SCENA I
Pokój intendenta w pałacu.
SFORKA — MAŁGORZATA
SOBKA
Idź, acani, i nic przeszkadzaj mi.
MAŁ[GORZATA ]
Ale mój mężu, dalibóg wbijają acanu jakieś duby w głowę, a ty wierzysz. Szkoda, że złożyłam czerepy twojej głowy, którą pan hetman rozbił wczoraj jak zgniłe jaje. -5
SFORKA
Idź, acani, pilnuj kur i gęsi! Ja czekam na kogoś...
MAŁGORZATA
Zamknę acana na klucz i nie puszczę tych sowizdrzałów, co ci mózgi mieszają jak rumianek w filiżance łyżeczką.
SFORKA
To nie żaden sowizdrzał, moja duszko. Tu przyjdzie 11 najrozumniejszy człowiek między muzykantami pana hetmana, człowiek z imaginacją, pierwszy trombon.
MAŁGORZATA
Jeżeli chcesz grać na trombonie, to za drzwi!
SFORKA
Ale ja nie będę grać na trombonie. Czy ty mnie masz za takiego głupca, moja żono? %
MAŁGORZATA
Cóż acan będziesz robić z muzykantem?
SFORKA
Pracować.
MAŁGORZATA
Zmyję ci głowę, panie siwoszu, jeżeli mi jeszcze będziesz gadał o tych napolitańskich sumach. Miej to w zanadrzu i basta — a nie pijcie z tym trombonem jak bibuły. * Pójdę na mszę wyprosić u Boga trochę rozumu dla ciebie, bo już mi dziecinniejesz. Żle musiałeś prowadzić się w młodości, panie mężu, jeżeli w sześćdziesiątym roku przychodzi na ciebie grzybowa starość. Piaseczku tobie i kamyczków — baw się, łubko! *
Wychodzi.
SFORKA
Głupia, głupia! To szczęście, że w księdze rachunków I przepisałem na dwie ręce pytania pana Nuncjusza... Ha,
[pan trombonista!
ksiądz wchodzi.
Do diabła, to ksiądz Prokop. — Witam, ojcze wielebny.
I Czy po barana? *
KSIĄDZ
Niech mi jegomość wybaczy, że przerywam jakieś zatrudnienie, może rachunki Chciałem widzieć pana Szczęsnego — mówiono mi że całą noc nie wiadomo gdzie przepędził i nie wrócił jeszcze do pałacu. Ważną mam rzecz do zakomunikowania panu hrabiemu, rzecz, która obcho- * da zdrowie i szczęście drogiej mu osoby. Udaję się do ciebie, panie Sforko, abyś był pośrednikiem między nami.
Daj mi kawałek papieru i pióro — napiszę kilka słów do , pana Szczęsnego, a ty, mój stary przyjacielu, zechcesz mu je jak najprędzej wręczyć.
367