Emil miał trzech duchowych ojców i bibliotekę. Tymi ojcami byli: wielki pisarz, filozof Joachim i cielesny ojciec Emila.
Wielki Pisarz.
— Pan cierpi na artystyczną eiacuiatio praecox. Rozumiemy się? Nie umie pan robić miąższu powieści, mięsa powieści. Robi pan same gwiazdy, pointy. Są stłoczone i nie mają tla. Ale są świetnie wycelowane. (Tu spuści! oczy.) Jeśli się pan nie zmanieruje, będzie pan kiedyś rasowym powieś-ciopisarzem. Nauczy się pan wytrzymywać efekty, przygotowywać je jak wielki pianista crescenda.
Milczenie. Po czym całkiem cicho:
— I nauczy się pan rezygnować z efektów.
Emil próbował zmienić temat rozmowy i powiedział, że był na koncercie znanego pianisty. Pisarz spytał go ze zdziwieniem:
— To Ignaś jeszcze grywa?
Było w tym powiedzeniu takie oderwanie się od świata, że Emila przeszedł dreszcz wzdłuż kręgosłupa. „A dlaczego nie miałby grywać? On go zna. Dobrze zna. I to «grywa». On także chciał być kiedyś pianistą. Są, zdaje się, w jednym wieku.”
— Tak, gra.
— Ja go słyszałem bardzo dawno, tak dawno... Widzisz, mnie, mój drogi, jest bardzo trudno stworzyć człowieka. (Emil był zaskoczony zmianą tematu i przejściem z „pan” na „ty”.) Zlepia się go i skleja, i on ciągle nie chce żyć. Jest wykończony, dopasowany i martwy. Często okazuje się, że jest zbyt zrównoważony i zrobiony za logicznie. Wtedy psuję go, i nagle zaczyna się w nim coś poruszać. Wyrasta ze mnie powoli, jak roślina, żywię go, napycham go sobą. Potem, gdy nabierze aktywności, zaczyna żywić się sam, ssie ze mnie zdarzenia, w których chce brać udział, i zdania, które chce powiedzieć. To dobra oznaka, ale mnie to bardzo męczy. Wydaje mi się, że jestem zupełnie próżny, a on, ten embrion, jest żarłoczny i zjada mnie żywcem. Potęguje się to do pewnego, kulminacyjnego punktu, do momentu czarnoksięskiego: człowiek powieściowy odrywa się ode mnie i odpływa w życie na własną rękę. Po takim przeżyciu dostaję zawsze ataku histerycznego.
Cały ten monolog odnalazł Emil w nowej książce pisarza, która wyszła w dwa miesiące później: w dzienniku literata.
Filozof Joachim.
Duża, trójkątna głowa, biała czupryna w nieładzie, brązowe, błyszczące oczy, wąskie usta. Specjalista od determiniz-mu (dzielił go na przyczynowy, statystyczny i na determinizm koegzystencji, ale mniejsza o szczegóły). Praca habilitacyjna: „Wędrówka pojęcia struktury od chemii i fizyki do psychologii i literatury”. Współpracownik włoskiego pisma „Sciaen-tia”, do którego pisywali Eddington, Bohr, Planck i Einstein.
93