M. Augoustinos, t. Walker „Tożsamość społeczna”
badanych jest sam sposób tworzenia obu grup - przeszacowującej i niedoszacowującej. Najłatwiej osłabić ten zarzut przyjmując inną procedurę kategoryzacji. Tak właśnie uczynił Tajfel (1971: eksperyment 2) klasyfikując badanych według ich rzekomych preferencji malarstwa Kan-dinsky’ego bądź Klee (klasyfikacja była wciąż przypadkowa). Wyniki były takie same jak poprzednio. Z kolei Billing i Tajfel (1973) otrzymali również identyczny wynik, mimo że losowa procedura klasyfikacji dokonana została na oczach badanych - widzieli oni jak eksperymentator decydował o ich grupowej przynależności rzucając monetą. Ten ostatni eksperyment wyklucza również możliwość, że członkowie ingroup byli dla badanych bardziej atrakcyjni niż członkowie grupy zewnętrznej ze wzgiędu na podzielaną preferencję raczej obrazów Kiee niż Kandin-sky’ego. Wyjaśnienia otrzymanych rezultatów nie można więc szukać w sposobie, w jaki tworzono grupy.
inne, bardziej wiarygodne wyjaśnienie głosi, że specyficzna subkultura uczniów, zwłaszcza w angielskich szkołach państwowych, była odpowiedzialna za takie a nic inne zachowanie badanych. Uczniowie są bardziej niż inni zainteresowani członkostwem w grupie, przynależnością i wykluczeniem, a także konfliktem. Być może Tajfel i jego koledzy stworzyli coś w rodzaju Władcy Much w laboratorium. Jeśli tak, rezultaty nie są ani zaskakujące ani typowe dla innych łudzi. Tego rodzaju wyjaśnienie poddaje się weryfikacji empirycznej - przeprowadzone badania wykazały jego słabość. Mimo iż siła efektu między grupowego różnicowania podlega zmianom, stwierdzono jego występowanie zarówno wśród Maoryskich i Polinezyjskich dzieci (Vnughan,
1978a, 1978b; Wetherell, 1982), jak u dorosłych obywateli USA (Brewer and Silver, 1978; Loc-ksley, Borgida, Brckke and Hepburn, 1980) i Szwajcarii (Doise and Sinclair, 1973). Ostatni przegląd 137 badań zjawiska stronniczości na rzecz własnej grupy (ingroup bios phenomenon) zrealizowanych w 37 różnych badaniach kończy się stwierdzeniem, iż efekt ten jest mocny (Mullen, Brown and Smith, 1992). Tak wjęc, jest nieprawdopodobne, by rezultaty uzyskane przez TajfeTa i jego współpracowników spowodowane były szczególnymi właściwościami uczniów angielskich szJcół.^żądanie ^
trzecie możliwe wyjaśnienie sugeruje, że uzyskany rezultat spowodowany był „popytowymi” cechami (demand characteristics) ukrytym \y samej sytuacji badania, tj. badani zachowywali się w sposób, o którym sądzili, że oczekiwany jest przez prowadzących eksperyment (Rosenthai,-1966). Wedle tej argumentacji badani w jakiś sposób odgadują hipotezę testowaną przez badaczy i na podstawie tej wiedzy wnioskując oczekiwaniach dotyczących pożądanych zachowań, które następnie manifestują. Kilka czynników przemawia przeciw takiemu wyjaśnieniu. Po pierwsze, w oryginalnym eksperymencie nie oczekiwano wcale wystąpienia efektu faworyzowania 'grupy -celem było stworzenie „minimalnej” sytuacji, w której żadne efekty grupowe nie występują (por. Brown, 1986:545; Oakes, Haslarn and Turner, 1994: 41; Tajfel, 1978b). Tak więc, gdyby badani mieli zachowywać się zgodnie z tym, jak wyobrażali sobie oczekiwania eksperymentatora, oznaczałoby to, że mylnie odtworzyli owe oczekiwania. Po drugie, szeregi macierzy pozwalały na wybór kilku różnych strategii przez badanych..Nawet gdyby przypuszczali oni, że eksperyment dotyczy grup i nagradzania grupowego, mogli przecież wybrać odmienną strategię wypłat, taką jak maksymalizowanie zysku własnej grupy niezależnie od wyników grupy zewnętrznej. Dlaczego zatem wybrali strategię maksymalizowania różnic międzygrupowych?
3t. Claire i Turner (1982) przytaczają jedyny eksperyment przeprowadzony specjalnie w celu' oceny hipotezy „popytowej". W eksperymencie tyrn posłużono się trzema grupami badanych: kontrolną którą poddano standardowej procedurze stosowanej przy grupach minimalnych; grupą
„przewidującą” i „uprzedzoną”. Badani w grupie „przewidującej” byli traktowani tak jak. w standardowych eksperymentach nad grupą minimalną do momentu, kiedy miano ich prosić o przydzielenie nagród. Zamiast^tego, zostali poproszeni o przewidzenie tego, w jaki sposób dokonają podziału pozostali uczesthicy badania po przejściu przez tą samą procedurę. Gdyby badani zachowywali się zgodnie z „popytowymi" właściwościami sytuacji eksperymentalnej, to powinni być w stanie poprawnie przewidzieć to, jak zachowają się pozostali uczestnicy eksperymentu. Z kolei badani z grupy „uprzedzonej” poddani zostali procedurze identycznej jak ci z grupy kontrolnej, z tym tylko wyjątkiem, że dostarczono im bezpośredniej wskazówki na temat oczekiwanego zachowania, opisując eksperyment jako dotyczący grupowych uprzedzeń właśnie. St.CIaire i Turner argumentują, że jeśli wyjaśnienie „popytowe” jest poprawne, to badani z grupy kontrolnej powinni przejawiać stwierdzony we wcześniejszych eksperymentach efekt stronniczości na r/.ecz własnej grupy, badani z grupy „przewidującej” powinni to zachowanie przewidzieć, zaś badani „uprzedzeni” przejawiąje w stopniu jeszcze większym niż grupa kontrolna. Tymczasem, przeciwnie niż zakładano, okazało się iż grupa kontrolna i uprzedzona nic różniły się w swoich wyborach, zaś grupie przewidującej nie udało się przewidzieć zachowań pozostałych uczestników eksperymentu. St.CIaire i Turner uznają ten wynik za wskazujący na to, iż rzeczywiście marny do czynienia z efektem stronniczości, nie zaś z odpowiedzią badanych na „popytowe” własności sytuacji eksperymentalnej.
Badanie to nie obaliło jednakże do końca argumentacji odwołującej się do własności „popytowych”, z dwóch powodów. Po pierwsze, nie udało się - wbrew założeniom - uczynić własności „popytowych” bardziej widocznymi w przypadku grupy „uprzedzonej”. Podstawowym zabiegiem było tu umieszczenie nazwy eksperymentu w nagłówku zeszytu odpowiedzi. Okazało się jednak, że większość badanych z grupy „uprzedzonej" (a także z kontrolnej) nie mogła przypomnieć sobie tytułu badania, gdy zapytano ich o to pod koniec eksperymentu. Po drugie, St.CIaire i Turner zakładają żc sygnały sytuacyjne w grupie „przewidującej" były takie same jak w grupie kontrolnej. Jednakże jeśli sygnały ukryte były w samym zadaniu przydzielania punktów, którego badani w grupie „przewidującej” nie wykonywali, to nie dziwi fakt, że nie byli w stanie przewidzieć tego jak zachowają się badani w trakcie tego zadania. Hartstone i Augostinos (w druku) sugerują że układ grupy minimalnej sam z siebie może nieświadomie pobudzać międzygrupową rywalizację. Fakt, że grupa „przewidująca” nie byia świadoma istnienia sygnałów „popytu”, nie świadczy o tym, iż sygnały te nie działały.
Wyjaśnienie *
Jakkolwiek nie można całkiem wykluczyć wpływu czynników „popytowych”, wydaje się, że rezultaty zarówno eksperymentów przeprowadzonych przez Tajfela i in. (1971), jak i wielu innych badań nad grupą minimalną które od tego czasu miały miejsce, świadczą o występowaniu rzeczywistego zjawiska międzygrupowego. Jak jednak wyjaśnić uzyskane rezultaty? Nie da się tego uczynić na gruncie realistycznej teorii konfliktu, ponieważ nie ma rzeczywistego współzawodnictwa między grupami - przykładowo, badani mogli wybierać strategię maksymalizacji obopólnych zysków. Laboratoryjnie stworzonym grupom minimalnym brakuje wszelkich własności wiązanych zwykle z grupami. Nie'mają one wspólnej kultury, historii, nie ma interakcji między członkami grupy, nie istnieje struktura grupy, nie ma wspólnego losu, nie ma nic. Grupy sa prawdziwie minimalne, W pewnym sensie nie ma w ogóle „grup”. Mimo to jednostki nadal zachowują się w sposób, który jest niewytłumaczalny w terminach jedynie procesów jednostkowych czy tych, które zachodzą pomiędzy pojedynczymi ludźmi. Badani działali jak gdyby grupy