konując opór odmiennych kodów, dąży do pełnej ekwiwalencji sensów semantycznych, syntaktycznych i pragmatycznych.
Jak w takim razie traktować adaptacje nie w pełni ekwiwalentne albo, co gorsza, rozmijające się z „duchem oryginału”?81 Odpowiedź na to znajdziemy również w teorii przekładu. Jerzy Ziomek pisał:
Przekładanie jest sztuką osobliwą dlatego, że z obowiązku dąży do utożsamienia się z oryginałem, ale profit czerpie z niemożliwości sprostania temu zadaniu82.
Apocalypsis cum figuris Jerzego Grotowskiego to zjawisko niezwykłe i pasjonujące1, ale nie stanowi łatwego tematu do analizy i to, co o niej napisano, rzadko kiedy wychodzi poza impresyjny opis wrażeń. W sytuacji, kiedy sztuka nie daje się streścić ani skonfrontować z tekstem literackim, pozostaje tylko jedno — zbadanie znaków, jakimi się ona posługuje, i ich wewnętrznych, systemowych relacji. Jednym słowem — zinterpretowanie struktury znakowej spektaklu.
Dzięki pracom Konstantego Puzyny2 znaki Apocalypsis... zostały scharakteryzowane w całym swym bogactwie i różnorodności. Puzyna skonfrontował je z tradycją biblijną i ze współczesną obyczajowością (chuligańska popijawa), wykazał wzajemne nakładanie się znaczeń, sprawiające, że każda postać i scena są wieloznaczne i że widz odbiera wszystkie te znaczenia równocześnie: aluzyjność do biblijnego kodu oraz ironiczną opozycję wobec niego (np. Chrystusa zdradza nie Judasz, lecz Szymon Piotr itp.). Dlatego spektakl można uznać za wielką prowokację, dialektykę apoteozy i bluźnierstwa.
Puzyna, widząc znaki Apocalypsis... na tle szerszego kontekstu, sformułował trzy prawa nimi rządzące: wieloznaczność elementów, równoczesność i prawo powszechnej analogii3. Stanowią one o gęstości języka spektaklu, o jego metaforycznym wymiarze, który łatwiej zrozumieć niż zrelacjonować, wreszcie o tym, że Apocalypsis... daje widzowi nieograniczone możliwości
177