dzieje się to w najrozmaitszych sytuacjach, dziecko staje przed całym arsenałem językowych symboli i konstrukcji, które ucieleśniają wielość możliwych ukierunkowań uwagi w wielości możliwych sytuacji. Dlatego kiedy dziecko internalizuje symbol językowy - czyli uczy się perspektyw zawartych w symbolu - reprezentacja poznawcza, którą tworzy, zawiera nie tylko percepcyjne czy ruchowe aspekty sytuacji, ale także sposób (jeden z wielu możliwych, których dziecko jest świadome), w jaki dana sytuacja może być konstruowana przez „nas”, użytkowników symbolu, poprzez zwracanie uwagi na różne jej elementy. Sposób, w jaki istoty ludzkie używają symboli językowych, powoduje więc, że powstające reprezentacje są zdecydowanie różne od prostych reprezentacji spostrzeżeniowych lub czuciowo-ruchowych. Różnica ta powstaje wyłącznie za sprawą społecznej natury symboli językowych.
Ktoś mógłby wysunąć tu zastrzeżenie, że przecież inne naczelne (a także ludzkie niemowlęta) też mogą na wiele sposobów konstruować i reprezentować te same sytuacje: na przykład raz inny członek gatunku jest przyjacielem, a innym razem jest wrogiem; raz drzewo służy temu, by się na nie wspiąć i uniknąć drapieżnika, innym razem stanowi miejsce zbudowania gniazda. Nie ma wątpliwości, że w owych różnorodnych rodzajach interakcji z tymi samymi przedmiotami uwaga jednostki jest zaangażowana w różny sposób, w zależności od jej bieżących celów. Używając terminologii Gibsona, można powiedzieć, że zwierzę bierze pod uwagę różne możliwości oferowane w danym momencie przez środowisko, w zależności od swych aktualnych potrzeb. Jednak takie sekwencyjne przenoszenie uwagi, zależnie od celu, nie jest tym samym co równoległa świadomość wielu różnych sposobów, w jakie na coś można spojrzeć. Polega to bowiem na wyobrażeniu sobie jednocześnie wielu możliwych różnych celów i rozważeniu, jakie implikacje mają dla angażowanej uwagi. Użytkownik języka, widząc drzewo, zanim ściągnie uwagę swego interlokutora na jakąś jego cechę, musi zdecydować, na podstawie swej oceny wiedzy rozmówcy i jego oczekiwań w danej sytuacji, czy użyć zwrotu „tamto drzewo „to”, „ten dąb”, „tamten stuletni dąb”, „to bujne drzewo „drzewo na podwórku”, „ozdoba parku”, „uciążliwy zawalidroga”, czy jakiegokolwiek innego z wielu możliwych. Musi zdecydować, czy powiedzieć, że drzewo „jest”, „stoi”, „rośnie”, „jest posadzone”, „rozrasta się” na podwórku. Decyzje te nie są podejmowane na podstawie bezpośrednich celów mówiącego w stosunku do przedmiotu czy działania, lecz raczej ze względu na zamiary mówiącego, dotyczące uwagi i zainteresowania odbiorcy wobec danego przedmiotu czy działania. Oznacza to, że mówiący wie, że odbiorca podziela z nim te same możliwości konstruowania, wszystkie dostępne w tym samym czasie. Dzięki temu, że mówiący podczas przekazywania komunikatu cały czas kontroluje stan uwagi słuchającego (i wzajemnie), obaj uczestnicy konwersacji w każdym momencie mają świadomość, że istnieją przynajmniej dwie perspektywy spojrzenia na tę samą sytuację, właśnie przez nich realizowane, oraz wiele innych, symbolizowanych przez akurat nie używane, ale możliwe w danym kontekście symbole i konstrukcje.
Ważne wydaje się też to, że symbole językowe posiadają pewien byt materialny w formie powtarzalnej struktury dźwięków, gdyż jedynie dzięki temu mogą być podzielane przez szerszą społeczność. Owe publiczne symbole (które mówiący słyszy, kiedy je wypowiada) same mogą więc być przedmiotem spostrzegania i kategoryzacji percepcyjnej. Ta właściwość różni je od - przynajmniej niektórych - jednostkowych reprezentacji percepcyjno-ruchowych. Zewnętrzna natura symboli otwiera możliwości dodatkowym poziomom reprezentacji poznawczych, które tworzą się na przykład, gdy dziecko spostrzega, że symboli się
171