Wielkie teorie romantyczne
tymi oczami. Czasownik „lękać się” również wiąże się z myślą i wielokrotnie kojarzony bywa z „czernią” lub z „kruchością” natury ludzkiej.
Do porządku myśli samotnika na Mont Blanc należą następujące formuły: „zamknięty jestem w kulę kryształową”, „czarne skrzydła myśli”, „tu zginę”, „westchną i zginę”, „pomyśleć [...] -i nie chcieć”, „pomyśleć [...] - i nie móc”; różne warianty.myśli o samobójstwie, goryczą napełnione rozrachunki z przeszłością. Ten konsekwentny porządek „cienia” jest nagle przerwany przez ideę dotąd obcą myśli bohatera (idea „z ziemi lub z błękitu”) -potrzeby działania. Warto zauważyć, że nowa idea narodziła się nie z myśli, lecz z konkretnej wizji - ducha rycerza powstającego z lodów. Przyszła więc z porządku natury i umieściła się w sferze wyobraźni, która „wykluczyła” myśl. Po odkryciu posłannictwa Winkelrieda — Kordian nie szuka uzasadnień czynu w myśli, lecz emocjonalne daje się unieść hipostazie wyobraźni. Dodajmy, że właśnie hipostazy wyobraźni (Diabeł, Strach, Ima-ginacja) są przyczynami klęski, która stanie się z kolei powodem powrotu do państwa samotnej myśli Kordiana (monolog w celi więziennej o najemnikach w winnicy). A więc samotność bohatera jest tu raczej wynikiem odrębności wyobraźni, stanem normalnym natomiast jest samotność myśli.
Jeśli tak jest, to należy się spodziewać, że różnica kategorii formalnej bohatera romantycznego części III Dziadów i Kordiana przebiega wzdłuż różnych stylów wypowiedzi, wzdłuż różnych formuł kompozycyjnych słowa i wzdłuż odmiennych sposobów transpozycji doświadczeń (wzrokowych i słuchowych) na słowa. Ponieważ jednak w odniesieniu do tekstu niczego nie należy się spodziewać, przeprowadzę analizę podobną do tej, jaką zastosowałem do Wielkiej Improwizacji.
Problem polega na tym, że tekst Słowackiego umyka, jakby chciał ukryć własną niekonsekwencję. Gdy u Mickiewicza słowo napisane mogło stanowić stopień w określonej hierarchii wypowiedzi, zaś sensy cząstek Wielkiej Improwizacji ewoluowały systematycznie ku sensowi całości, u Słowackiego panuje ciągła oscylacja nie tylko „góra - dół”, ,ja — moja wyobraźnia” (co należy do skali diatonicznej), ale również oscylacja pomiędzy silną retoryką wypowiedzi poetyckiej a mocą wyobraźni, która rodzi się z kaskad przywołanych obrazów, obrazów mających swoje konkretne „tu” i „teraz” (ileż razy Słowacki powtarza zaimki „tu”, „tam”, „teraz”!). A więc owe konkretne „tu” i „teraz” byłyby tym samym problemem dla monologu wewnętrznego Kordiana,
G. G Byron a zagadnienia konstrukcji bohatera romantycznego
co zasada improwizacji dla monologu wewnętrznego Konrada. Bo kiedy mówię, że widzę „tu” i „teraz” wiem, że jest to doświadczenie jednokrotne (jak improwizacja), które nie jest możliwe do powtórzenia, chyba że tekst ma wewnętrznie spójny jednorodny kod poetycki.
Monolog Kordiana jest najwyraźniej mówiony, odwołuje się ponadto do określonej retoryki, której bohater używał wcześniej (np. w rozmowach z Laurą i monologu „Zabił się młody...”). Silne zdialogizowanie wewnętrzne („lękam się spojrzeć...” — „spojrzę” - „westchnę i zginę”) uchwytne na poziomie syntaktycz-nym jest właściwością całego monologu na poziomie syntagmy: mamy tu do czynienia ze stałym rytmem „naporów” i „wycofań” bohatera, ze swoistym falowaniem naprzemiennym wybujałej retoryki wypowiedzi i podsuwanych przez wyobraźnię obrazów (transponujących naturę), których lęka się bohater. Fluktuacja ta widoczna jest już w samym zapisie monologu, którego poszczególne części zamykają fragmenty o rytmie innym niż cząstki narracyjne, np.:
Tam koło jednej igły krążą orłów stada,
Jak pierścionki żałobne na perłowych lodach;
A ode mnie błękitna płynie szczelin rzeka,
Każda w jedną otchłań zlata I nikną jak w morza wodach...192.
O ile adresatem, zdradzonym przez zaimek „wy”, „wam” w Wielkiej Improwizacji były „pieśni” lub „pienia”, albo też „słowa — gwiazdy”, o tyle w monologu Kordiana istnieje jakiś założony zbiorowy słuchacz, co jeszcze raz potwierdza charakter mówiony tego tekstu. Od ustanowionego najpierw zwrotu: „Ciszej! słuchajmy...”, przez „Ludy! Winkelried ożył” do „Nieście mnie, chmury! nieście, wiatry! nieście, ptacy!” mamy do czynienia ze zbiorowym słuchaczem, którym być może jest upersonifikowa-na w wyobraźni Kordiana natura tożsama z wirtualnym słuchaczem monologu. Jest to ważne także z tego powodu, że fluktuacji wypowiedzi bohatera towarzyszy też konsekwentna zamiana czasu przeszłego (gdy opowiada o doświadczeniach życia) na tryb warunkowy (gdy zdradza drzemiące w nim siły lub manifestuje moc poetyckiego natchnienia).
W porównaniu z monologiem Konrada, który używa właściwie wyłącznie czasu teraźniejszego (poza częścią ostatnią, będą-
192 Ibid., s. 217.
123