UUUi UWAO o TlUMACZirau ANOIOUSIUCII IDIOMÓW 287
•yrowdumt w ich micjwe takie słowa, jak ..na Boga". ..wielki Bole". ..rany InUe”, „Bóg mi świadkiem" - - popełniamy... co właściwie popełniamy? Oszustwo? Nto, bo takie odpowiedniki znajdziemy w każdym słowniku. Jest to nieunikniona mistyfikacja. W usta angielskiego purytanina wkładamy słowa, których, w istocie meczy, nigdy by nic wypowiedział. W materii języka polskiego powstaje więc odpowiednik mocno a konin* mości odkształcony. Innego wyjścia nie ma.
A inne charakterystyczne działy idiomów angielskich? Wiadomo, te jest to naród pmny, szczególnie mocnym uczuciem otaczający swoich czworonożnych przyjaciół. Byłoby rzeczą niemożliwą, by język, jako funkcja życia, nic wyraził również tej cechy narodowej. Istotnie, zwrotów i wyrażeń idi oma tycznych związanych z „psem** jest w języku angielskim mnóstwo: a jolly dog. a lucky dog. a lasy dog. a dtrty dog. gdy dag. e gay dog — itd- itd- W tłumaczeniu dajemy takie polskie odpowiedniki, jak „wesołek". ..szczęściarz". ..leń", „wstręducb", ..chytrus"—i tak dalej. Sens niemal na sam, tylko gdzie się podział pies? To samo odnosi się do wyrażeń łdiomatycznych takich, jak dog'a Ufa czy a dog im the mongtr — odpowiedniki polskie są. tylko że bez psa. I w ten sposób ginie cecha charakterystyczna dla narodu, znamienna i sympatyczna
Anglicy to naród morski, co oczywista znajduje swoje odbicia w języku, przede wszystkim w idiomach. Wywodzą się one najczęściej z życia marynarskiego czy wy-óaraeń historycznych z tym życiem związanych. 7*o know the ropas czy the coost la dam — to jeden rodzaj tych idiomów. Tell U to the marinę* — to rodzaj drugi. Tca Momafyczny zwrot znaczy tyle mniej snęoąj, co ..mów to frajerom** — a wyrósł z zadawnionej antypatii pomiędzy angielską marynarką wojenną a piechotą —Wszystko to tfu marzymy z pomocą bardziej lub mniej neutralnych wyrażeń polskich, w których morza się nie doszuka. Kolberg w swoim zbiorze przysłów polskich podaje jeden tylko zwrot, w którym użyte jest słowo ..okręt", natomiast sto omy powiedzenia, których bohaterem jest koń.
Jakże więc mówić o przekładzie zgodnym z jakimikolwiek zasadami przekazywania treści i formy dzieła, jak mówić o przekładzie, którego czytelnik odbierałby takie same wrażenia co czytelnik oryginału? Najistotniejszą, nieprzekraczalną częstokroć barierą jest różnica dwóch materii językowych — idiomatyki angielskiej i polituj. Idiom tłumaczony idiomem przekazuje już odmienną treść. Ani się tłumacz obejrzy, jak w miejsce „morza". ..psa" czy „okrętu" wchodzi polski ..Kuba", ..Pan Mg". „świeczka", „diabeł", „ogarck" i „koń. co ma cztery nogi", jak w miejsce ■agicUkłcJ „zapiekanki” wchodzi nasz polski „groch z kapustą" - i jak U poł-•ka idiomatyka zmiata jak fala angielską obyczajowość, upodobania, pogodę, •prowadzając w ich miejsce polską pogodę i polski zwyczaj, tak ta nim się czyicf-dk zorientuje, już angicltka łąka zaczyna pachnieć naszym, polskim sianem.
Jeśli zaś do różnicy wynikającej * odmienności materii języka oryginału i przekładu dodamy różnicę materii, z której zbudowana jest świadomość czytelnik* oryginału i iijabii ą przekładu — boć przecież ta świadomość jest również funkcją obycza-jsupśri. upodobań czy rcłigii — otóż jeśli to uczynimy, dojdziemy do wniosku.