Obywatele świata, do piór!
Jaśmin, miła muzułmanka, z którą rozmawiałam kie-dyś przez cały wieczór, opowiadała mi o swoim pro-jekcie: chce zachęcić wszystkich ludzi w swoim kraju, żeby pisali książki. Mówiła: tak niewiele trzeba, żeby napisać książkę — trochę wolnego czasu po pracy, nawet niekoniecznie komputer. Zawsze może się ta-kiemu odważnemu człowiekowi przydarzyć bestseller, wtedy jego wysiłek zostałby wynagrodzony awansem społecznym. To najlepszy sposób wyrwania się z biedy, mówiła. Gdybyśmy tylko wszyscy czytali wzajemnie nasze książki, wzdychała. Założyła forum w Internecie. Podobno przystąpiło do niego już kilkaset osób.
Bardzo mi się podoba traktowanie czytania książek jako braterskiego i siostrzanego obowiązku moralnego wobec bliźnich.
Psychologia podróżna.
Lectio brevis I
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy spotykałam na lotniskach pary naukowców, którzy w podróżnym gwarze, między ogłoszeniami o odlotach i boardin-gach, organizują małe wykłady. Pewien człowiek wyjaśnił mi, że to jakiś ogólnoświatowy (a może zaledwie unijny) projekt informacyjny. Zatrzymałam się więc na widok ekranu w poczekalni i grupki ciekawskich.
— Szanowni państwo — zaczęła młoda kobieta, nieco nerwowym ruchem poprawiając kolorowy szal,
jej towarzysz zaś, mężczyzna w twcedowej marynarce, ze skórzanymi latami na łokciach, przygotowywał powieszony na ścianie ekran. — Psychologia podróżna zajmuje się człowiekiem podróżującym, człowiekiem w ruchu, i w ten sposób sytuuje się w opozycji do tradycyjnej psychologii, która zawsze rozpatrywała istotę ludzką w stałym kontekście, w stabilności i bezruchu — na przykład poprzez pryzmat jej biologicznej konstytucji, związków rodzinnych, usytuowań społecznych i tak dalej. Dla psychologii podróżnej nie są to sprawy leżące w centrum zainteresowań, są drugorzędne.
Chcąc opisać człowieka przekonująco, możemy to tylko uczynić, umieszczając go w jakimś cuchu, skądś — dokądś. Fakt powstawania tak wielu nieprzekonujących opisów człowieka stabilnego, stałego, wydaje się kwestionować istnienie „ja” rozumianego nierelacyjnie. To sprawia, że od jakiegoś czasu w psychologii podróżnej pojawiają się pewne idee supremacyjne głoszące, iż nie może istnieć inna psychologia niż psychologia podróżna.
Małe grono słuchaczy poruszyło się dość niespokojnie. Minęła nas bowiem hałaśliwa grupa wysokich mężczyzn oznaczonych kolorowymi szalikami swojego klubu sportowego — to kibice. Jednocześnie wciąż podchodzili do nas ludzie zaintrygowani ekranem na Ścianie i ustawionymi dwoma rzędami krzeseł. Przysiadali na chwilę w trakcie przechodzenia do gejtów albo leniwego wizytowania lotniskowych sklepów. Na twarzach wielu z nich malowało się zmęczenie