• Gofred •
Ale zaś więcej już było Anglików Gwilma, młodszego syna królewskiego, Który wiódł przytem siła Irlandczyków I lud, co bliższy Tryjona zimnego: Naród kosmaty, wychowany w lesie,
A każdy sajdak i luk cięgły niesie.
Za tymi idzie Tankred, co dzielnością — Oprócz Rynałda samego — przodkuje, Sercem, urodą, dworstwem i ludzkością We wszytkim wojsku nikt go nie celuje. Ale tak wielkim przymiotom — miłością Siła ozdoby i chwały ujmuje:
Miłością w boju nagle urodzoną, Troskliwą, silną i niewymówioną.
Tak słychać: Wtenczas, kiedy bitwę naszy Z Persem wygrali, który porażony Rozsypką w góry uchodził i w lasy,
Poszedł wciąż za nim Tankred zagoniony,
A iż gorące zbytnie były czasy,
Po prącej onej srodze upragniony,
W polu przy pięknej łące dla ochłody Zsiadł z konia, kędy był zdrój zimnej wody.
Tam niespodzianie mu się ukazała Dziewica, wszytka zbrojna okrom głowy:
66
b&-r\oO
Poganka była — i wody szukała,
Także z pragnienia, w on znój południowy.
Twarz gładką, oczy dziwnie piękne miała;
Zaraz Tankreda ujął ogień nowy.
Jaki cud! Miłość, co się ledwie zrodzi,
Już w łykach wielkie bohatyry wodzi.
Widząc go, szyszak na głowę włożyła I koniecznie się z nim kosztować chciała, Lecz że za sobą drugich obaczyła,
Nic się nie bawiąc, tył nazad podała.
Ale twarz, której z hełmu uchyliła,
Tak w Tankredowym sercu wykowała, Ze nic nie myśli nigdy, tylko o niej;
Tak schnie nieborak i tak tęskni po niej.
Jego żołnierze tak się domyślali,
Widząc jego żal i srogie tęsknicę,
I między sobą w głos o tym gadaii,
Ze to dla jakiej cierpiał miłośnice.
Ośm set miał konnych, którzy go słuchali, Wszystkich od pięknej kampańskiej granice, Z kraju na świecie co naobfitszego,
Tuż niedaleko Morza Tyrreńskiego.
Po Tankredowych ludziach się pisało
Przed Gotyfredem dwieście mężnych Greków.
67