CHA SKĄD PRZYCHODZISZ?
ryczna, ziemska została tu wrażona z tak imponującą mocą artystyczną, że trudno nie przypisać jej siły konieczności. Sposób, w jaki została wypowiedziana pieśń zemsty oraz forma sporu Konrada z Bogiem w scenie II uwydatniają logikę autonomicznego działania ludzkiego w świecie poetyckim Mickiewicza. Jego bohater prawuje się z Bogiem burzliwie, ale w tonacji podniosłej. Konrad zarówno w Pieśni zemsty, jak i w Wielkiej Improwizacji, jak bohater tragedii, afirmuje swoją ludzką wolę działania w historii, posuniętą aż do groźby destrukcji boskiego porządku świata.
Sygnalizowano już, że noc Konrada jest „dwulicowa”. A ma ona właśnie taki charakter, bo jest pasją, rodzajem uczuciowego zapamiętania się. Można ją z tego względu porównać do popad-nięcia w „tragiczne zaślepienie”. Wydaje się, iż to w znaczeniach nocy Konrada-twórcy ukrywa się możliwość nazwania go, jak wielu bohaterów tragedii, winnym-niewinnym.
W Zaślubinach Nieba i Piekła Blake stwierdził, że „drogi kręte bez Doskonalenia, to drogi Geniuszu”53. I takie są i drogi bohatera Mickiewicza. W jego osobowości, jak to wynika ze sceny III dramatu, mieszczą się najbardziej krańcowe możliwości ludzkie. Ujmując jego sytuację z punktu podjętej tu problematyki, należy podkreślić, że nie może on dokonać wyboru pomiędzy nimi. Pokazana już w Prologu, podjęta przez Boga, próba wyprostowania jego „krętych dróg”, w świetle dalszych fragmentów dramatu, nie została uwieńczona powodzeniem. Bohater w swym starciu z Bogiem nie składa broni także w scenie III dramatu, gdzie kończy swą buntowniczą Improwizację. Logiczną konsekwencją jego walki ze Stwórcą jest próba ucieczki w śmierć, w samobójstwo, które „jest najpotężniejszym, jakim człowiek dysponuje, protestem przeciwko porządkowi metafizycznemu”34. Zrozpaczonemu Konradowi wydaje się, że „otchłań ta lepsza niźli ziemi padół”, bo to w niej „nie ma braci, matek, narodów — tyranów —” (w. 77-78). Warto w tym miejscu przypomnieć, że bohater powieści poetyckiej, Wallenrod również pragnął uciec ze świata historii, ale -w pustynię, „w głuche cienie białowieskich lasów”.
Kędy nie słychać obcej broni szczęka Ani dumnego zwycięzcy hałasów Ni zwyciężonych braci naszych jęku.
VI, w. 67-69
Przeżycie historii w Dziadach, w scenie III ma cechy doświadczenia granicznego, jest Konradową „rozpaczą na śmierć”. Jego noc duchowa, noc buntu jest tu najczarniejsza. W scenie tej bohater został przedstawiony przez Mickiewicza w ciemnej, wprost przerażającej przepaści:
Przepaść - tysiąc lat — pusto - dobrze - jeszcze więcej!
Ja wytrzymam i dziesięć tysiąców - tysięcy -
w. 58-59
Wypowiedź Konrada ma w sobie coś z rozpoznania szatańskiego. Obraz przepaści jest tu wyrazem dosięgnięcia przez niego krańców satanicznego bieguna osobowości, negatywnej granicy człowieczeństwa. Szatan w scenie III jest bowiem wcieleniem jego ciemnej, złej strony. Przepaść oznacza tutaj także uświadomienie przez bohatera jego metafizycznej bezdomności:
I była taka przepaść bez dna i granic?
Nie wiedziałem - a była.
w. 61-62
Konrad zostaje z niej wydobyty jak z choroby, jak właśnie z opętania, bo do choroby i opętania można porównać jego „pasję nocy”, która go w tę przepaść wtrąciła, a z której wydobycie dokonało się bowiem poza sferą świadomości bohatera. Jakby sennym instynktem przeczuwa on, że z przepaści, „z tych dołów”, z ciemnej, duchowej nocy dostaje się w obręb światła:
[...] jak ptak lecę -
Mile oddycham wonią — promieniami świecę.
w. 176-177