<;y cicha skąd przychodzisz?
[...] cierpię katusze Patrzę na ojczyznę biedną,
Jak syn na ojca wplecionego w koło;
Czuję całego cierpienia narodu.
Jak matka czuje w łonie bole swego płodu.
Cierpię, szaleję —
w. 261-266
Rachunek, liczba, metal, trupie ciało, proch, para - to słowa Improwizacji, które sugerują, że Konrad podejrzewa Boga o to, że jest On może po stronie martwego ładu, a nie ludzi; że zasady, prawa, „wielkie liczby”, są dla Niego ważniejsze od osób, że „realność żyjących i cierpiących istot na ziemi znajduje się poza zasięgiem Jego uwagi”46. W tym podejrzeniu tkwi prometejski akcent Wielkiej Improwizacji, jej bogoburczy impet i polemiczna pasja.
O Ty! o którym mówią, że czujesz na niebie!
Jam tu, jam przybył, widzisz, jaka ma potęga!
Aż tu moje skrzydło sięga.
W. 100-102
Od tego oznajmienia burzliwy Konradowy nokturn spiętrza się w jedno buntownicze „nie”, rzucane z coraz wzrastającą siłą milczącemu Bogu. Bohater pragnie w tym „nie” dać odpór temu, co jest złem świata historycznego, jego cierpieniem, jego fatal-nością. Noc w Wielkiej Improwizacji ma wiele obliczy: rozpacz-ny protest, gniew, bunt, gorycz, zwątpienie, marzenia o uszczęśliwieniu narodu.
Dlaczego znękanemu bohaterowi Bóg nie daje żadnego znaku? Dlaczego milczy? Słowo „milczysz” powraca w Wielkiej Improwizacji jak najcięższy zarzut, jako straszne oskarżenie Boga za niewinne cierpienie milionów. Konrad, zademonstrowawszy Mu w sposób mistrzowski swą demoniczną władzę nad przyrodzeniem, nad naturą i słowami, domaga się takiej samej władzy nad duszami ludzkimi. Z jednej strony bunt Konrada „wyposażył
Mickiewicz w taką siłę przekonania, w taką potęgę wyrazu, impet natchnienia, że mimo wszystko dajemy się mu porwać”47. Bohater Dziadów części III zyskuje naszą spontaniczną akceptację intelektualną i emocjonalną. Z drugiej jednak strony Konrad budzi sprzeciw w tych momentach, gdy mówi o instrumentalnym, przedmiotowym traktowaniu ludzi, szczególnie wówczas, gdy grozi im śmiercią w razie, gdyby sprzeciwili się jego demonicznej woli. Konrad obiecuje zanucenie narodowi pieśni szczęśliwej, ale za cenę zniewolenia ludzkich dusz. Na uwagę w tym miejscu zasługuje przypomnienie odwołania się Mickiewicza, w Wielkiej Improwizacji, do biblijnej sceny kuszenia Chrystusa przez szatana. W świetle tej sceny żądanie Konrada od Boga duchowej władzy można rozumieć jako sposób negowania ludzkiej wolności. Jak się wydaje, co sugeruje już Prolog, problem teody-cei w Dziadach części III pozostaje w koniecznym związku Boga i ludzkiej wolności. Można przypuszczać, że Stwórca, milcząc w Wielkiej Improwizacji, walczy w ten sposób z Konradem o wewnętrzną wolność duszy ludzkiej, będącej gwarantem etycznego porządku świata. Z drugiej jednak strony konsekwencją tej wolności są w boskim świecie zło i cierpienie. W utworze Mickiewicza mają one cechę konieczności tragicznej, co ujawnia się w jego planie historycznym, w sprzęgnięciu tyranii i zemsty. Bohater Improwizacji i Bóg „rozmawiają” dwoma różnymi językami. Językiem Boga, jak to wynika z symboliki nocy w Prologu, w scenie IV i V jest „pozasłowna”, pozazmysłowa cichość. Czy Konrad może mówić tym językiem? Czy może stać się człowiekiem cichym?
Noc Konrada cechuje ambiwalencja, jest ona „dwulicowa”. Dwa głosy towarzyszą przecież jego pędowi w górę. Jest to pęd, którego nie można zatrzymać, wyzwolony, nieobliczalny, płynący z inspiracji wzburzonych uczuć, osiągających tu apogeum mocy wszystko zawłaszczającej i spalającej. Jej istotę można ująć słowami samego Mickiewicza: „Człowiek może przyjść do tej strasznej potęgi, że ledwie rzuci okiem na błyskotkę, na twarz piękną, znajdzie je wnet przed sobą; cisnąć się będzie świat do niego przez drzwi zamknięte”48.