I CLUCHO - TYLKO JAKAŚ W POWIETRZU ROZTERKA
O, gdybyż nie ten gorączkowy szał,
Któreżby żywe serce nie struchlało Przed okropnością istnienia, -6]
W partiach tekstu, przedstawiających Wacława powracającego z walki, Malczewski nasila częstotliwość motywu księżyca, „gwiazdy nocnej strony”. Miecznik, odprawiając Wacława do Marii -po zwycięstwie nad Tatarami - zauważa:
Lecz kiedy dusza zda się dzierży czego żąda,
Coś Wasze na zwycięzcę smutnie mi wygląda?
Patrz no, jakże ci pięknie księżyc oto wschodzi -
11,13, w. 1148-1150
Bardziej rozbudowany obraz księżyca pojawia się we fragmencie
O! jak ślicznie przez pole młody Wacław bieży!
Srebrny połysk na włosach, na piórach, a w zbroi
Twarz ogromna księżyca malutka się dwoi.
II, 14, w. 1163-1165
Wacław cały jest w srebrze śmierci. Księżyc zagarnia go coraz natarczywiej w swe nocne władanie. Jego światło na włosach, na piórach to znak, że Wacław jest nosicielem kosmicznego losu. Księżyc „o twarzy ogromnej” i cisza w naturze rozlana to u Malczewskiego najbardziej niepokojące i złowrogie piętna nocy. Cisza w Marii nie jest tylko bierną niemotą, ale w najgłębszym, ontologicznym sensie byciem kosmosu w stanie śmierci. W naturze uciszonej tym natrętniej, tym krzykliwej przypomina śmierć o swej wszechobecności:
Już Noc zaprowadziła ciemne rządy swoje;
Już ucichli surmacze, Sen szczęście osłania;
I puszczyk z wieży zaczął grobowe wołania;
I, 6, w. 98-100
W ciszy nocnej, przy blasku „księżyca w pełni” dokona się najokrutniejszy los Wacława, doświadczy on straszliwego jego szyderstwa. Cała niema groza ciszy objawi się w momencie przyjazdu bohatera pod dom Miecznika. Dom — w którym uśmiercona Maria leży w żałobnej odzieży - „śpi w milczeniu”, jest cichy, głuchy i martwy. Niczego w nim nie słychać, choć Wacław cały zamienia się w słuch:
Ni chodu spiesznych kroków, zgiełku w nagłej mowie,
Ni światła — w ciemnej — cichej — zamkniętej budowie.
II, 15, w. 1225-1226
W ciszy spogląda Wacław na księżyc w pełni. Wpatrzywszy się uważniej, dostrzegł „jakby szyderski uśmiech w tej pyzatej twarzy”. A miał z czego drwić, gdyż Wacławowi wydawało się, że za chwilę:
[...] będzie szczęśliwszym od ludzi,
Od Aniołów [...]
II, 15, W. 1220—1221
Co za ironia losu? Promień księżyca w pełni migając, oświecał już uśmierconą Marię:
Tak dziką tkliwość rzucał w przymrużone oczy,
Z jaką mizg upiorzycy, gdy kochanka zoczy.
II, 16, w. 1273-1274
Malczewski odsłania w tym obrazie upiorną i niesamowitą straszność swej nocy. Odbicie światła księżycowego w martwych oczach Marii, a więc jakby odbicie śmierci zdradza najgłębsze ciemne jądro tej nocy, jej nieobliczalną zachłanność w śmierci, niemalże miłosne, dzikie, ciemne w niej upodobanie. Dlatego właśnie pyzaty księżyc postać Wacława „w czarnych, olbrzymich kształtach obalał na trawę”. Cień bohatera jest więc o wiele większy od niego samego. Obraz ten symbolizuje nie tylko złowrogą domi-