wersytecki, który kosztował ją tyle wysiłku - czyżby miała w jednej chwili zrezygnować z tego wszystkiego z powodu jednego człowieka? I to tylko po to, by w efekcie pogodzić się z rolą kury domowej? Siedzieć z innymi matkami przy piaskownicy i godzinami rozprawiać o zaletach pampersów? Nigdy! Cóż, nie pozostaje zatem nic innego, jak tylko wziąć nogi za pas!
Wybór wariantu ucieczki może pozwolić silnej kobiecie ustrzec się przed cierpieniami ofiary, nie pomoże jej jednak w doprowadzeniu do końca procesu rozwoju osobowości. Nie pomoże jej również spełnić pragnienia nawiązania relacji z mężczyzną.
Mężczyźni porzucani przez silne kobiety wybierające wariant ucieczki nie są, co znamienne, typowymi macho, zmuszającymi swe partnerki do wyboru postawy ofiary. Zwykle silni i prostolinijni, nie są mięczakami, ale nie są też nadludźmi. Są to z reguły królowie, wprost wymarzeni dla silnych kobiet, u których doszło do przebudzenia słabej dziewczynki. Ich pech polega właśnie na tym, że są „królami” stworzonymi do odegrania roli partnerów, którzy zakładają gniazdko rodzinne i kładą podwaliny pod zdrowy związek. Ale cechy te bynajmniej nie cieszą silnej kobiety, która jeszcze nie zainicjowała procesu konfrontacji z cieniem. To właśnie one wyzwalają w niej panikę.
A oto garść przykładów, które zaczerpnęłam z kręgu moich znajomych - wszystkie zebrałam w ciągu trzech miesięcy. Jeden z moich przyjaciół, Andreas, mężczyzna sześćdziesięcioletni, wysłał mi następującego e-maila:
Jestem zakochany po uszy! Poznałem cudowną kobietę! Wysyłam
ci zdjęcie. Wyobraź sobie, myślimy o małżeństwie!
Muchos besos! Andreas
Andreas wysyłał mi e-maile prawie codziennie, zapychał mi skrzynkę zdjęciami, które w pocie czoła musiałam godzinami ładować do pamięci komputera. Ale oto pewnego dnia nie otrzymałam od niego poczty. Po jakimś czasie to ja wysłałam mu e-maila z pytaniem:
Cześć, Andreas. Co z Twoją wielką miłością?
Besos y abrazos! Maja
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast:
Zostawiła mnie na lodzie. Nie podała żadnego powodu. Muszę się
wziąć w garść.
:-(((
Andreas
Andreas to wspaniały facet, nie zasłużył na to, by paść ofiarą wariantu ucieczki. Szeroko otworzył serce przed swą partnerką, ale - porzucony - zamknie je teraz na cztery spusty. Andreas stał się więc człowiekiem na razie straconym dla świata kobiet, który, wierzcie mi, wiele na tym stracił.
Następny mężczyzna, o którym chcę tu opowiedzieć, również nie był właściwym kandydatem do odegrania tego rodzaju roli.
Mężczyzna ten, trzydziestoparolatek, zakochał się w silnej kobiecie. Od dawna poszukiwał partnerki na stałe, chciał mieć dzieci, pragnął założyć rodzinę. Jego ukochana miała trzydzieści trzy lata, a zatem wszystko pasowało. Flirtowali kilka tygodni, któregoś dnia pojawiła się kwestia wspólnego zamieszkania. Mężczyzna wymówił kawalerkę, w której do tej pory mieszkał, znalazł odpowiednie lokum i podpisał ze swą wybranką umowę o wspólnym wynajmie. Przeprowadzka. Po tygodniu mieszkania razem kobieta postanowiła się wyprowadzić. Zostawiła mu list, w którym znalazło się następujące wyznanie: „Moja decyzja nie wiąże się z Tobą, nadal Cię kocham. Ale to mój problem,
137