146 UPIÓR Z UPITY
i miejsca powstania utworu — jako miasta rojnego, bogatego, w którym Mickiewicz miał czuć się obco wśród rozbawionych rodaków. Borowy uważał, że w „kosmopolitycznej atmosferze salonowej” ciągnęły jednak jego wyobraźnię tematy polskie, ale też nie mógł się oprzeć sceptycyzmowi. A przecież wiełoetniczność i wielokul-turowość Odessy mogła mieć wpływ na Mickiewicza, jak to przedstawił Neal Ascherson w swej znakomitej książce Morze Czarne93. Atmosfera Odessy sprzyjała uchwyceniu różnorodnych punktów widzenia, co jest wielkim osiągnięciem artystycznym Popasu w Upicie. Gawęda szlachecka, która służyła najczęściej estetycznej apołogii dawnej Rzeczypospolitej, stała się w tym utworze Mickiewicza — co rzadko spotykane — miejscem zderzenia poglądów oraz filozoficzno-historycznego namysłu nad wyrażałnośeią sensu dziejów i ich finalnego celu.
Trupia zagadka
Najpierw w wierszu Mickiewicza toczy się enigmatyczna rozmowa w karczmie między kontuszowym szlachcicem, ekonomem we fraku, kościelnym sługą w długim płaszczu z czerwonym krzyżem oraz Zydem--arendarzem, który milczy i gestykuluje. Proste pytanie narratora ma rozwikłać zagadkę: „O jakim trupie toczycie rozmowy | I o jakim SiciAskim?”.
Następują różne wyjaśnienia i wreszcie pojawia się sam obrzydliwy trup. W jego opisie Mickiewicz mniej kładzie nacisk na osobliwość, z której słynie miasteczko Upita, bardziej zaś na grozę brzydoty tego trupa. Stanowi on przeciwieństwo „pięknego trupa” jakiegoś bohatera. Nie ma w nim nic z demonicznej piękności zła, promieniującej z postaci bajronieznyeh94. Kubacki sądzi wręcz, że — na tle literackiego, lekkiego stosunku do fantastyki w Balladach i romansach — Popas w Upicie stanowi „re-,gres do dewocyjnej upiorności czasów saskich”. Przyjęty przez Mickiewicza kierunek obrazowania jest „rubaszny, średniowieczno -naturalistyczny”95.
W tych sądach na plan pierwszy wybija się jakość niepospolitej, obscenicznej brzydoty. „Szkaradne, starożytne nieboszczyka ciało” stanowi znak niesamowito-ści. To, co obce i straszne, nie wabi tutaj tajemniczością. Kościotrup mniej by zapewne przerażał niż ten żywy trup, budzący podejrzenia co do sposobu jego życia po śmierci:
Nogi długie i czarne sterczą mu jak szczudła,
Ręce na krzyż złamane, twarz głęboko wchudła.
Oblicze wywędzone brud śmiertelny szpeci,
Usta wypsute, przez nie ząb gdzieniegdzie świeci.
W dalszym ciągu opisu zwraca uwagę niezwykła, wszechstronna nieczystość tego trupa, jego nadpsu-cie, jego abiektałność, pokrywający go „brud śmierci”, jak go nazywa Thomas96. Brzydota swoistej diabelskiej nieśmiertelności przeraża patrzących:
Dzikość szpecąca żywych oblicze zbrodniarzy
Zda się dotąd zamarła grozić z jego twarzy.
Trup zostaje porównany do jamy, w której łotrowie mieszkali, do jaskini zbójców, porażającej „dzikością swych położeń i krwawym ogromem”. Odwołania do sfery dzikich porównań czegoś jednak nie chwytają. Oblicze trupa pozostaje nieodgadnione:
Za pierwszym rzutem oka cóś takiego widać,
Czego żadnymi słowy niepodobna wydać.
Jest to pierwszy znak bezsilności słowa wobec trupa. Zdrajca, rozbójnik, pyszałek — wszystko to jeszcze niedostatecznie oddaje charakter szpetnego nieboszczyka.