do życia. Ożywienie to upiorów i wiedźm postępuje coraz silniej i raźniej, zwłaszcza przy pełni księżyca”1 2 3 4 5 6.
W opowiadaniu Le Fanu pierwsze, tak niebezpieczne dla narratorki, spotkanie z Carmillą odbywa się właśnie w piękną noc księżycowej pełni, która wedle egzaltowanej guwernantki „oddziałuje na sny, mąci zmysły, działa na
369 ludzi nerwowych, ma przedziwny wpływ na życie”. Odznacza się „silnym
370 działaniem magnetycznym”. I rzeczywiście tak się dzieje, bohaterka zostaje zaczarowana przez wampirzycę. Wyznanie wampirycznej miłości „na śmierć” dokonuje się w równie piękną noc księżycową, podczas której Carmilla popada w rodzaj letargu.
Większość strasznych wydarzeń w powieści Stokera ma za tło noce księżycowej pełni. Dracula działa na kobiety - naturalne lunatyczki. Po księżycowej strome żyje też poddany Draculi, „lunatyczny” szaleniec, Renfield, osadzony w domu dla obłąkanych. Stanowi on swoistą replikę Draculi, gdyż również posilać się chce żywymi stworzeniami. Staje się „zoofagiem”, zjadając muchy i pająki oraz wykrzykując: „Krew to życie!”.
Można powiedzieć, że czas jest zasadniczym problemem wampira, gdyż nieśmiertelność transformacji może on zachować tylko w czasie alternatywnym, księżycowym. Czas lunarny łączy wampira ze sferą nocy, ciemności, podziemi, a także ze sposobem szczególnego pojawiania się i znikania. Według folkloru rumuńskiego zmarłego, który stał się wampirem, rozpoznaje się w sposób następujący: czterdzieści dni po pogrzebie otwiera się trumnę i może się okazać, że umarły, który został pogrzebany w pozycji leżącego na
O. Kolberg, Pokucie..., s. 207 i 209.
Wśród „wampirologów” najczęściej podziela się opinię, że czosnek odstrasza wampira swoim silnym, przykrym zapachem, powodującym repulsję. Zwolennicy tezy o „chorym wampirze” przypuszczają, że czosnek zawiera substancję chemiczną, która powoduje wzmożenie dolegliwości związanych z por-firią (por- rozdział 8).
Por. C. Gaignebet, J.-D. Lajoux, Artprofane et religion populaire en Moyen-Age, Paris 1985, s. 62-63.
I O. Kolberg, Pokucie..., s. 210.
Ibidem.
Ibidem, s. 211.