niej, a ostra jak brzytwa klinga przeszyłaby mu serce. Tak zaś ostrze rozcięło jedynie płaszcz, czyniąc w nim sporą szczelinę, z której wypadł zwitek banknotów i posypało się złoto. Na twarzy hrabiego odmalował się wyraz tak piekielnej złości, że zadrżałem na chwilę o Harkera, choć widziałem, że wzniósł wysoko swoją straszliwą broń do powtórnego dęcia. Powodowany impulsem obrony, wystąpiłem naprzód, wystawiając przed siebie trzymane w lewej ręce krucyfiks i hostię. Poczułem, jak przez moje ramię przepływa prąd potężnej mocy i bez zdziwienia skonstatowałem, że potwór kuli się i cofa przed podobną akcją podjętą spontanicznie przez mych towarzyszy. Niepodobna opisać wyrazu nienawiści i kipiącej złości - furii i piekielnego gniewu - jaki odbił się na twarzy hrabiego. Jej woskowy oddeń nabrał przez kontrast z pałającymi oczyma zielonkawożółtej barwy, a czerwona blizna na czole rozżarzyła się na trupio bladej skórze niczym pulsująca rana. W sekundę potem z kodą zwinnośdą zanurkował pod ramieniem Harkera, nim ów zdążył opu-śdć ostrze i zgarnąwszy z podłogi garść pieniędzy, przebiegł przez pokój, by skoczyć w okno. Wśród brzęku i dzwonienia rozprysłego szkła runął na wykładane kamiennymi płytami podwórze. Przez dźwięk rozdygotanych szyb przebił się i zadźwięczał mi w uszach brzęk złota, gdy kilka suwerenów zadźwięczało na bruku. Podbiegliśmy do okna, by zobaczyć, jak podrywa się z ziemi, nie doznawszy żadnego szwanku. Wbiegł po stopniach, przeciął brukowane płytami podwórko i pchnął drzwi stajni. Obródwszy się zaś ku nam, wykrzyknął:
- Zdaje się wam, żeśde mnie zaskoczyli - wy, z tymi waszymi bladymi pyskami jak owce w rzeźni! Popamiętade mnie jeszcze, jeden z drugim! Myślicie, żeśde mi odjęli wszystkie moje schronienia, a ja mam ich więcej. To dopiero początek mojej zemsty! Rozdągnę ją na stuleda, a czas mam po swojej stronie. Obie te kobiety, które tak ukochaliście, do mnie już należą; a poprzez nie i wy, i drudzy jeszcze, dostaniede się wszyscy w moje władanie i będziecie sługami podległymi moim rozkazom, moimi szakalami, gdy poczuję głód. Tfu!
Z tym wzgardliwym parsknięciem zniknął za drzwiami, a do naszych uszu dobiegł rdzawy zgrzyt zasuwy, którą za sobą zasunął. Z wnętrza stajni doszedł następnie odgłos otwieranych i zamykanych w głębi drzwi. Pierwszym, który się odezwał, gdy stwierdziwszy niepodobieństwo ścigania hrabiego przez stajnię, wróciliśmy do holu, był profesor. [...]
Memorandum Abrahama Van Helsinga
5 listopada, z rana. [...] Cały dzień wczorajszy spędziliśmy w drodze, wspinając się coraz to wyżej i wyżej i wjeżdżając w coraz dziksze pustkowie. Wokół nas straszliwe, urwiste przepaśde i moc spadającej wody, jakby sama natura odprawiała tu