P1010889

P1010889



Odebrałam od niego lornetkę. Mogli to być doktor Seward i pan Morris. Poznałam w każdym razie, ii żaden z nich nie jest Jonathanem. A zarazem byłam pew-n a, że Jonathan jest już niedaleko; zatoczywszy lornetką koło, dojrzałam na północ od nadciągającej gromady dwóch innych jeźdźców, pędzących na złamanie karku. Jednym z nich był ponad wszelką wątpliwość Jonathan, drugim więc musiał być, oczywista, lord Godalming. Ci dwaj również ścigali ludzi z wozem. Kiedy powiedziałam o tym profesorowi, wydał młodzieńczy okrzyk zachwytu, po czym podniósł do oczu lornetkę, dopóki śnieżyca całkiem nie zaćmiła pola widzenia, a wówczas złożył swój winchester w gotowości na płaskim ciemnym głazie u wylotu naszego schronienia.

- Wszyscy zdążają ku nam - zauważył. - W niedługim czasie będziemy otoczeni przez Cyganów.

Dobyłam rewolweru, by go mieć na podorędziu, gdyż wycie wilków stało się tymczasem głośniejsze i dochodziło z mniejszej odległości. Gdy zamieć na chwilę przycichła, wyjrzeliśmy znowu. Dziwny to był, zaiste, widok: puszyste płatki śniegu, opadające tuż przed nami, a dalej świecące coraz jaśniej słońce, zniżające się nad górskimi szczytami. Zatoczywszy krąg lornetką, dostrzegłam przesuwające się tu i ówdzie, pojedynczo, parami, trójkami bądź większymi grupkami, małe punkciki - to wilki zbiegały się na żer.

Każda chwila oczekiwania dłużyła się nam niemiłosiernie. Wiatr miotał się w szalonych podmuchach, ciskając na nas z furią wirujące kłęby śniegu. Były chwile, żeśmy nie widzieli nic na wyciągnięcie ręki; to znów, gdy ustawał głuchy gwizd, otwierała się przed nami rozległa, czysta przestrzeń. Wdrożywszy się ostatnimi czasy do wypatrywania wschodów i zachodów słońca, potrafiliśmy ze znaczną dokładnością określić ich porę; wiedzieliśmy więc, że słońce zaraz zajdzie. Wprost trudno było uwierzyć, polegając na naszych zegarkach, że od momentu, gdy zaczęły się ku nam zbliżać te ruchome punkty, nie czekaliśmy w naszym skalnym schronie nawet i godziny. Wiatr, nadlatujący teraz przeważnie z północy, uderzał gwałtownymi i przenikliwymi podmuchami. Najwyraźniej odwiał śnieżne chmury, poza chwilowymi bowiem zadymkami śnieżyca ustała. Mogliśmy teraz wyraźnie rozróżnić poszczególne osoby w każdej z grup - ściganych i ścigających.

Z niejakim zdumieniem spostrzegliśmy, że ci pierwsi nie zdają sobie jakby sprawy z tego, że są ścigani, w każdym razie nie dbali o to; podążali wszakże ze zdwojoną szybkością, im niżej osiadało słońce nad górskimi wierzchołkami.

Znajdowali się coraz bliżej. Przykucnęliśmy z profesorem za skalą, składając się do strzału; widziałam, że był zdecydowany, by ich nie przepuścić. Zdawali się całkiem nieświadomi naszej obecności.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Prakseologiczne hasło... 231 0    osoby od niego uzależnione. Jest to ktoś, na kogo m
w Euroazjatycką Unię Gospodarczą, która ma wejść w życie od 2015 roku - ma to być integracja wykracz
71836 skanowanie0037 134 ONKA Skąd pan to wie... BARON Od niego. Sam mi to powiedział. Byłem jego po
gwarantuje nam, że jeśli będziemy właściwie posługiwać się otrzymywanymi od niego władzami poznawcze
SNB14082 tura pedagogiczna są albo potoczne, to znaczy wiadome każdemu powszechnie, albo zdogmatyzow
skanuj0021a a i filozofowie oddalają nas od niego, i to jakże daleko. Nie można inaczej, człowiek mu
Scan10182 (3) oczekiwać zgody właśnie od niego. Odmowa pacjenta w sprawie udzielania informacji rodz
Prezentacja powinna objąć ok. 20 slajdów (zależnie od czasu trwania utworu). To może być także własn
będzie sprzedawał. Tylko od niego zależy z jakim zyskiem sprzeda to w co zainwestował. System przewi
60507 skanowanie0096 (3) 24 a osiągnięcie szczęścia zależy od niego samego. To zaś otwiera zupełnie
52 (31) kątem 25°. Gdy bomy żurawi mają większe graniczne kąty nachylenia od wymienionych, musi to b
74 JACEK KOŁODZIEJ warunek. To Bóg wybiera czas odejścia i nawiedzenia, nie człowiek, od niego żąda
DSC02779 (2) lego me uczynili a przeciw sąsiadowi szemrali i na niego się za to, że ich dziatki skar

więcej podobnych podstron