Załóżmy jednak, że polowaliśmy na nasz pokarm, i to była część jakiegoś naturalnego procesu ewolucyjnego. Nadal będzie błąd w założeniu, że ponieważ ten proces jest naturalny, jest dobry. Bez wątpienia jest „naturalne” dla kobiet wydawanie na świat jednego czy dwojga dzieci rocznie w okresie od uzyskania dojrzałości płciowej do prze-kwitania, ale to nie znaczy, że jest czymś złym ingerować w ten proces. Musimy znać naturalne prawa, którym podlegamy, by móc ocenić konsekwencje tego, co robimy; ale nie musimy zakładać, że nie można poprawić naturalnych procesów.
Różnice między ludźmi i zwierzętami
Istnienie ogromnej przepaści między ludźmi a zwierzętami nie było kwestionowane przez większą część dziejów cywilizacji zachodniej. Podstawy tego założenia naruszyło dopiero odkrycie przez Darwina naszego zwierzęcego pochodzenia i związany z tym spadek wiarygodności historii o istocie stworzonej na obraz Boga, z nieśmiertelną duszą. Niektórym trudno było zaakceptować, że różnice między nami a innymi zwierzętami są raczej różnicami stopnia niż rodzaju. Poszukiwano sposobów zakreślenia linii podziału między ludźmi a zwierzętami. Granice te zwykle były krótkotrwałe. Dla przykładu mówiono, że tylko ludzie używają narzędzi. Potem zaobserwowano, że dzięcioł z Galapagos używa kolca kaktusa, by wydobyć korniki ze szczelin w drzewach. Następnie zasugerowano, że nawet jeśli inne zwierzęta używają narzędzi, ludzie są jedynymi, którzy je wyrabiają. Ale Jane Goodall zobaczyła, że szympansy z dżungli w Tanzanii żuły liście, by mieć z nich gąbki do wsiąkającej wody, i obdzierały liście z gałęzi, by wyciągać nimi termity z kopców. Używanie języka było następną linią graniczną - ale teraz szympansy, goryle i orangutan nauczyły się ameslanu, języka migowego głuchych, i jest pewien dowód wskazujący na to, że wieloryby i delfiny mogą mieć własny złożony język.
Nawet jeśli te próby zarysowania linii podziału pomiędzy ludźmi i zwierzętami wpasowały się w faktyczny stan rzeczy, ciągle nie noszą znamienia moralnej wagi. Jak wskazał Bentham, fakt, że istota nie posługuje się językiem czy nie wyrabia narzędzi, z trudem można uznać za powód do zignorowania jej cierpienia. Niektórzy filozofowie wskazywali na głębszą różnicę. Twierdzili, że zwierzęta nie mogą myśleć
czy rozumować i wobec tego nie mają pojęcia siebie ani samoświadomości. Żyją od chwili do chwili i nie widzą siebie jako odrębnych całości z przeszłością i przyszłością. Nie mają też autonomii, zdolności wyboru, jak przeżyć swoje życie. Sugerowano, że autonomiczne, sa-moświadome istoty są w jakiś sposób wartościowsze, bardziej znaczące moralnie niż istoty, które żyją chwilą, bez zdolności zobaczenia siebie jako odrębnych istnień w upływającym czasie. Zgodnie z tym poglądem interesy autonomicznych, samoświadomych istot powinny mieć normalnie pierwszeństwo przed interesami innych istot.
Nie będę teraz rozważał, czy niektóre ze zwierząt są samoświado-me i autonomiczne. Nie sądzę bowiem, by w obecnym kontekście wiele zależało od odpowiedzi. Rozważamy teraz tylko zastosowanie zasady równego rozważenia interesów. W następnym rozdziale, gdy będziemy dyskutować kwestie wartości życia, zobaczymy, iż są powody do utrzymywania, że samoświadomość jest bardzo ważna w debatach nad tym, czy istota ma prawo do życia; przebadamy też wtedy dowody na samoświadomość u zwierząt. Teraz ważniejszą kwestią jest, czy fakt, że istota jest samoświadomą całością, upoważnia tę istotę do pewnego rodzaju pierwszeństwa.
Stwierdzenie, że samoświadome istoty są upoważnione do pierwszeństwa przy rozważaniu interesów, jest kompatybilne z zasadą równego rozważenia interesów, jeśli znaczy nie więcej niż stwierdzenie, że coś, co przytrafia się samoświadomym istotom, może być przeciwne ich interesom, podczas gdy te same zdarzenia nie byłyby przeciwne wobec interesów istot, które nie są samoświadome. Może tak być dlatego, że stworzenie samoświadome ma większą świadomość tego, co się dzieje, może umiejscowić zdarzenie w ogólnych ramach dłuższego okresu, ma inne pragnienia itd. Uznałem to zresztą na początku tego rozdziału i pod warunkiem, że nie prowadzi do absurdalnych ekstremów -jak upieranie się przy tym, że jeśli jajestem samoświado-my, a cielę nie jest, pozbawienie mnie cielęciny powoduje więcej cierpienia niż pozbawienie cielęcia swobody chodzenia, rozprostowania się i skubania trawy - nie jest to zaprzeczone przez krytykę, której dokonałem, jeśli chodzi o eksperymentowanie na zwierzętach i fermy przemysłowe.
Czym innym byłoby stwierdzenie, że nawet gdyby samoświadoma istota nie cierpiała bardziej niż istota, która zaledwie odczuwa, cierpienie
81