CZĘSC II • DZIAŁANIE
że jakiś bezosobowy los (przypadek? przeznaczenie?) lub osobowy Bóg (którego wyroki są niezbadane) sprawia, iż jednym się szczęści, a innym nie. Nie zależy to od nas, lecz od sił zewnętrznych.
Inny potoczny zwrot, w którym występuje analizowane słowo, brzmi: „ogarnęło kogoś szczęście”. Sugeruje on, że szczęście przychodzi z zewnątrz, ogarnia nas; wypowiadamy go jednak po to, by wyrazić, że szczęście jest przeżyciem czy uczuciem, które tkwi w nas. Według Tatarkiewicza, „[w] tym drugim - subiektywnym — znaczeniu «szczęście» nie oznacza znów nic innego, jak stan intensywnej radości, stan błogości czy upojenia”1.
Trzecie znaczenie nazwy „szczęście” było typowe dla filozofii starożytnej. Wiązało się z terminem eudaimonia, który u wielu greckich filozofów, a zwłaszcza u Arystotelesa, uzyskał specjalny sens. Dla nich szczęście to największa miara dóbr dostępna człowiekowi. Choć, jak głosiła większość starożytnych recept, ową miarę dóbr osiąga się dzięki wewnętrznemu usposobieniu, to jest ona czymś obiektywnym, czymś niesprowadzalnym do samego pozytywnego, intensywnego przeżycia.
I ostatnie znaczenie. Szczęście jako zadowolenie, dokładniej: „pełne i trwałe zadowolenie z całości życ i a”2. I właśnie to znaczenie Tatarkiewicz wyróżnia, choćby dlatego, że występuje ono i w mowie potocznej, i w dyskursie filozofów. Dziś jest pojęciem dominującym. I co najważniejsze, jest pojęciem pełnym, obejmującym zarówno stronę subiektywną szczęścia (zadowolenie), jak i obiektywną (to, z czego zadowolenie powstaje lub czego dotyczy).
Zauważmy, że między wymienionymi pojęciami szczęścia zachodzą określone korelacje. Szczęście4 to zadowolenie z życia, ale aby osiągnąć ten stan, trzeba mieć ku temu powód. Tym powodem może być tylko posiadanie najwyższych dostępnych nam dóbr, a więc szczęście3. Czy nie wywołuje to intensywnej radości, czyli szczęścia2? Oczywiście. I czy cały ten szczęśliwy splot nie zależy, przynajmniej częściowo, od dobrego trafu - od szczęścia! ? Trudno się z tym nie zgodzić. Możemy więc w następujący sposób podsumować analizy Tatarkiewicza: powodem szczęścia4 jest szczęście3; szczęście3 wywołuje szczęście2, a to drugie towarzyszy zwyIde szczęściu4; warunkiem zaś koniecznym (choć niewystarczającym) szczęścia2.4 jest szczęście]. Sądzę, że Mistrz szczęścia nie miałby nic przeciw takiemu postawieniu sprawy.
Dodajmy, że scholastycy odróżniali szczęście w aspekcie przedmiotowym (łac. beatitudo obiectwa) — najwyższe dobro, zaspokajające wszystkie ludzkie potrzeby, oraz szczęście w aspekcie podmiotowym (łac. beatitudo formalis lub subiectivd) — osiągnięcie tego dobra, posiadanie go i radowanie czy delektowanie się nim. Pierwsze z nich to Tatarkiewiczowslde szczęście3; drugie (sama szczęśliwość) - szczęście4 i szczęście2. W tym ujęciu jest też miejsce dla szczęścia]. Nie stanowi go jednak ślepy los, lecz Boża łaska.
Jak osiągnąć szczęście?
Szczęście scholastyków, szczęście zaspokajające wszystkie ludzkie potrzeby, to sprawa nieba, a nie ziemi. Zejdźmy więc na razie na ziemię, by zastanowić się, jak osiągnąć szczęście na miarę naszych doczesnych możliwości lub jak już tu i teraz przybliżyć się do ideału szczęścia.
Od dziecka wpajano nam, obok nakazów moralnych czy obyczajowych, rozmaite recepty na szczęście. Większość z nich miała charakter negatywny: „nie rób tego, bo będziesz nieszczęśliwy!”, niekiedy z przerażającym dodatkiem: „nieszczęśliwy do końca życia!”. Wiele przykazań uzyskiwało w ustach naszych rodziców, dziadków i nauczycieli de facto motywację nie etyczną, lecz roztrop-nościową czy felicytologiczną (związaną z „nauką o szczęściu”). Ich celem było zapobieżenie nieszczęściom: „nie pal, bo zachorujesz!”; „nie pij, bo się zbłaźnisz!”; „nie bij się, bo w końcu sam dostaniesz!”; „unikaj przygodnych stosunków seksualnych, bo nie wiadomo, czym to się skończy!”. Trudniej było uzyskać reguły pozytywne - co robić, by być szczęśliwym. Ale i tu od dziecka wyposażani jesteśmy w pewne rady. Mawiano do nas często: „ucz się, to będziesz miał dobrą pracę”, a wiadomo, że z dobrą pracą wiążą się i pieniądze (czyli możliwość posiadania rozmaitych dóbr, zwłaszcza tych droższych), i pozycja społeczna (czyli co najmniej możliwość łatwego „załatwienia” wielu spraw). Mawiano też: „szukaj dobrych przyjaciół, a nade wszystko wiernego partnera życiowego, z którym założysz rodzinę!”. To wszystko daje szczęście lub przynajmniej stanowi jego główny warunek.
183
Tamże, s. 17.
Tamże, s. 31.