CZĘŚĆ II • DZIAŁANIE
Jaka sprawiedliwość?
Z powyższych rozważań można wysnuć wniosek, że rozwój wolności pozytywnej wymaga czegoś, co przyjęło sic nazywać sprawiedliwością społeczną. Czym jest jednak sprawiedliwość? W analizie tego pojęcia posłużę się rozróżnieniami wypracowanymi w filozofii arystocełesowsko-tomistycznej - głównie ze w-zględu na ich klarowność, i to klarowmość znacznie większą od tej, jaką można było odnaleźć na transparentach socjalistów.
Za Arystotelesem zwykło się określać sprawiedliwość jako oddawanie (świadczenie) każdemu tego, co się mu należy. Jeśli weźmiemy pod uwagę jakąś społeczność (wspólnotę), to występują w niej relacje między jednostkami, a więc relacje typu: osoba-osoba, ale także relacje między jednostkami a samą społecznością jako pewną całością. W tym drugim przypadku mamy do czynienia bądź z relacjami typu: osoba-społeczność, bądź z relacjami typu: społeczność-osoba. Dawanie tego, co się komu należy w relacjach: osoba-osoba, to sprawiedliwość wymienna (lub wyrównawcza), w relacjach: osoba-społeczność, sprawiedliwość współdzielcza, a w relacjach: społeczność-osoba, sprawiedliwość rozdzielcza (dystrybutywna).
Sprawiedliwość wymienna (lub wyrównawcza) opiera się na zasadzie, którą można nazwać „zasadą równej zapłaty i odpłaty ’. Kazimierz Ajdukiewicz wyjaśnia ją następująco: „jeżeli dotrzymał od Y jakieś W posiadające dodatnią lub ujemną wartość, wówczas )-owi należy się od A'-a wedle słuszności jakieś V posiadające tę samą wartość, co W"1. Sprawa jest dość prosta: za pracę należy się płaca równa jej wartości, za towar kupiony od kogoś - stosowmy ekwiwalent pieniężny, za wyrządzoną szkodę - jej wyrównanie, i tak dalej. Choć w praktyce nic jest łatwo wymierzyć równą zapłatę i odpłatę, to wielu z nas zgodzi się na powyższą zasadę jako z grubsza regulującą znaczący obszar stosunków międzyludzkich.
Większe trudności i dyskusje rodzi pojecie sprawiedliwości współdzielczej i rozdzielczej. Co lub ile należy się ode mnie społeczności, do której przynależę? Co lub ile należy się mnie od tej społeczności? Pytania te nabierają szczególnej wagi, gdy dotyczą społeczności w obrębie państwa. Czy wszyscy mają po równo łożyć do wspólnej kasy? Czy także wszyscy mają z niej po równo otrzymywać? Raczej nie, trudno się z tym zgodzić. Jeśli więc nie po równo, to - jedni więcej, a drudzy mniej. Ale którzy więcej, a którzy mniej? I czy na podstawie widzimisię rządzących, czy na podstawie jakiejś zasady? Jakiej zasady?
W tradycji Arystotelesowskiej mówi się o zasadzie współmierności: nie po równo, ale proporcjonalnie. Proporcjonalnie w stosunku do c/.ego? Tutaj padają różne odpowiedzi: w stosunku do pozycji społecznej, urodzenia, godności, majątku, zasług, cnoty, potrzeb i tak dalej. Wszystkie one sprowadzają się do dwóch tendencji: „arystokratycznej" lub „egalitarystycznej”. Według pierwszej istnieją ludzie lub grupy ludzkie, którym „z natury” należy się więcej (lub więcej się od nich wymaga). Według drugiej, istnieją ludzie lub grupy ludzkie, które jakoś zasłużył)' sobie na to, by otrzymać więcej (lub dawać więcej). Większość z nas akceptuje dziś raczej tę drugą tendencję. Można ją (od strony negatywnej) powiązać z zasadami, które Ajdukiewicz nazwał zasadą równej miary („nikomu nie należy się nic z tego tylko tytułu, że to właśnie on, a nie kto inny”) oraz zasadą równouprawnienia („żadne wyjątkowe uprawnienia nie przysługują nikomu za to, co otrzymał w darze od losu, a do czego sam się nie przyczynił”)2. Niestety, zasady te określają sprawiedliwość tylko od strony negatywnej, a wszelkie ich pozytywne dookreślenia są dyskusyjne.
Wobec powyższego - powie radykalny liberał ekonomiczny - najlepiej ograniczyć sprawiedliwość współdziclczą i rozdzielczą do niezbędnego minimum, życiem zaś powinna kierować sprawiedliwość wymienna między jednostkami lub grupami ludzi. Jego przeciwnik zauważy jednak, że aby sprawiedliwość wymienna nie przegrała z „prawem silniejszego”, musi być gwarantowana i strzeżona przez instytucje państwowe, których aktywności liberał się obawia (być może sam rynek gwarantuje rozwój gospodarczy, ale nic sprawiedliwość). Rezygnacja ze sprawiedliwości rozdzielczej nie zwolni władzy jako reprezentanta społeczeństwa z obowiązku „monitorowania” procesów społecznych i gospo-
221
K. Ajdukiewicz, O sprawiedliwości, [w:] tego i, Język i poznanie, t. i. Warszawa: PWN, 1985, s. 370. Autor ten próbuje w analityczny sposób wycksplikować i przedyskutować klasyczne intuicje związane ze sprawiedliwością.
Tamże, s. 372, 375.