CZĘŚĆ II • DZIAŁANIE
darczych. Zresztą rezygnacja ze sprawiedliwości rozdzielczej prowadziłaby do faktycznej dyskryminacji ludzi, którzy nic ze swej winy nie potrafią na siebie zarobić (jak osoby upośledzone fizycznie czy umysłowo) lub nie mogą zarobić tyle, na ile zasługują (jak artyści, którzy uprawiają wartościową sztukę niekomercyjną).
Wobec nieusuwalności sprawiedliwości rozdzielczej hasło „społecznej własności (lub kontroli) dystrybucji dóbr” wydaje się nadal, przynajmniej częściowo, hasłem racjonalnym. Ciekawe, że jest to chyba jedyne hasło socjalistyczne, które na serio pozostało w społecznym obiegu. Jak je jednak zrealizować? Po równo? - nic da się. „Od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb” - to brzmi dziś jak dobry żart. W takim razie pozostają tylko wspomniane wyżej „zasady egalitarne”, uzupełnione ewentualnie o zasadę zapewnienia „minimum socjalnego" wszystkim lub o zasadę obrony najsłabszych. Jednak w takim zdroworozsądkowym ujęciu niknie specyfika ideałów socjalizmu.
Tradycja - dlaczego?
Mówienie o sprawiedliwości współdzielczej lub rozdzielczej ma sens, jeśli na serio traktuje się to, co nazywamy społeczeństwem. Status bytowy społeczeństwa poddamy analizie niżej. Tu wystarczy podkreślić, że z aksjologicznego punktu widzenia każde społeczeństwo czy każda społeczność jest pewną wspólnotą ludzi. Wspólnota istnieje tam, gdzie jej uczestników łączą określone wartości. Natomiast jednym z najważniejszych czynników, które konstytuują więzy międzyludzkie, jest tradycja kulturowa. Łacińskie trado, tradereznaczy: powńcrzyć, przekazać. Tradycja jest wiec tym, co w danej wspólnocie zostaje przekazywane z pokolenia na pokolenie i co identyfikuje uczestników tej wspólnoty.
Wyróżnia się trzy odmiany tradycji: tradycję początku, tradycję zwyczaju oraz tradycję istoty8. Zobrazujmy je na przykładzie obchodzenia świąt.
Święta można obchodzić po to, aby uobecnić, powtórzyć czy przypomnieć jakieś kluczowe, pierwotne dla danej wspólnoty wydarzenie (por. chrześcijańskie
a Por. T. Buksiński, Konserwatyzm i neoitonserwatyzm w filozofii i w polityce, [w:] Ulec filozoficzne w polityce, red. T. Buksiński, Poznań: Wyd. UAM, 199S, s. 244-245.
„to czyńcie na moją pamiątkę” Łk 22,19). Dzięki temu powtórzeniu ludzie zyskują poczucie zakotwiczenia nic tylko w odległych czasach, ale także w jakiejś rzeczywistości nadprzyrodzonej. Święta można jednak obchodzić także po to, by zachować ciągłość pewnych czynów, gestów, rytuałów. Dzieje się to mimowolnie, nawykowo, bezrefleksyjnie - ma jednak ważny sens: gdybyśmy przestali w tym roku świętować, coś by się załamało, skończyło, nastałaby egzystencjalna pustka (Wigilia zawsze była, nic wyobrażam sobie życia bez niej - powiedziałby ktoś). Więcej, nastąpiłoby zerwanie więzi z poprzednimi pokoleniami i z tymi, co dzisiaj uczestniczą w naszej wspólnocie, robiąc to, co my. Wreszcie świętować można również dlatego, że istnieje konieczność stałego u ś w i a d a m i a n i a sobie i podtrzymywania wartości oraz przekonań, które nas łączą. Bez nich nie bylibyśmy sobą i nie stanowilibyśmy wspólnoty.
Niemiecki filozof z kręgu fenomenologii, Dietrich von Hildebrand, wydał MMIJR/f ME w 1930 roku książkę Metafizyka wspólnoty. Można w niej znaleźć interesujące rozważania między innymi na temat różnych odmian całości, typów wspólnot oraz sposobów ich zawiązywania. Jednak najważniejsze tezy autora dotyczą związków wspólnoty i wartości:
„Widzieliśmy, że w każdej autentycznej wartości zawarta jest virtus unitiva [siła jednocząca] działająca w czysto ontycznym i psychologicznym kierunku; że wartość ta zespala jakoś osoby, które znalazły się w sferze jej oddziaływania; że każde głębokie przeżycie wartości [...] prowadzi wprost ku innym osobom i mniej lub bardziej burzy oddzielającą od nich ścianę. Tym bardziej [...] wspólne przeżywanie wartości łączy osoby subiektywnie i obiektywnie; każda autentyczna wartość zbliża ku sobie osoby, które razem znajdują się w jej «sferze działania». [...]
[W]szystkie wcześniejsze rozważania odsłaniały coraz wyraźniej jedną bardzo ważną rzecz - dominującą rolę, jaką w sferze konstytucji wspólnoty odgrywa virtus unitiva wartości. Coraz dobitniej pokazywało się, że im bardziej wspólnota jest rzeczywiście wspólnotą, im bardziej jest autentyczną całością, w której ludzie są prawdziwie zespoleni, tym ważniejsza jest w jej obrębie konstytutywna funkcja wartości. Można wręcz powiedzieć, że tylko twory wspólnotowe ukonstytuowane na zasadzie sfery wartości są wspólnotami w pełnym znaczeniu
223