CZĘŚĆ II • DZIAŁANIE
Znamienne, że Hildebrand krytykował przekonanie, iż antywartości lub nienawiść mogą konstytuować autentyczne wspólnoty. Falsyfikacja tego poglądu była istotnym składnikiem polemiki Hildebranda z hitleryzmem. Zresztą do dziś może ona służyć do demaskacji wspólnot pozornych:
„Natomiast rzeczywista więź [...] nie może realnie dojść do skutku na gruncie antywartości. Ludzie, którzy się spotykają w nienawiści przeciwko innemu człowiekowi i czują się «zespoleni» tą wspólną nienawiścią, tkwią pod tym względem w złudzeniu. W rzeczywistości zamykają się oni w nienawiści jako takiej nie tylko wobec osoby nienawidzonej, lecz całkiem ogólnie. «Twardnieją» i zamykają swoje «wnętrze». Ich wewnętrzny kurcz oznacza izolację. Dlatego ten, kto nienawidzi, w rzeczywistości odłącza się również od osoby, z którą «rozumie się» we wspólnej nienawiści. W «złem» istnieje tylko pozorne porozumienie, bowiem bezpośrednie działanie zła izoluje człowieka i zamyka w sobie. Oczywiście może istnieć w złem pewna więź techniczna: można się w złem łączyć, aby przez wspólne działanie osiągnąć jakieś cele. Ale obiektywnie osoby takie nie zbliżają się przez to ku sobie i autentyczne doznanie głębokiej więzi jest u nich wykluczone".
D. von Hildebrand, Metafizyka wspólnoty. Fragmenty, przel. J. Zychowicz, „Znak” 2006, r. 58, nr 10(617), s. 58, 69, 68. Aby lepiej zrozumieć tekst Hildebranda, warto zapoznać się z innymi artykułami zamieszczonymi w tym numerze „Znaku”, zwłaszcza z artykułem Czesława Porębskiego Wartości i tospólnoty (s. 31-43).
Doniosłość tradycji zwyczaju wyrasta z natury ludzkiej; ludzie w gruncie rzeczy nie lubią zmian, a generalne i gwałtowne zmiany kontekstu kulturowego, w którym żyją, są dla nich - jeśli w ogóle mogą wystąpić - szkodliwe1. Waga tradycji istoty wiąże się z tym, że - wbrew na przykład marksistom - podstawowe czynniki wyznaczające relacje międzyludzkie nie mają charakteru ekonomicznego, lecz ideowy czy duchowy. Przejawia się w nich wymiar nadprzyrodzony czy religijny, co wyraża tradycja początku. Zresztą każda tradycja duchowo spaja ludzi — zarówno aktualnie, jak i w horyzoncie czasowym. Do wspólnoty należą i ci, którzy są blisko, jak i ci, co są daleko. Żyjący i umarli, i ci, którzy się dopiero narodzą. Bez tradycji życie jednostki straciłoby więc jakieś szersze ramy, a tym samym głębszy sens.
To wszystko piękne - powie zdeklarowany liberał kulturowy - niech każdy zachowuje prywatnie swoją tradycję, należy jednak pamiętać, że tradycji jest wiele, a współczesne społeczeństwa zachodnie przestały lub przestają być społeczeństwami monokulturowymi. Jest to poważne wyzwanie, przed którym stoją konserwatyści. Czy zdecydowanie walczyć o obecność w życiu publicznym określonej tradycji narodowej, religijnej lub obyczajowej (moralnej), narażając się na zarzut nietolerancji? Czy raczej ograniczyć się do obrony praw własnej tradycji przed „szantażem tolerancji”, zamazując wyrazistość swej ideologii? Warto zauważyć, że konserwatyści mogą przyjąć drogę pośrednią, na przykład angażując się na rzecz jakiejś tradycji uniwersalnej, takiej jak ekumenizm w re-ligii, lub argumentując, że naruszanie pewnych elementów tradycji (zwłaszcza obyczajowej) jest niezgodne ze zdrowym rozsądkiem i prowadzi do dezintegracji społeczeństwa. Mogą też dodać, że idea społeczeństwa całkowicie neutralnego światopoglądowo lub społeczeństwa nienarodowego jest tylko pewnym projektem politycznym, który - w przeciwieństwie do modelu tradycyjnego - nie ma żadnego poparcia w doświadczeniu historycznym. Sądzę, że właśnie talde zdroworozsądkowe, wypośrodkowane podejście ma przyszłość. Wielu ludzi bowiem nie tylko boi się radykalnego konserwatyzmu, ale i zmęczonych jest, jeśli nie zirytowanych, radykalnym liberalizmem kulturowym.
Szczypta ontologii
Pisałem już, że każda ideologia nie tylko wyznaje określone wartości, lecz także (świadomie lub nie) zakłada jakąś ontologię społeczeństwa. Jaką rzeczywistością w stosunku do ludziach jednostek jest społeczeństwo?
By w miarę precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, należy przypomnieć rozróżnienia podane w rozdziale 2. Pisałem tam, że w zdroworozsądkowym obrazie świata podstawową kategorię bytów stanowią substancje. W metafizyce Arystotelesa substancje nie są jednak jedyną kategorią - substancje istnieją najsilniej, ale oprócz nich realne są także inne kategorie bytów: różne odmiany własności i relacji. Według Arystotelesa własności i relacje bytują słabiej, niejako „w” sub-
225
Por. A. Quinton, Konserwatyzm, [w:] Przewodnik po współczesnej filozofii politycznej, red. R.E. Goodin, F. Pettit, przeł. C. Cieśliński, M. Poręba, Warszawa: Książka i Wiedza, 2002, s- 333-335-