324 składnia
I Następujące wypowiedzenia proszę zanalizować metodą Klemensiewicza (tok postępowania — por. s. 153):
Wróciwszy tlo świata obyczajowości doby saskiej, będziemy oprowadzani po innych rejonach tego muzeum osobliwości, ale znów okaże się, że pod zmienionym kostiumem kryje się ten wizerunek własny Polaków, który uznajemy za wstydliwy, bo mimo że historia zrobiła swoje, długowieczność archetypów sprawia. że ciągle ożywa typ Polaka reprezentujący saskie błazeństwo.
Można by rzec. że jedna z płaszczyzn nowego spektaklu Grabowskiego sprowadza się do takiego modelu życia, jaki byl udziałem przeciętnego szlachcica w czasie, gdy opisywał go Kitowicz, ale jasne, żc koloryt przeszłości stanowi tu chwyt teatralny, choć reżyser mc działa tak. by dostarczyć publiczności kabaretowych skojarzeń.
Grabowski podkreśla słowami Kitowicza. że to, co zobaczymy, będzie kontynuacją tego. co już widzieliśmy i co znamy, gdyż oswoiwszy się z konwencją, która ostrą kreską przerysowuje gawędę pamiętnikarza na współczesne widowisko, po-wróciliśmy właśnie do świata obyczajowości doby saskiej.
Spiralność teatru Grabowskiego, którą można wieść od Trans-Alłantyku po Kitow'icza, nie oznacza, iż to samo robi on tak samo. bo jeśli Grabowski się powtarza. czyni to jedynie w obrębie lematu, ale teatralnie każde przedstawienie jest takie, że widz. odbierając podobne treści, wcale się nie nudzi.
W pól godziny potem myśl, że czas byłoby zasnąć, obudziła mnie. więc chciałem odłożyć książkę, co do której zdawało mi się. że trzymam ją jeszcze w ręku. i zamierałem zgasić światło, aby nic raziło w oczy.
Nie przestawałem, śpiąc, zastanawiać się nad tym. com przeczytał, ale tc refleksje przybierały charakter nieco szczególny, bo zdawało mi się. iż to ja sam byłem tym. o czym mówiła książka: kościołem, kwartetem, rywalizacją Franciszka I z Karolem V.
Ilekroć obserwuję proces powstawania spektaklu, tylckroć zauważam tak wielki dystans między wkładem pracy reżysera i aktorów a przygotowaniem recenzentów' do jego oceny, że wydaje mi się. iż prawo do pisania o przedstawieniu należałoby przyznać tym recenzentom, którzy •— przynajmniej pięć razy — brali udział w próbach, by widzieć, jak rodzi się spektakl.
Kiedykolwiek badamy cos metodą dekonstruktywistyczną. tak przytłaczają nas własne wnioski, że czujemy, iż jedynym ratunkiem dla naszego umysłu jest szybki powrót do punktu wyjścia, aby tym razem rzecz osądzić zgodnie z Tischnerowską zasadą, że nie jest prawdziwe to. co nie da się przeitumaczyć na góralski.
Nawet w teatrze Janusza Wiśniewskiego, gdzie niektóre fragmenty muzyki powstawały przed rozpoczęciem prób. całość komponowałem dopiero po omówieniu. czemu ma ona służyć w spektaklu i nie bez znaczenia był fakt. że znałem zespól lak dobrze, iż wiedziałem, w' jaki sposób konkretni aktorzy będą funkcjonować w widowisku.
Kiedy pracowałem nad muzyką do „Wesela", przedstawiłem reżyserowi, nie powiedziawszy’ mu. co jest czyje, piętnaście oryginalnych krakowiaków oraz szesnastą wersję tańca napisaną przeze mnie. a reżyser wybrał mojego krakowiaka, gdyż widocznie było w nim to. co odpowiadało klimatowi jego przedstawienia.
W połowie XIX wieku w Rosji istniało powszechne przeświadczenie, że stan. w jakim się ona znajdowała, nie może trwać, że gruntowne zmiany są nieodzowne. ale jednocześnie nie było w państwie nikogo, kto by potrafił zaproponować konkretne reformy.
Pedagog, pod którego czujnym okiem wzrastał carewicz, w pewnym liście do cesarzowej stwierdzał wśród mnóstwa zachwytów, że jeśli tylko następca tronu zrozumie, jaki sens ma słowo obowiązek, wszystko będzie dobrze, ale w rzeczywistości Aleksander nie potrafił skupić.się na nauce.
Stan rzeczy, który sprowadza rewolucję, bywa prawie zawsze lepszy od tego. który go bezpośrednio poprzedzał, a doświadczenie uczy. że dla złego rządu najgorsza jest chwila, w której zaczyna się poprawiać.
Zło. które znosiło się cierpliwie, uważając je za coś nieuniknionego, staje się nieznośne na myśl. żc można się od niego uwolnić, i wtedy, chociaż usunięto by wiele nadużyć, wyraźniej widać nadużycia pozostałe.
Francuzi, co wydaje się niepojęte, lecz historia jest pełna podobnych przykładów. uważali swoje położenie za tym nieznośniejsze, im bardziej się ono poprawiało. bo po wstępnych rcfcrmach nabrali przekonania, iż dłużej nic ścierpią jarzma absolutyzmu.
Często się zdarza, że naród, który znosił bez skarg najbardziej gnębiące ustawy. zrzuca z siebie ich jarzmo, gdy stają się takimi, że umożliwiają działania, które prowadzą do rewolucji.
Choć wywód dotyczył Francji za Ludwika XVI. najdokładniej malował główną trudność rządów Aleksandra II w Rosji, bo nowy car. który na początku przyznał poddanym kilka ulg. zachowując Istotę dawnego ustroju, poprzestał na jego retuszu, ale właśnie dlatego sprawił, żc spadek po starych porządkach dokuczał wszystkim nieznośnie.