130
Jerzy BaritnińjJci. Styl potoczny
i jako usankcjonowanych ideałów” (Garfinkel, 1984, s. 203; podobnie Schutz, 1984). Dlatego „naukowe racjonalności nie mogą być uznawane za ideał w działaniach rządzonych założeniami życia codziennego” (Garfinkel, 1984, s. 220), a ocenianie języka potocznego z perspektywy języka i zasad myślenia naukowego jest nieporozumieniem (Hołówka, 1986).
Opozycja: potocz n ość aoficjalność wywodzi się z okresu powstawania stylu urzędowego (patrz hasło: Styl urzędowy). Nabrała szczególnego znaczenia w państwach zorganizowanych totalitarnie na podstawach ideologicznych, jak Polska okresu władzy komunistycznej. Potoczność jako kategoria językowo-kulturowa ufundowana na pojęciu antropocentrycznoś-ci została - razem ze „zdrowym rozsądkiem”, perspektywą „szarego człowieka” i społecznym rozumieniem „normalności” - ostro skontrastowana z oficjalnością fundowaną na pojęciu urzędu i ideologii.
Świadectwem obrony języka potocznego jako formy świadomości plebej-skiej, familiarnej, naturalnej przed naporem świadomości totalitarnej, masowej, stechnicyzowanej oraz przed stojącym do jej dyspozycji urzędowym, oficjalnym językiem bvła w latach siedemdziesiątych zwłaszcza twórczość Mirona Białoszewskiego. Na przykład w utworze Szumy, zlepy, cujgi (Warszawa 1976) autor połączył użycie potocznego języka z przywołaniem właściwego temu językowi widzenia świata i uwydatnieniem kontrastu „ja” -zwykły człowiek i „oni” - władza, urząd ustalający i egzekwujący normy:
Na moich drzwiach zatknięty list. Myślę sobie pewno ktoś życzenia, nudna idea, ale zobaczę kto, otwierani, a tam druczek, moja data urodzenia - co, co, ano, upomnienie od poradni przeciwgruźliczej, żeby się zgłosić, nie odłączę się juz od nieb.
Opis sytuacji językowej wyraziście oddający opozycję między potocz-nością a oficjalnością znajdujemy we wspomnieniach Lecha Wałęsy dotyczących roku 1980:
Jesień przeszła na ciężkich przetargach z władzą. Był to trudny dialog, a dramat polegał na tym, że dwie strony posługiwały się różnymi językami. „Solidarnośćnie chciała i nie mogła już nigdy wrócić do skompromitowanego języka politycznej propagandy, zaś władza wszelkie sformułowania pochodzące od organizującego się Związku uparcie porównywała z wzorcem zdeponowanym na Wschodzie. Wszystko, co nie brzmiało jak cytat z klasycznych sformułowań tamtego języka, było podejrzane i określane jako „kontirewolucyjne i antysocjalistyczneZaczęła się męcząca gra o słowa, o język, o definicje. Próbowano wcisnąć do statutu „Solidarności” tamten język. Nasi eksperci stanęli przed zadaniem przekonania do języka narodu - języka, którym posługiwała się „Solidarność" -drugiej strony i początkowo wydawało się, że to będzie możliwe. Ale walka o ję-