50 Wstyd i przemoc
wcześniej podobnych, nie wykrytych zbrodni.) Jego żona, która pracowała jako dyrektorka personalna w firmie ubezpieczeniowej, była tak osłupiała, kiedy prawda wyszła na jaw i wszyscy poznali jego prawdziwe oblicze, że oświadczyła, iż nigdy nie będzie mogła wykonywać swojego zawodu. Jak może sobie wyobrażać — tłumaczyła — że zna się na ludziach i potrafi choćby w najmniejszym stopniu zrozumieć innych, skoro przez tyle lat żyła i miała dzieci z potworem, nie zdając sobie w ogóle z tego sprawy?
Kiedy pytam Ralpha W., kim jest, odpowiada mi stale:
— Jestem niczym, nikim. Zawsze czułem, że jestem nikim, że się nie liczę, jestem zerem, niebytem.
Opisuje on również zgodny z takim obrazem swojej osoby — czy raczej, jak sam to określa nie-osoby — zadziwiający brak jakichkolwiek uczuć.
— Od czasu, kiedy zacząłem odbywać służbę wojskową, zastanawiałem się zawsze, jak by to było zabić kogoś. Chciałem to zrobić. Zastanawiałem się, czy czułbym coś, czy nie. Chciałem nic nie czuć, bo myślałem: to jestem ja... no, wie pan, jestem niczym. Po stosunku z tą dziewczyną [którą później zabił! nic nie czułem. Byłem po prostu pusty — nie czułem ani miłości, ani nienawiści, ani smutku, ani wyrzutów sumienia. Jeśli coś, to chyba lekki strach. Ale głównie myślałem tylko: Co teraz mam zrobić? Nie czułem nic. Nie byłem na nią zły. Po prostu bałem się, że to się wyda.
Ale nawet jego strach był tak mały, że w czasie między zabiciem dziewczynki a jej zakopaniem nie zapomniał o obejrzeniu w telewizji meczu futbolowego, który chciał zobaczyć.
Czy Ralph W. naprawdę wiedział, co to strach albo czy posiadał zdolność do odczuwania emocji, którą mamy na myśli, mówiąc o strachu? Z całą pewnością nie był zdolny do odczuwania jednego rodzaju normalnego strachu — strachu przed swoim własnym sumieniem, nie był zdolny do empatii, wyrzutów sumienia i poczucia winy.
Przeżywa zupełnie inne rozterki:
— Tym, co mnie najbardziej niepokoi i zastanawia, jest to, że nie czuję nic w stosunku do tego, co zrobiłem — żadnych wyrzutów sumienia, żalu ani skruchy. Czy to znaczy, że jestem Ik)z serca?
Kiedy pytam go, co przez to rozumie, wyjaśnia, że jest jak kamień. Bez serca. Nieżywy. A potem dodaje:
— Nigdy nie okazywałem uczuć, bo ich nie miałem.
Jest jednak jeden wyjątek w tym samoopisie Ralpha W. — wściekłość, którą — jak mówi — poczuł do matki, kiedy był chłopcem. Przepełniła go wściekłość na matkę, ponieważ ujawniła ona jego kolegom, że poczuł miętę do koleżanki z klasy. Mówi, że wpadł wtedy w szał, bo uważał, że jest do niczego pod względem seksualnym, że nie potrafi nikogo zaspokoić i nie jest atrakcyjny dla żadnej dziewczyny w jego wieku. Myślał, że po publicznym ujawnieniu jego zainteresowania tą dziewczyną może zostać tylko wyśmiany, poniżony i odrzucony. Twierdzi, że nie potrafił znaleźć słów ani żadnych innych środków do wyrażenia przepełniającej go złości, ale że zniknęła ona, gdy dojrzał.
Jak zinterpretować to, co mówi Ralph W., jak znaleźć w tym sens? Standardowe wyjaśnienie psychiatryczne sugerowałoby, że stłumił on złość na matkę i wyładował ją później na przedmiocie zastępczym — napełniającej go mniejszym strachem i lękiem kobiecie, tak że jego wściekłość ominęła zupełnie świadomość i zepchnięta została do nieświadomości. Może to częściowo wyjaśniać jego zachowanie, ale czy Ralph W. i inni podobni do niego posiadają w ogóle zdolność do odczuwania i przeżywania autentycznej złości? Ten brak uczuć opisują w zaskakująco podobny sposób mordercy na całym świecie. Co więcej, im bardziej brutalny i bezwzględny jest przestępca, tym bardziej zauważalny jest brak uczuć. Najbardziej bezwzględni i najchętniej stosujący przemoc mężczyźni czują się odrętwiali i martwi na długo przedtem, zanim zaczną zabijać.
Aby zrozumieć psychologię przemocy, musimy odrzucić wiele założeń o ludzkich zachowaniach, które są słuszne w odniesieniu do ludzi normalnych, nieskorych do przemocy, natomiast zupełnie błędne w odniesieniu do osób gwałtownych, chętnie uciekających się do przemocy. Na przykład dla ludzi zdrowych życie jest życiem, a śmierć śmiercią i różnica między jednym a drugim jest na ogół oczywista. Dopóki trwa życie, nie ma