162 Wstyd i przemiH
i pozbawiania męskości nie ograniczają się do rodzaju ludzkiego. Etolodzy już dawno temu zaobserwowali, że samce pawianów sygnalizują uległość samcowi dominującemu, zachowując się jak samica podczas rui, która chce zostać pokryta. Samiec podporządkowany, taki, który został pokonany i komunikuje silniejszemu poddanie się, odwraca się do niego tyłem, wystawiając zad. Nazywa się to prezentacją. Pokrywanie i prezentowanie używane są przez pawiany, bez względu na płeć, jako sygnały. Na przykład młody samiec może prezentować się starszej i silniejszej samicy, a ona „pokrywa” go. W taki sam sposób zachowania te wykorzystywane są wśród samic.
Wiele gatunków zwierząt stale wykorzystuje schematy zachowań seksualnych poza sferą seksualności. Służąc jako wskaźnik różnic siły (...) podobny schemat występuje u ludzi, a (...) jego znaczenie odpowiada sygnałom kopulacji — prezentacji u małp12.
Istnieją jednak w tym względzie dwie bardzo ważne i ściśle ze sobą związane różnice między zwierzętami i ludźmi. Pierwsza polega na tym, że — jak zauważył Mark Twain — „człowiek jest jedynym zwierzęciem, które czerwieni się”13. Rodzaj ludzki jest jedynym w całym królestwie zwierząt, który odczuwa wstyd — owo bolesne, niemożliwe do przyjęcia, a niekiedy do zniesienia, poczucie niższości, którego doświadcza wielu ludzi, gdy zepchnięci zostaną do roli osoby podporządkowanej. Druga różnica sprowadza się do tego, że podczas gdy rytuały dominacji i podporządkowania, z wykorzystaniem narządów płciowych jako ich symbolicznej „waluty”, zapewniają spokój, porządek i stabilność społeczną wśród zwierząt, to u istot ludzkich bardzo łatwo doprowadzić mogą do walki. Mężczyźni walczą często na śmierć i życie, by uniknąć losu popychadła. W przeciwnym razie, to znaczy kiedy zamiast walczyć dalej, podporządkują się innemu, umiera ich jaźń.
Ponieważ tożsamość seksualna jest u każdego centralnym składnikiem poczucia własnego ,ja”, jej zniszczenie pociąga za sobą zniszczenia ,ja”. Natomiast zwierzęta, kiedy zdadzą sobie sprawę, że rywal góruje nad nimi, poddają się spokojnie i bez wstydu.
Mężczyźni często zabijają się nawzajem albo napadają na ■ H'bie, chcąc uniknąć pozycji podporządkowanej, a kiedy się podporządkują, doświadczają poczucia bezgranicznej degradacji. aż do punktu, w którym ginie ich ,ja”.
Jest jednak inna jeszcze arena, na której funkcjonuje ta sym-lx»lika, a mianowicie „ceremonia stopniowej degradacji”, jak na-iwali ten proces socjolodzy Garfinkel14 i Goffman15. Z moich ob-•crwacji wynika, że w więzieniach przybiera on formę szczególnego rodzaju rytuału zwanego „wciągnięciem”, czyli procesu przyjęcia nowego więźnia. Według definicji Garfinkla na „ceremonię obniżania statusu” składa się „dowolne działanie komunikacyjne między osobami, w wyniku którego publiczną tożsamość jednej z nich przekształca się w taką, która w lokalnie przyjmowanym układzie typów społecznych postrzegana jest jako niższa”. Garfinkel dowodzi, że „strukturalne warunki statusu degradacji” odpowiadają „strukturalnym warunkom wstydu”, tak że ceremonia degradacji stwarza „przez same cechy jej organizacji warunki wystarczające dla wywołania wstydu”.
Behawioralny paradygmat wstydu znaleźć można w zakrywaniu tych części ciała, które określają społecznie publiczny wizerunek danej osoby, przede wszystkim — przynajmniej w naszym społeczeństwie — narządów płciowych i twarzy, o czym świadczą powszechnie używane zwroty: „Czułem się tak, jakby przyłapano mnie ze ściągniętymi spodniami” czy „chciałem zapaść się pod ziemię”. Wstyd skłania ludzi do ukrywania się przed wzrokiem innych lub do znikania z widoku publicznego w celu uniknięcia dalszych zniewag. A zatem narzucone siłą wystawienie danej osoby lub tych części jej ciała, które czynią ją szczególnie podatną na wstyd, na spojrzenia innych wystawiają na uczucie wstydu.
Ale jaki jest cel wystawienia kogoś na możliwie największy wstyd? Garfinkel sugeruje, że „oburzenie moralne służy rytualnemu zniszczeniu obnażonej [lub zdemaskowanejl osoby [...], przy czym zamiarem [sprawcyl jest dosłowne zniszczenie ofiary”. To, co opisuje Garfinkel, jest zjawiskiem, które określam w innych miejscach tej książki mianem „śmierci jaźni” — zniszczeniem albo danej osoby, albo jej całej tożsamości. A jak to się ma do