▲ Piloci dywizjonu powietrzna bitwa rozpadała się na istny 303 wracają po labirynt pojedynków*,
kolejnej udanej Tempo było oszałamiające. Jeden z
konfrontacji pilotów' Spitfira, nurkując od strony
z nieprzyjacielem. słońca, zestrzelił Bf-109 pierwszą serią, by w tej samej chwili dostrzec innego na swoim ogonie. Zdoławszy wymknąć się wrogowi, wpadł wprost na kolejne-
OPOWIEŚCI WOJENNE
Godziny czuwania pilotów były tak wyczerpujące, że odpoczynek miał dla nich zasadniczą wagę. Często wykradali tylko dwie godziny snu w nocy. Jeden z nich wspominał: „Pewnego ranka ordynans spuścił zasłony z okna, potrząsnął mną i obudził. - Przytulnie się spało? - zapytał. Nie wiedziałem, o co mu chodzi. - Wyjrzyj przez okno - powiedział. Cały ogród zryty był lejami po bombach, które na szczęście ominęły mesę. Huczały karabiny obrony przeciwlotniczej, padały bomby - ale ja nie usłyszałem nic. Cóż by to była za ironia losu -zginąć od bomby we własnym łóżku!”.
▲ Złowieszcza formacja bombowców typu Dornier Do-17 zostawia smugi dymu nad kanałem La Manche.
go Bf-109- Dwie krótkie serie i zaliczył, w ciągu kilku minut, drugie zestrzelenie. Wracając do bazy, odebrał ostrzeżenie o bombowcach, przelatujących 450 metrów nad lotniskiem. Wynosząc się gwałtownie, zniszczył jeszcze Do-17.
W południe pierwsza fala niemieckich bombowców dotarła nad Londyn i została zaatakowana przez dwa dywizjony Spitfirów i trzy Ilurricanów, które wprowadził dowódca bazy RAF-u w Duxford, ppłk. pilot Douglas Bader. Był wśród nich polski dywizjon 303.
Kiedy polscy piloci startowali, Bader zawołał do nich przez radio: „Niedługo będziecie w Warszawie!". Myśliwce Badera przedarły się przez zwartą eskortę z boku, a cztery inne dywizjony Hurri-canów uderzyły na wroga z przodu.
Bezlitośnie ostrzelane przez ponad 100 myśliwców, Domiery zrzucały bomby na ślepo nad południowym Londynem i zawracały bezładnie ku wybrzeżu. Tam rozpędziły je myśliwce z grupy 11.
Polski dywizjon 303 walczył nad Londynem przez cały dzień. Po porannych utarczkach znalazł się w centrum wydarzeń o 14.00, stawiając czoła, z innym dywizjonem RAF-u, czterystu niemieckim napastnikom. Zawziętość zmagań była niesłychana — piloci, którym zabrakło amunicji kontynuowali walkę, taranując przeciwnika. Sierżan Karabin, który 5 września zniszczył dwi Bf-109 - jednego groźbą staranowania, usiłował powtórzyć ten wyczyn 15 września, ale musiał wyskoczyć te swego uszkodzonego Hurricana. Dywizjon 303 ustanowił nowy rekord dnia, strącając 15 samolotów niemieckich kosztem jednego ■własnego.
Między 11.30 a 12.30 działania rozciągały się od kanału La Manche po Londyn. Mimo że nadciągające i powracające samoloty były bezlitośnie ścigane, dowódca jednego z dywizjonów stwierdził, że „był to po prostu jeden z wielu dni podczas tych pełnych emocp tygodni sierpnia i września”. Jego dywizjon natknął się na 30 He-111 na wysokości 5000 metrów, osłanianych przez 20 Bf-110 i - o 1300 metrów wyżej - 50 Bf-109. Skręcając w lewo, piloci RAF-o | wznieśli się na tyły wroga, „od słońca".
Eskadra, atakująca Niemców z lewej strony, została ostrzelana działkami Bf-110 z odległości 1000 metrów; „o dwie sekundy za późno, aby przejąć nasze myśliwce, gdy dwa Heinkłe odłączyły się od formacji”. Draga eskadra przygo- | towywała się do zanurkowania, a wtedy „Ileinkle zrobiły coś niewiarygodnego.