Wstfp
uczuć ani drugim dostojnie opowiedzieć nie zdoła** — mówił Woronicz w Rozprawie drugiej o pieśniach narodowych. Wspaniałym romantycznym echem jego rozpraw stanie się fragment o „pieśni gminnej — arce przymierza” i romantyczne próby epopei narodowej.
Poezja winna zatem mieć charakter sakralny. Jak pieśń, którą Bóg przykazał napisać Mojżeszowi, „by na pamięć umieli i usty śpiewali, i niech mi będzie ta pieśń na świadectwo** (Pwt 31,19), tak Hymn do Boga, który otwierać miał zbiór pieśni religijnych pie-snioksięgu, powinien być świadectwem dzieł Boga i wzbudzać w pokoleniach „tego ducha świętych, czystych i nieskażonych staropolskich obyczajów, którymi przodkowie, funda tor o wie tej wolnej Rzeczypospolitej. dowodzili wierności swojej ku Bogu, a wzajem on czynił ich sławnymi i potężnymi między narody**.
Przejęcie języka proroków staro testamentowych wynikało u Woronicza z przekonania, że „o Bogu i dziełach jego ten tylko godnie i dostojnie mówić może. kto tego języka od Boga samego nauczył się**. Mówienie o historii narodu nie było przecież niczym innym. Formalnym wyrazem owej sakralno-•ci stała się w poezji Woronicza poetyka wizji.
Z koncepcji przymierza wynikała dla interpretacji historii narodowej jedna rzecz fundamentalna — rozdz iał kategorii nar odo od kategorii państwa. Podstawową relację stawała się relacja naród—Bóg, państwo natomiast, jako pochodne, historyczna* zmienne, pozostawało wprawdzie wartością — darem. którym Bóg nagradza narody — ale jego otrą-
ścic jedynym, który dokonywał rozdzielenia kategorii państwa od kategorii narodu, ale jego popicie ducha narodowego było pojęciem religijnym. W kazaniu na otwarcie sejmu 1809 roku mówił; „Nie sama więc kraina stanowi ojczyznę. Widzialna posada jest świętym przybytkiem tej wyższej i duchowej istności, która się w duchu i języku nmro3o^ym na calę jednorodną familię rozlewa.** Dla Woronicza w duchu i języku narodowym odzwierciedlać się miało to, co stanowiło istotę człowieka w ogóle — jego duchowy, boski początek — o czym pouczała wiara chrześcijańska. Polakom, miotanym od nadziei na odzyskanie ojczyzny ku rozpaczy i gorzkim refleksjom o jurgieltnictwie, przypominał wciąż, zwłaszcza gdy żegnał odchodzących do grobu świadków pierwszej Rzeczypospolitej, że życie człowieka ma oprócz perspektywy obywatelskiej tę ostateczną — ponadoby watelską, ponadnarodową i ponad historyczną — wynikającą z istnienia w człowieku pierwiastka boskiego, nieśmiertelnej duszy. Dzieląc z rodakami rozpacz z powodu utraty przez ojczyznę imienia, a więc bytu, przypominał im jednak, na przykład w kazaniu wygłoszonym w IM roku na pogrzebie Michała Ogińskiego, tż „wszystko co w lada moment z wiatrem uleci, a Bóg cyflu* i człowiek w gmachach wieczności zamkną ssą**.
Taka perspektywa ostateczna modyfikowała też myślenie o Polakach jako o narodzie Bóg wybrał Polaków niewątpliwie, z nimi przymierze i rryiąc ich sssj ności. dla narodu jest to jednak raczej i zadanie do spełnienia niż powód do dmdfi i wielkość dawnej Rat rzy pospolitej byty dk ssakami tego. iż Polacy do kras