28 I. Edukacjo wobec pracy i bezrobocia. Zaproizenie do ipolecznej debaty
Obecny sposób myślenia o edukacji jako maszynie produkującej „kapitał ludzki” dla globalnej gospodarki nic bierze pod uwagę faktu. Ze większość chodzących dziś do szkoły dzieci będzie żyć bez stałego zatrudnienia. Jak wspominałem, obecnie w Polsce pracuje nieco ponad 43% dorosłych. Co to oznacza dla edukacji?
Nasze dotychczasowe myślenie jest zdominowane przez optykę wyścigu: staramy się przygotować młodych ludzi do jak najsprawniejszego ubiegania się o atrakcyjne z a t r u d n i e n i c. Służy temu rozbudowana retoryka kompetencji, podporządkowuje się temu strategie egzaminowania, tak - pod kątem przystawałności do systemu ekonomicznego - ocenia szkoły prasowa publicystyka. Zestawienie tej strategii z prostymi i szeroko dostępnymi danymi demograficznymi dotyczącymi zatrudnienia każe tymczasem zadać pytanie o to. jakie są skutki kształcenia do rywalizacji o miejsca zatrudnienia dla osób. które zatrudnione nic będą? Powtarzam, z góry wiadomo, że będzie to co najmniej połowa dzisiejszych uczniów. Stosunkowo łatwo można sformułować dość ponurą hipotezę. Szkoła operująca logiką sukcesu mierzonego dobrze płatnym zatrudnieniem w dużej korporacji uczy większość społeczeństwa życia w poczuciu klęski, porażki zawinionej przez same dotknięte marginalizacjąjcd-nostki. Aktywnie przygotowuje ludzi do apatii i bezradności, uczy ich roszczeń pod adresem systemu, który wykształcił ich w zakresie podobno oczekiwanych kompetencji i od razu „na wyjściu” ze szkoły powiedział, że są one zbędne. O ludziach niepracujących w Polsce, a w szkole szczególnie, się milczy. Pewnie po to, by nie psuć motywacji do wysiłku. Bo rzeczywiście - jak można motywować dzieci do wyścigu o lepsze miejsca zatrudnienia, mówiąc im na wstępie, że ponad połowa z nich nie może liczyć na żadne zatrudnienie?
Sytuacja taka rodzi niezwykle poważne dylematy dla edukacji Wymagają one jawnej, publicznej debaty, która musi zaowocować społecznym wstrząsem Jego unikanie jest bowiem oparte na zmowie milczenia, na udawaniu, że świat społeczny jest inny, niż jest. Sformułujmy więc kilka dyskusyjnych kwestii.
-Czy powinniśmy przygotowywać młodych ludzi do życia bez zatrudnienia?
Odpowiedź wydaje się banalnie oczywista - skoro taka jest społeczna rzeczywistość, edukacja powinna do niej przygotowywać. Życie bez zatrudnienia jest znaczącą częścią społecznej realności i jego udział będ/.ie raczej rosnąć, niż maleć. Edukacja zdecydowanie musi brać pod uwagę zadania związane z przygotowaniem ludzi do sensownego życia poza obszarem etatowej pracy. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że pojmowanie edukacji jako przygotowania do życia w realnie istniejącym święcie społecznym podważy całą maszynerię motywacyjną, która została w Polsce uruchomiona po 1989 roku.
-Na czym powinno polegać przygotowanie do życia poza rynkiem zatrudnienia?
Przede wszystkim na kształceniu do społecznej samoorganizacji. Tymczasem ze szkoły zniknęły uczniowskie spółdzielnie, kasy oszczędnościowe, nic mówiąc już o tak zwanych czynach społecznych. Nie chodzi mi oczywiście
0 przywracanie rytualnego grabienia chodników i malowania trawy na zielono przed państwowo-partyjnymi świętami. Zauważmy jednak, że pozbywając się głupiego rytuału pozorowanej pracy, pozbyliśmy się niemal zupełnie idei edukacji dla wspólnotowego w-ysiłku na rzecz poprawy warunków życia w lokalnej społeczności. Można przecież sobie wyobrazić aktywne przygotowywanie młodych ludzi do pracy na rzecz wspólnoty, do wolontariatu
1 - idąc dalej - do organizacji sieci pracy wzajemnej. Trzeba też przywrócić pojęciu pracy jego antropologiczny sens, oderwać je od perspektywy etatowego zatrudnienia. Większości młodych dziś ludzi takie zatrudnienie będzie się przydarzać i trzeba uczynić wszystko, aby okresy jego braku nic były okresami gorzkiej bezczynności.
- Wolontariat
Wolontariat staje się dość żywym zjawiskiem społecznym. Zauważam jednak i w tym obszarze tendencję do rozprzestrzeniania się logiki rynku. Młodzi ludzie nierzadko podejmują pracę w charakterze wolontariuszy, dlatego że na inną nic mają szans. Wolontariat daje zatem okazję do zdobycia profesjonalnego doświadczenia, które ma stanowić osobisty kapitał jednostki, a jego ukoronowaniem ma być praca etatowa. Po jej uzyskaniu akt) wność społeczna zanika. To oczywiście zjawisko normalne, racjonalne, ale z kilku powodów kontrowersyjne. Po pierwsze, w skali społecznej wolontariat wkraczający do działających na rynku firm i instytucji obniża szanse zatrudnienia (po co płacić, skoro są chętni do pracy za darmo?). Po drugie, tak traktowany korumpuje ideę pracy kierowanej motywami społecznymi, wynikającej z potrzeb innych ludzi a nic jedynie z potrzeb własnych jednostki.