24 I Edukacja wobec procy i bezrobocia. Zaproszenie do społecznej debaty
zupy, zbierali chrust, opiekowali się dziećmi, prali i sprzątali. Nic jest wykluczone. że pracowali nic tylko dla pożytku indywidualnego, ż.e w y m i c n i a I i s i ę św iadczoną sobie pracą - ż.e dzieci rozmawiające ze starszym mężczyzną nie były jego wnukami a dziećmi sąsiadki i ż.e grzyby w koszyku zostały wymienione na słoik dżemu z jagód lub na butelkę wina w ciągle jeszcze istniejącym sklepie.
Czy tego rodzaju praca może być wzajemnie rozliczana? Czy ta, zapewne stuosobowa, społeczność może stworzyć własny rynek pracy - równic oddalony od innych rynków jak ich osiedle oddalone jest od innych osiedli? Rzecz w tym, że najprawdopodobniej taki rynek pracy tam istnieje, że mieszkający w osiedlu ludzie rzeczywiście wymieniają się pracą i świadczonymi usługami.
Najprawdopodobniej jednak mieszkańcy osiedla nic mają klarownego systemu szacowania wartości swej pracy - nic mają pieniądza. Na pewno mc mają pieniądza w sensie, jaki potocznie nadajemy temu słowu - nic mają złotówek.
„Pieniądz to system informacji używany dla organizacji (dosł. rozlokowania - deploy) ludzkiego wysiłku"21. System informacji może mieć różne nośniki; informacją o wartości czyjejś pracy może być złotówka, euro albo zapis w zeszyciku, że pani Basia opiekowała się dzieckiem pana Jasia przez dwie godziny, więc należą się jej dwie godziny opieki nad jej babcią. Systemy szacowania wymiennej wartości i wzajemnego rozliczania pracy (czyli pieniądze) nic muszą mieć postaci monety. Mogą mieć postać elektroniczną (wpis w bazie danych, karta z chipem elektronicznym), papierową (notatka w zeszycie właściciela sklepu lub osoby organizującej wymianę pracy, którą bywa nauczyciel, ksiądz, pracownik stowarzyszenia albo zwyczajnie aktywny członek społeczności) lub mogą być oznaczane lokalnie drukowanym kuponem, talonem czy czekiem. Najważniejsze jest jedno: nie jest możliwe, by ludzie zamieszkujący wspólnie jakiś teren nic mogli skorzystać na p r a c y w z aj e m n ej, na wspólnym działaniu we wspólnych sprawach i na wymianie swoich możliwości i umiejętności w zaspokajaniu potrzeb indywidualnych; by nic opłacało się (przechodzimy do
” T M Grcco. New Money for Heaithy Communtriei. USA 1994 cytuję za J Reichel, Lokalny recykling pieniądza, http //»*» zielona uni wroc pl/ziclpara/rcich php Reichel uZywa w tłumaczeniu okicślc-ma „zatrudnienie wyniku" co nie jest dokładnym tłumaczeniem czasownika deploy i nasuwa konotacje, których chcę w tym tekście uniknąć kwestii płacy!) umyć okien sąsiadowi, wytrawnemu grzybiarzowi w zamian za przyniesione przez niego grzyby, zamiast samemu biegać po lesie „po próżnicy” i wrócić z niczym. Jercmy Rifkin fatalnie, błędnic zatytułował swoją książkę. Napisał rzecz nie o końcu pracy, a o końcu zatrudnienia, o kryzysie etatowej pracy najemnej. Praca jako codzienna celowa działalność człowieka się nie skończyła i skończyć nic moż.c, ani w skali makro, ani w skali mikro. Zarówno na całej planecie, jak i na popcgccrowskicli osiedlach jest mnóstwo pracy do z r o b i e n i a Organizacja pracy (tj. jej wymiana) w społecznościach lokalnych jest zaś najprostszym i chyba najpewniejszym sposobem przywrócenia ludziom pozbawionym zatrudnienia poczucia sensu ż y -c i a, poczucia bycia potrzebnym innym ludziom. Na przeszkodzie stoi, jak się wydaje, jedynie nasze ograniczone rozumienie pieniądza i - niestety - potężni strażnicy tego ograniczenia, strażnicy monetarnego monopolu.
Nie wiem tego na pewno. Mogę jedynie podejrzewać, że bariery piętrzące się przed zniesieniem monopolu pieniądza, przed swobodą wymiany pracy w lokalnych społecznościach wiążą się z interesami ponadnarodowego globalnego kapitału, który operuje n a pochodnych pieniądza światowego, na instrumentach pozwalających zarabiać na różnicach kursów, wzrostach i spadkach giełdowych wartości, na zmianach stóp ryzyka, na spekulacjach dotyczących tempa wzrostu wartości pieniądza, który sam jest jedynie znakiem -jak daleko tym operacjom do wymiennej wartości ludzkiej pracy! Oczywiście nikt nic broni ludziom spekulować ryzykiem ubezpieczeń od ryzyka, ale te gr> nic powinny mieć nic wspólnego z gospodarką lokalnych społeczności, które akurat zostały porzucone przez globalnych graczy przenoszących interesy w jeszcze niewycksploatowane miejsca planety. W takich sytuacjach ludzie powinni mieć możliwość i powinni zyskać umiejętność swobodnej samoorganizacji procesu wymiany pracy.
W Polsce tego rodzaju praktyki zostały niemal zupełnie zapomniane. Tymczasem rozwijający się w warunkach - równie drapieżnego co współczesny - dziewiętnastowiecznego kapitalizmu ruch spółdzielczy, jako ruch oddolnej samoorganizacji ekonomicznej wspólnot, ma potężne doświadczenia i może być realną alternatywą dla oczekiwania na zewnętrzne inwestycje kapitałowe. Przede wszystkim jednak trzeba nam się nauczyć innego myślenia o pieniądzu.