kryterium użyteczności byłaby niedorzeczna i idiotyczna; oznaczałaby głupie czy niszczycielskie zabijanie czasu. Z punktu widzenia rozumu sformalizowanego działanie jest rozumne tylko wtedy, gdy służy jakiemuś innemu celowi, na przykład zdrowiu czy odpoczynkowi, który pomaga zregenerować siły do pracy. Inaczej mówiąc, działanie jest wyłącznie narzędziem, albowiem uzyskuje sens tylko dzięki powiązaniu z innymi celami.
Nie da się zaprzeczyć, że przyjemność z oglądania krajobrazu nie będzie trwała długo, jeśli człowiek jest a priori przekonany o tym, że formy i kolory, na które patrzy, są tylko formami i kolorami; że wszystkie struktury, w ramach których odgrywają one pewną rolę, są czysto subiektywne i nie mają żadnego związku z jakimś sensownym porządkiem totalności; że po prostu niczego nie wyrażają. Gdy takie przyjemności staną się przyzwyczajeniem, można je odczuwać do końca życia, nigdy nie uświadamiając sobie wyraźnie, że rzeczy, które się bardzo lubi, są pozbawione znaczenia. Nasze upodobania kształtują się we wczesnym dzieciństwie; to, czego uczymy się później, ma mniejszy wpływ. Dzieci mogą naśladować ojca, który lubił długie spacery; gdy jednak formalizacja rozumu poczyni postępy, dojdą do wniosku, że zrobiły dla swego ciała, co trzeba, gdy na komendę radiowego spikera wykonają zestaw ćwiczeń gimnastycznych. Spacer w plenerze nie jest już konieczny; stąd samo pojęcie krajobrazu jako tego, czego doświadcza wędrowiec, staje się bezsensowne i arbitralne. Krajobraz jest wyłącznie elementem krajoznawczej turystyki.
Francuscy symboliści znali szczególne pojęcie wyrażające miłość do rzeczy, które utraciły obiektywne znaczenie, a mianowicie spleen. Świadoma, wyzywająca samowola przy wyborze obiektów, ich „absurdalność”, „perwersyjność”, ujawnia zarazem niemym gestem irracjonalność utylitarystycznej logiki; wybór ten wymierza jej policzek, bo dowodzi nieadekwatności takiej logiki do ludzkiego doświadczenia. Gest ten - wywołując szok - uświadamia, że logika ta zapomina o podmiocie, a jednocześnie wyraża on ból podmiotu, który nie jest zdolny dosięgnąć porządku obiektywnego.
Społeczeństwo XX wieku nie doznaje już żadnego niepokoju z powodu takich niedorzeczności. Pojmuje ono sens na jeden tylko sposób - jako coś, co służy jakiemuś celowi. Upodobania i idiosyn-krazje pozbawione znaczenia przez kulturę masową - rozpisuje się na takie rubryki, jak rozrywka, spędzanie czasu wolnego, kontakty społeczne itd. lub skazuje na powolne zamieranie. Sam spleen, protest nonkonformizmu, protest jednostki jest reglamentowany: obsesja dandysa przeobraża się w hobby Babbitta21. Sens hobby, to, że komuś „dobrze idzie”, że coś „bawi”, nie odzwierciedla żadnego żalu po zniknięciu rozumu obiektywnego i ogołoceniu rzeczywistości z wszelkiego wewnętrznego „sensu”. Osoba, która oddaje się jakiemuś hobby, nie dba już nawet o pozór, że pozostaje ono w jakimkolwiek związku z wyższą prawdą. Gdy ktoś, kto wypełnia ankietę, ma wskazać swe hobby, wpisuje - machinalnie, jak gdyby chodziło o ciężar ciała - golf, książki, fotografie czy coś w tym rodzaju. Hobby - w sensie uznanych, zracjonalizowanych upodobań, które uchodzą za nieodzowny warunek utrzymania ludzi w dobrym nastroju - stało się instytucją. Nawet stereotypowy dobry humor, który nie jest niczym innym niż psychologiczną przesłanką siły przebicia, może zaniknąć razem ze wszystkimi innymi impulsami duchowymi, jeśli zatrzemy ostatni ślad pamięci o tym, że niegdyś był on związany z ideąboskości. Ludzie, których dewiząjest keep smiling, zaczynają sprawiać wrażenie smutnych, a nawet zrozpaczonych.
To, co zostało powiedziane o drobnych radościach, dotyczy także wyższych dążeń, mających na celu osiągnięcie tego, co dobre i piękne. Pospieszne rejestrowanie faktów zastępuje przenikanie myślą fenomenów doświadczenia. Dziecko, które zna świętego Mikołaja jako pracownika domu towarowego i widzi związek między poziomem sprzedaży i świętami Bożego Narodzenia, może uznawać za rzecz oczywistą to, że istnieje w ogóle wzajemna zależność między religią i biznesem. Emerson z dużym rozgoryczeniem obserwował tę zależność w swej epoce: „Instytucje religijne [...] uzyskały już wartość rynkowąjako protektorki własności; gdyby księża i ludzie Kościoła nie byli w stanie ich utrzymać, to izby handlowe i dyrektorzy banków, a nawet właściciele knajp i obszarnicy z zapałem zorganizowaliby zbiórkę pieniędzy, by je wesprzeć”22. Dzisiaj to
21 Symbol kołtunerii i filisterstwa, którego pierwowzorem jest Babbitt George Fol-lansbee, tytułowa postać powieści Harry’ego Sinclaira Lewisa (przyp. tłum.).
22 The Complete Works ofRalph Waldo Emerson, Centenary Edition, Boston-New York 1903,1.I, ś. 321.