CCF20090702067

CCF20090702067



134 Idea Boga

dzialność, mimo że wolność, jakiej wymagałoby ewentualne zobowiązanie, lub choćby przyjęcie na siebie narzuconej konieczności, nie może ogarnąć możliwości Innego w żadnym teraźniejszym akcie. Wolność Innego nie może tworzyć struktury z moją wolnością ani wchodzić z nią w związek syntetyczny. Odpowiedzialność za bliźniego jest właśnie tym, co wykracza poza legalność i co zobowiązuje poza wszelką umową, a więc tym, co przychodzi do mnie spoza mojej wolności, spoza teraźniejszości, z czasów niepamiętnych. Między mną a Innym zieje różnica, której nie może pokonać żadna jedność transcendentalnej apercepcji. Moja odpowiedzialność za Innego jest właśnie nie-obojętnością tej różnicy: bliskością Innego. Jako relacja w absolutnym sensie tego słowa nad-zwyczajna, zrywa ona z porządkiem re-prezentacji, pochłaniającym wszelką przeszłość. Bliskość bliźniego pozostaje zerwaniem dia-chronicznym, odpornością czasu na syntezę równoczesności.

Biologiczne braterstwo ludzi - myślane z chłodną, Kainową trzeźwością - nie jest wystarczającym powodem do tego, bym brał odpowiedzialność za różny od siebie byt; chłodna Kainowa trzeźwość widzi w odpowiedzialności pochodną wolności, to znaczy wiąże ją z umową. Ale odpowiedzialność za Innego pochodzi z głębi, która wszelką wolność poprzedza. Nie rodzi jej czas utkany z obecności - ani z obecności, które odeszły już w przeszło ść, ale dają się przywołać i przedstawić - czas początków i czas projektów. Odpowiedzialność za Innego nie pozwala mi ukonstytuować się w „Ja myślę” - substancjalne jak kamień albo jak serce kamienia, w sobie i dla siebie, Prowadzi bowiem do do zastąpienia Innego, jest warunkiem - lub bezwarunkowością - mojego bycia zakładnikiem. Odpowiedzialność nie zostawia mi czasu, rozbija teraźniejszość skupienia, czyli wracania do siebie, i sprawia, że zawsze jestem spóźniony: raczej stawiam się na wezwanie bliźniego, niż mu się ukazuję. Odpowiadam, ponieważ zostałem wezwany. Kamienne jądro mojej substancji uległo już rozbiciu. Ale odpowiedzialność, na którą otwieram się w tej bierności, godzi we mnie jak coś całkowicie mojego, bo nikt nie może mnie w niej zastąpić. Wzywając mnie niczym oskarżonego, który nie zdoła odeprzeć oskarżenia, czyni ze mnie - w zobowiązaniu - byt nie dający się zastąpić i jedyny. Jakby wybrany. O tyle właśnie, o ile odwołuje się do mojej odpowiedzialności, zabrania, by ktokolwiek mnie wyręczał. Skoro nikt nie może mnie zastąpić, nie mogę bez uchybienia, czyli beźTwiny, beż kompleksu, uciec od twarzy bliźniego: zostaję oddany ihnemu bez mÓźliwóści ucieczki21. .Nie mo gę uciec od twarzy. Innego w jej nagości „bez odwołania”: nagości istoty porzuconej, nagości,' która prześwituje w szczelinach maski postaci lub jej pomarszczonej skóry. Nagość „bez odwołania”, to znaczy taka, która w bezgłośnym i nie-stematyzowanym krzyku zwróciła się już do Boga i w której pobrzmiewa rezonans ciszy - Gelaut des Stille. Tę niepojętą relację należy brać poważnie: stosunek do... pozbawiony przedstawień i intencjonalnośd - nie stłumione, lecz ukryte powstawanie w Innym [dzięki Innemu] religii, wcześniejszej od emocji i głosów, wcześniejszej od „doświadczenia religijnego”, które mówi o Objawieniu językiem odsłaniającego się bytu, podczas gdy niesamowity kontakt, jaki nawiązuję z Innym przez moją za niego odpowiedzialność, polega właśnie na zerwaniu z byciem. Nawet jeżeli zaraz potem powiemy sobie, że w gruncie rzeczy to „nic nie było”. „Nic nie było” - bo nie było bycia, ale „inaczej niż być”. Moja odpowiedzialność -wbrew mnie - ponieważ jest sposobem, w jaki Inny przeszkadza mi albo mi się narzuca, to znaczy jest mi bliski, polega na słuchaniu lub słyszeniu tego krzyku. Jest przebudzeniem. Bliskość bliźniego to moja za niego odpowiedzialność: zbliżać się to być strażnikiem swojego brata, a być strażnikiem swojego brata znaczy być jego zakładnikiem. Tym właśnie jest bezpośredniość. Odpowiedzialność nie jest następstwem braterstwa, gdyż braterstwo oznacza właśnie odpowiedzialność za Innego, płynącą spoza mojej wolności.

31 Jest to oddanie mocne jak śmierć, a w pewnym sensie nawet od niej mocniejsze. Śmierć przerywa skończony los bytu skończonego, ale nic nie może mnie zwolnić od odpowiedzialności, do której jestem biernie zobowiązany. Grób nie stanowi ucieczki i nie zapewnia przebaczenia. Dhig pozostaje.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090702062 124 Idea Boga także ustanawiała jakąś niezwykłą relację ze mną, jakby różnica między
CCF20090702084 168 Idea Boga Wystarczy, że w którymś momencie ludzkie ja, zamieszkujące mroczny obs
CCF20090702092 184 Idea Boga teoretyczny, nie wynika stąd, że jest on niezależny od innego sposobu
CCF20090702094 188 Idea Boga Rozumność wciąż polega na ogarnianiu. W jednym ze swoich ostatnich tek
CCF20090702095 190 Idea Boga mości zredukowanej i konstytuującej, w której byt pokrywa się ze zjawi
CCF20090702103 206 Idea Boga o tym, że myślimy o Bogu jak o rzeczywistości należącej do świata? Czy
CCF20090702104 208 Idea Boga ból. Bóg zadaje mi ból, aby wyrwać mnie ze świata jako byt jedyny i wy
CCF20090702062 124 Idea Boga także ustanawiała jakąś niezwykłą relację ze mną, jakby różnica między
CCF20090702062 124 Idea Boga także ustanawiała jakąś niezwykłą relację ze mną, jakby różnica między
CCF20090702057 114 Idea Boga 1. PRYMAT DYSKURSU FILOZOFICZNEGO I ONTOLOGII 1° „Odrzucać filozofię t
CCF20090702058 116 Idea Boga z ęsse bytu, to znaczy, czy sens będący sensem w filozofii nie jest ju

więcej podobnych podstron