208 Idea Boga
ból. Bóg zadaje mi ból, aby wyrwać mnie ze świata jako byt jedyny i wyjątkowy: jako duszę. Sens zakłada tę transcendentną relację, tę „inność innej sceny”, która nie jest po prostu negatywnym pojęciem. „Sens inności innej soeny, pisze Nemo (s. 212), tworzą dobro i zło, o ile wykraczają poza świat i nadają mu znaczenie. »Różnica« między jedną a drugą sceną to różnica między dobrem i złem. Każda inna »różnica« jest wewnętrzna w stosunku do świata”.
Można by powiedzieć, że mamy tu do czynienia z prymatem etyki wobec ontologii, ale Philippe Nemo zapewne nie życzyłby sobie takiego określania jego poglądów. Istotnie, pomimo pojęcia różnicy, która nie jest różnicą on-tologiczną, odkrycie Ty, wzywanego w bólu," interpretuje on, odwołując się do bytu: „Bytem Boga, który pojawia się w Ty, jest bycie jako Ty”. Ty w Bogu nie jest czymś wykraczającym poza bycie (autrement qu’etre), lecz byciem inaczej (etre autrement). Refleksja nad Ty nie odważa się tak daleko, by myśleć w nim to, co transcenduje byt i bycie. Zostaje podporządkowana ontologii, cofając się przed popełnieniem największej zdrady wobec tradycyjnej filozofii, dla której byt i bycie bytu są ostatecznym źródłem sensowności. Utrzymywanie z Ty Boga takiej relacji, która zaciemnia byt, zostałoby zinterpretowane pejoratywnie jako sposób hołdowania iluzjom. Nemo nie śmie pomyśleć1 2 3 4 5 6 7, że ludzki psychizm w swoim ku-Bogu dociera do znaczeń wykraczających poza opozycję bytu i nicości, rzeczywistości i złudzenia - do bez-inter-e^e-owności8.
5. TEOFANIA
Po odkryciu, że ból jest nadmiarem i że jest intencją, trzeci moment tej fenomenologii: ból odsłania się jako nienawiść do bólu (zła). Ostatni zwrot analizy: ból (zło) uderza we mnie w moim strachu przed bólem i w ten sposób odsłania mój związek z Dobrem - albo już nim jest. Nadmiar zła, sprawiający, że nie mieści się ono w świecie, oznacza również naszą niemożność pogodzenia się z nim. Doświadczenie zła jest więc zarazem oczekiwaniem dobra -miłością Boga.
Wyłożone na ostatnich stronicach tej pięknej i sugestywnej książki przekształcanie się zła i strachu przed złem w oczekiwanie Dobra, Boga i szczęścia na miarę, a raczej bezmiar, nadmiernego zła skłania do postawienia kilku pytań. Czy strach przed bólem (złem), w jakim, paradoksalnie, ból jest nam dany, znaczy Dobro? Nie może tu być mowy o przechodzeniu Zła w Dobro wskutek przyciągania się przeciwieństw. Byłaby to jeszcze jedna teodycea. Czyż filozoficzne znaczenie całej tej egzegezy biblijnej nie polega na tym, że pozwala ona wyjść poza wzajemny związek sprzecznych terminów, poza dialektykę? Przecież zło właśnie nie jest jakimś rodzajem negacji. Znaczy ono eks-cesyw-ność wykluczającą jakąkolwiek syntezę, w której mogłaby się ujawnić inność Boga. Nemo pamięta o Nietzscheańskiej przestrodze, dotyczącej resentymentu. Nie chciałby, aby odsłonięte przez jego hermeneutykę dobro znaczyło tylko odkupienie zła lub zemstę, co równałoby się zresztą powrotowi ducha techniki w odczuwaniu zła. Stąd też w jego opisie czekania na Dobro pojawia się, naszym zdaniem, bardzo głębokie sformułowanie myśli myślącej więcej, niż myśli: „dusza, pisze Nemo (s. 231), wie od tej pory, że cel, do którego zmierza, szczęśliwe spotkanie Boga, nieskończenie przerasta to, do czego zmierza”. Dusza, którą przebudził ból i która pozostaje w relacji z transcendencją świata, nie powraca już do struktury byda-w-świecie, świadomości empirycznej lub transcendentalnej dorównują-cej swoim przedmiotom, adekwatnej do bytu, zrównującej się ze światem w pragnieniach, które mogą być
14-0 Bogu...
Tej „śmiałości” brakuje także Buberowi, który relację Ja-Ty od razu uznaje za
nowy sposób bycia, przy czym Ty Boga ma być po prostu sposobem by da bardziej intensywnym. W ten sposób boskość Boga zatraca się w jego sposobie istnienia, który jest ostatecznym sensem Jego epifanii, podobnie jak w przypadku odsłaniane
go świata.
“Formuła „etyka poprzedza ontologię" nie spodobałaby się Nemo z jeszcze innego powodu. Utożsamia on - jak prawie cała współczesna literatura filozoficzna - etykę z Prawem (które jest jej konsekwencją), ból zaś budzący nas na Ty Boga ma być właśnie podważeniem Prawa oraz ducha techniki, który, według Nemo, jest
z Prawem związany. Moralność Prawa jest dla niego jedynie techniką zdobywania
nagród i unikania kar. Myślimy jednak, że pierwotnie etyka znaczy obowiązek
względem drugiego człowieka i że prowadzi nas ona do Prawa oraz bezinteresownej
służby, która nie jest zasadą techniczną.