184 Idea Boga
teoretyczny, nie wynika stąd, że jest on niezależny od innego sposobu znaczenia i że przestaje temu innemu sposobowi podlegać. Podobnie można podważyć interpretację pytania jako modusu teoretyczności, nawet jeżeli teoria nie może się w pytaniu nie pojawić i nawet jeżeli tylko dzięki niej uświadamiamy sobie pytanie, które ją przyzywa3.
W każdym razie filozofia, która została nam przekazana - i która pomimo swoich greckich korzeni jest „mądrością narodów”, zachodzi bowiem zgodność między zrozumiałością kosmosu, obejmującego solidne i uchwytne byty, a praktycznym zdrowym rozsądkiem ludzi chcących zaspokoić swoje różne potrzeby - wyprowadza wszelkie znaczenie - wszelką rozumność - z bycia, z „czynu” bycia kierowanego przez byty afirmujące się w byciu, z bycia afirmującego się jako bycie, z bycia jako bycia, z bycia (essance) bytu. Essance piszemy przez a, tak jak insistance (naleganie), by zaznaczyć czasownikowy aspekt słowa „być”. Ten „czyn” („geste”) odpowiada afirmacji, która w postaci językowej rozbrzmiewa jako sąd (pro-position) i która potwierdza się, stając się zjawiskiem i obecnością w4 świadomości. - Zjawianie się-dla-świadomości jako emfaza afirmacji bycia - oto z pewnością jedna strona filozofii idealistycznej, nie zamierzającej podważać aktualności bycia; aktualności, która - zanim jeszcze nastąpi jej afirmacja i konfirmacja w sądzie oraz w „tezie doksycznej” - oznacza osadzenie na twardym, najtwardszym ze wszystkich gruncie - ziemi. Afirmacja bycia zakłada to spoczywanie, tę substancję pod każdym ruchem i pod każdym zatrzymaniem ruchu. W czasowniku „być”, który gramatycy lekkomyślnie nazywają czasownikiem posiłkowym, panuje fundamentalny spoczynek. Czasownik ten wyraża aktywność, w której nie dokonuje się żadna zmiana, ani jakości, ani miejsca, ale w której spełnia się właśnie samo utożsamianie się tego, co tożsame, nie-pokój, {la non-in-ąuietude) tożsamości - jako akt spoczywania. Pozorna sprzeczność w terminach, której Grecy nie zawahali się uznać za czysty akt! Pod gorączkową gonitwą za bytami i rzeczami panuje spoczynek tak nienaruszalny, jak sama tożsamość tego, co tożsame. Fakt, że pod sklepieniem utkanym ze stałych gwiazd, na stałym lądzie, panuje właśnie ten spoczynek, że coś takiego, jak panowanie bez przemocy - ale jest to już racjonalna konieczność! - w uległości swej wznosi się do gwiazd - jest nieskończenie zadziwiające. Zadziwiające i swojskie, bo przecież na tym polega „światowość” świata. Wszystko powstaje dzięki temu spoczywaniu, w którym każda rzecz znajduje swoje miejsce i swoją tożsamość. Doświadczenie dających się nazwać bytów i samego esse wywodzi się z tego głębokiego i fundamentalnego doświadczenia, będącego zarazem doświadczeniem tego, co głębokie i fundamentalne, to jest z doświadczenia essance, z ontologicznego doświadczenia solidności ziemi pod widzialną, lecz nie dającą się dotknąć stałością rozgwieżdżonego nieba; z doświadczenia tego, co fundamentalne, które zostaje emfatycznie potwierdzone właśnie w postaci doświadczenia. Toteż wyrażenia w rodzaju doświadczenie tożsamości albo doświadczenie bytu jako bytu są zwykłymi pleonaz-mami.
Kryterium sensowności jest zatem tożsamość. W naszej tradycji intelektualnej byt i poznanie bytu w jego tożsamości stanowią właściwy teatr Ducha. Według Tima-josa, krąg Tego Samego obejmuje lub zawiera krąg Innego. Wieczność duszy świata, z którą spokrewniona jest