206 Idea Boga
o tym, że myślimy o Bogu jak o rzeczywistości należącej do świata?
Czy znaczenie nadmiaru i transcendencji nie przysługuje bólowi (złu) niezależnie od trwogi6, którą odkrywa w nim Philippe Nemo? Czy tego znaczenia nie nadaje mu nie dająca się niczym usprawiedliwić bolesność, niepodatność na teodyceę raczej niż jego antycypowane przez trwogę bycie-ku-śmierci? Zadawaliśmy już to pytanie. Ale, w gruncie rzeczy, czy istotę śmierci, którą odsłania trwoga, na pewno powinniśmy myśleć, zgodnie z opisem Sein und Zeit, jako nicość? Czy sekret śmierci nie odsłania się dopiero w samej śmierci i czy trwoga, jaką budzi perspektywa śmierci, nie jest rodzajem cierpienia, które wcale nie rozwiązuje dylematu: to be or not to be?
4. TY
Treści bólu (zła) nie wyczerpuje pojęcie nadmiaru. W drugim ruchu analizy - opartej na egzegezie, ale pragnącej mieć również wewnętrzne znaczenie ~ odkrywamy w nim „intencję”: ból spada na mnie, jakby mnie szukał, uderza we mnie, jakby za prześladującym mnie złym losem krył się czyjś zamiar, ,jakby ktoś się na mnie uwziął”, jakby to była złośliwość, jakby to był ktoś. Według Philip-pe’a Nemo, ból, z siebie, ma sens „kierowania się na mnie” („me viser,v), W ranie, która mnie boli, odsłania się sens i artykułuje się mówienie, rozpoznające owego kogoś, kto we mnie uderza: „Dlaczego sprawiasz, że ja cierpię, dlaczego nie podarujesz mi raczej wiecznej szczęśliwości?” Pierwsze słowa, pierwsze pytanie, pierwszy lament lub pierwsza modlitwa. W każdym razie zapytanie, zwrócone do Ty, i przeczucie Dobra ukrytego za Złem. Pierwotna „intencjonalność” transcendencji: ktoś mnie szuka. Bóg, który sprawia ból, ale Bóg jako Ty. I poprzez przeszywający mnie ból budzę się na samego siebie. „Przebudzenie
* Por. nasza, idąca w tym kierunku, próba analizy fenomenologicznej w: Le temps et 1'autre, wydana w zbiorze Le Chotx, te Monde, l’Existence, Arthaud 1948, przedrukowana przez wydawnictwo Fata Morgana w Montpellier.
duszy w nadmiarze bólu”, mówi Nemo. Ze stanu podmiotowości w świecie - ze swego bycia-w-świecie - Ja budzi się do kondycji duszy zwracającej się ku Bogu. Myśl, że cierpienie jest prześladowaniem i że bycie prześladowanym to bycie wybranym, że ból świadczy o wyróżnieniu, nie należy zapewne do fenomenologii równie komunikatywnej i powszechnej co fenomenologia nadmiaru bólu, mamy jednak powody myśleć, że nie powstała ona wyłącznie w związku z osobliwościami Księgi Hioba.
Uderzające i zresztą zgodne z duchem analizy, która zdołała odkryć transcendencję i nadmiar w konkretności bólu (zła), jest w tych rozważaniach to, że źródłową „intencjonalność” relacji między rzeczami ukazują one jako pochodzącą od Boga relację z Bogiem, przy czym relacji tej nie sposób opisać w sposób neutralny i formalny, lecz trzeba ją od razu określić jako „zadawanie mi bólu”, jako złośliwość w mrocznym paradoksie złego Boga. To, co źródłowe - zasada - nie jest tu ani ogólne, ani formalne, lecz konkretne i określone (choć nie można tego rozumieć w sensie empirycznym). Tym samym „żywioł”, w którym porusza się „filozofia pierwsza”, nie jest już bezosobowym, anonimowym, obojętnym, neutralnym ujawnianiem się bytu, który ujmujemy - łącznie z należącymi do niego ludźmi - jako świat rzeczy i praw, a więc jako świat z kamieni, świat, który wytrzyma każdą ingerencję i który za pośrednictwem techniki może zaspokoić każde pragnienie. Technika opiera się wyłącznie na prawomocności rzeczy, na ich odpowiedniości względem naszych pragnień i na chytrości myślenia. Ale dla Philippe’a Nemo pierwszym pytaniem metafizycznym nie jest już pytanie Leibniza: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?”, lecz: „Dlaczego istnieje raczej zło niż dobro?” (s. 155). Jest to de-neutralizacja bytu lub wyjście poza byt. Bardziej pierwotna od różnicy ontologicznej okazuje się różnica między dobrem i złem. To ona jest różnicą właściwą {la difference) i źródłem wszystkiego, co sensowne: „sens ma to, co dotyczy alternatywy dobra i skrajnego zła dla oczekującej duszy” (s. 212). Sens zaczyna się więc w relacji duszy z Bogiem, której punktem wyjścia jest przebudzenie przez