Po książce Fariasa1 odżył w Europie, a zwłaszcza we Francji, spór wokół Heideggera i jego współdziałania z nazistami. Przytoczone przez Fariasa nowe fakty świadczą zdecydowanie przeciwko filozofowi. Także i te znane, lecz po raz pierwszy zebrane w całość, nabrały większej mocy oskarży cielskiej. W sporze komentowano zatem żywo wartość Fariasowskiej dokumentacji i wynikające z niej konsekwencje. Natomiast interpretacja samego dzieła wydała się wielu dyskutantom nieco naciągana i powierzchowna, chociaż została poruszona w niej niebłaha sprawa zgodności politycznego działania i filozoficznej teorii. Jest prawdą, że teoria ta fascynuje, że jest ważna, ale dlatego właśnie nie można pominąć jej odniesień politycznych. Rodzi się problem przynależności Heideggeriańskiego tekstu do idei i tendencji, które tkwią w nazizmie. Mówię tu o przynależności, nie sądzę bowiem, by można było uważać filozofa za ideologa hitleryzmu. Na pewno nie był jego myślowym inicjatorem, nie wpływał swymi koncepcjami na politykę, tym bardziej, że koncepcje te w ogóle nie były łatwe do odczytania.
Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę destrukcję humanizmu, jakiej Heidegger dokonał, jego przywiązanie do tradycji i ducha germańskiego, tak łatwo znaków równania, jak to uczynił Farias, stawiać nie wolno.
Nie mam zamiaru omawiać książki Fariasa. Warto natomiast kontynuować rozważania nad postawionym przez niego problemem. Można to uczynić na wiele sposobów, na przy-
V. Farias, Heidegger et łe nazisme, Paris 1987.
kład porównując rozmaite wątki Heideggerowskiej myśli, śledząc ich rozwój, wydobywając te, które szczególnie poddają się politycznej interpretacji. Można analizować tylko jakąś jedną jego tezę, nawet jeden termin i wszystkie wynikające z jego użycia konsekwencje. Robi to Derrida w swoich studiach o ręce u Heideggera, o pojęciu ducha itp.2 Stawiam sobie zadanie skromniejsze. Chcę przyjrzeć się kilku określeniom, do których ucieka się filozof w swoim wykładzie na temat metafizyki i bycia. Powracał do nich zresztą wielokrotnie. Wystarczy mi jednak to, co zostało wyraziście wypowiedziane we Wprowadzeniu do metafizyki, a więc w tekście z wykładów z 1935 roku, czyli w siedem lat po Sein und Zeit. Tekst ten został wydany dopiero w 1952 roku, z paru słowami wstępu autora. Są to charakterystyczne słowa. Dowiadujemy się bowiem z nich, że tekst został poprawiony, gdyż język mówiony nie jest tożsamy z pisanym, niemniej zasadnicza myśl nie została zmieniona. A zatem, Heidegger z roku 1952 akceptował poglądy, które głosił siedemnaście lat wcześniej w pełnej epoce narodowego socjalizmu. Otóż poglądy te budzą w czytelniku niepokój.
Wprowadzenie do metafizyki jest wielką debatą na temat fundamentalnego pytania filozoficznego, postawionego niegdyś przez Leibniza w słynnej formule: dlaczego istnieje raczej coś niż nic. Jest to więc pytanie o byt, a raczej, zgodnie z wyjaśnieniem Heideggera, o bycie, a więc pytanie najszersze, ponieważ dotyczy wszystkiego, co jest, a nawet także nicości, pytanie najbardziej podstawowe i głębokie, nie zatrzymuje się bowiem na stwierdzeniu zewnętrznych przyczyn, lecz dociera do samego dna, do miejsca stanowiącego podstawę tego, co jest. Wreszcie - jest to pytanie źródłowe, w tym sensie, że nie traktuje o takich lub innych bytach. Z punktu widzenia bowiem pytania o „jest” wszystkie byty są sobie równe, lecz tylko jeden byt, jak to już wiemy z Sein und Zeit, pytanie to zadaje. Źródłowe, to znaczy sięgające wprost do tego bytu, który pyta o byt i bycie, zwraca się zatem do człowieka i sam ten zwrot przynosi człowiekowi istotne dla niego konsekwencje. Pytanie: dlaczego istnieje raczej coś niż
' J. Derrida, De l 'esprit, Heidegger et la question, Paris 1989; tegoż, Psyche, Paris 1987,