w tej walce po „właściwej" stronie. Nie podlega dyskusji, że schemat ten może występować na całkiem różnych poziomach teoretycznego wyrafinowania.
W historii religii Zachodu tcodycea dualizmu była ważna w utrzymującym się przez wieki wpływie gnostycyzmu1. W tym przypadku dualizm rozumiano jako dualizm ducha i materii. Ten świat w swojej całościowej materialnej postaci był tworem negatywnych sił, utożsamianych przez chrześcijańskich gnostyków z bóstwem Starego Testamentu. To nie dobre bóstwo stworzyło świat i dlatego też nie można go czynić odpowiedzialnym za jego niedoskonałość. W konsekwencji, zjasvisk anomicznych w tym świccie nie pojmuje się jako zakłócającego wdzierania się nieporządku w uporządkowany kosmos. Z drugiej strony, świat ten jest sferą nieporządku, zjawisk negatywnych i chaosu i to człowiek (albo raczej dusza człowieka) jest intruzem, kimś obcym z innej sfery. Zbawienie polega na powrocie tej duszy z jej tułaczki po tym święcie do jej prawdziwego domu, sfery światła, całkowicie odmiennej od wszystkiego istniejącego w rzeczywistości materialnego wszechświata. Nadzieja zbawienia jest więc związana z głęboką nostalgią za prawdziwym domem człowieka, jak wyrażono to w następującym ustępie pochodzącym z tekstu gnostyckiego:
„W tym święcie (ciemności) przebywałem tysiące miriad lat, i nikt nic wiedział o mnie, że tam byłem... Rok za rokiem i pokolenie za pokoleniem tam byłem i oni nie wiedzieli o mnie, że przebywałem w ich. świccie”.
A także z tekstu manicheistyczncgo:
„Teraz nasz łaskawy Ojcze, niezliczone miriady lat upłynęły od czasu, gdy oddzielono nas od ciebie. Twoje ukochane jaśniejące żywe oblicze pragniemy ujrzeć”2.
Dualistyczne schematy tego typu rozwiązują problem teodycei jak gdyby poprzez przestawienie jej kategorii. Empiryczny wszechświat przestaje być kosmosem i albo staje się areną, na której tworzy się kosmizacja (jak w klasycznym zoroastryzmic), albo też faktycznie przedstawia się go jako sferę chaosu (jak to ma miejsce w różnych systemach gnostyckich). Dlatego też to, co jawi się jako anomia, jest w całości przypisane tej niedokończonej bądź negatywnej sferze; nomosu bądź to jeszcze nie osiągnięto bądź też poszukuje się go w sferach, będących całkowicie poza rzcczywistościami empirycznego wszechświata. Skutkiem tego w trakcie rozwoju tego typu dualizmu całkowicie logicznie wszystko, co związane z tym światem, w szczególności fizyczne i historyczne istnienie człowieka, w sposób zasadniczy dewaluowano. Materię zaczęto pojmować jako negatywną rzeczywistość, włącznie z ciałem człowieka i wszystkimi jego dziełami. Ponadto historię empiryczną pozbawiono a priori znaczenia kompensacyjnego. Innymi słowy, tcodyccc dualistyczne są najczęściej akosmiczne, ascetyczne i ahistoryczne. Nic jest trudno zrozumieć, przyglądając się przykładom walk toczonych przez „oficjalny” judaizm, chrześcijaństwo i islam z różnymi, wyrastającymi z nich ruchami gnostyckimi, dlaczego stanowią one potencjalne zagrożenie dla światopoglądu kilku tradycji wywodzących się z religii biblijnej3.
Zbędny jest szerszy wywód, aby stało się jasne, że problem teodycei jawi się najostrzej w radykalnym i etycznym monoteizmie, to jest w obszarze religii biblijnych. W sytuacji, gdy wszystkie konkurencyjne bądź drugorzędne bóstwa zasadniczo wyeliminowano i gdy nic tylko cała władza, lecz także wszystkie wartości etyczne przypisano jednemu bogu, który stworzył wszystkie rzeczy tego i innego świata, problem teodycei staje się wyraźnie kwestią nakierowaną na to właśnie pojęcie.
113
Por. Hans Jonas, Religie gnozy, Kraków, Znak, 1994. Klasyczną pracą na temat marcjonilów jest praca Adolfa von Harnacka, Dos Evangelium vom fremdcn Colt. Na temat albigensów, por. S. Runciman, The Medicvat Manichee, Cambridge, 1947.
Jonas, dz. cyt., s. 54.
Por. Scholcm, dz. cyt., ss. 40 i nast.; Adolf von Harnack, Dogmengescliiclite, Tybinga, Mohr, 1922, ss. 63 i nast.; Rcynold Nicholson, Tlie Mystics of Islam. Londyn, Bell, 1914.