Filozofia sztuki czy teoria estetyczna 135
a wreszcie z idealistyczno-historiozoficznego ubezwłasnowolnienia. Pozycję dzisiejszej estetyki należałoby zatem oceniać według tego, jak przekonująco udało się jej tego dokonać. Nagi. z żadnej strony nie kwestionowany fakt, że obecnie żyjemy jawnie w fazie dyskursu, który przybrał charakter estetyczny, w czasie, kiedy określanie epoki mianem postmoderny coraz częściej słychać ze strony estetyków, a coraz rzadziej z ust filozofów historii, nie wystarczy, by uzasadnić ten priorytet. Oczywiście, można by dowieść, że chodzi tu o fakt dojrzewania procesu estetycznej argumentacji: Proces ten, sygnalizowany przez takich poprzedników jak Pascal i Bouhours, których formuła piękna jako Je rte sais quoi’ już a limine przeczyła racjonalistycznej estetyce francuskiego klasycyzmu, rozwinął się ostatecznie w XVIII wieku, a reprezentatywnymi dla niego dziełami są Dociekania filozoficzne o pochodzeniu naszych idei wzniosłości i piękna Edmunda Burke’a oraz Krytyka władzy sądzenia Immanuela Kanta. Prowadziłoby to jednak właśnie ku uzasadnieniu teleologicznemu i historiozoficznemu, którego przy naszych założeniach nie możemy brać pod uwagę, choć nie ulega wątpliwości, że polityczny proces rozwoju podmiotowości, oponującej przeciw akademicko-zinstytucjonalizowanym tradycjom, jako część procesu sekularyzacji zawsze tam, gdzie wchodził w określone fazy, pociągał za sobą zwiększenie zainteresowania estetycznego, a to oznacza również: rewaloryzację teorii estetycznej. Jeśli dostrzegamy, że to przede wszystkim niemiecka filozofia blokowała drogę do tego, by dyskurs przybierał charakter estetyczny — najbardziej wymownym tego przykładem jest estetyka Hegla i jego uczniów1 — w związku z czym poglądy francuskiego i angielskiego sensuali-zmu wymierzone przeciw Kantowi, Schillerowi, Schel-lingowi i Heglowi mógł dalej rozwijać dopiero Friedrich Nietzsche, a dzisiaj mogą nawiązać do nich teoretycy francuscy i amerykańscy, to można by podjąć próbę wyjaśnienia tej sytuacji faktycznymi względami polityczno-historycznymi (negatywnie: cywilizacyjnym opóźnieniem, pozytywnie: odwrotem od irracjonalizmu). Nie chciałbym zajmować się tą kwestią, która należy do teorii wiedzy: wolę od razu scharakteryzować określone filozofie sztuki (teorie estetyczne), biorąc za punkt wyjścia ich stosunek do kwestii „ostatecznych podstaw", bądź do historiozoficzno-utopijnej idei. W skrócie można by przyjąć: Im więcej filozofii historii, tym mniej teorii estetycznej. Okazuje się wtedy, że teorię estetyczną w znaczeniu postulowanym przez Friedricha Schlegla tworzyli, oprócz niego samego samego, tylko Nietzsche, Heidegger i Adorno. podczas gdy w systemach niemieckiego idealizmu, a więc przede wszystkim Schellinga i Hegla, wprawdzie filozofowano o sztuce, ale mało o niej — mówiąc słowami Schlegla — wiedziano: Byli oni wciąż jeszcze metafizykami, nic stali się jeszcze „ironicznymi krytykami literatury", by posłużyć się wyrażeniem Richarda Rorty'ego, którego frywolnej metody, by argumentów przeciwnika nie zbijać, ale go słownie wyprzedzić, nie chciałbym jednak sobie przyswoić.
Chciałbym natomiast pokazać najpierw na przykładzie trzech różnych teoretycznych scenariuszy, jakie trudności wynikają z odrzucenia uniwcrsalistyczno--historiozoficznej argumentacji i co właściwie oznacza ona dla estetyki. Następnie chciałbym podjąć dyskusję nad aporią, która powstaje po odrzuceniu metafizycznego balastu: W jaki sposób można uchwycić pojęciowo sferę estetyczną jako sferę kontrastowo odmienną, jeżeli z jednej strony w nowszych teorematach estetycznych (Welsch, Rorty, Derrida) wszystko należy zdeklarowanie do sfery estetyki, z drugiej strony obrona przeciw takiej estetyzacji grozi, czego należałoby unikać, zamaskowanym powrotem metafizyki.
Por. Karl Heinz Bohrer. Die permanente Theodizee, w: tegoż. Fach der Natur. Ober Politik und Asthetik. Hauser. Munchen 1988. s. 133; oraz tegoż: Die Kritik der Romantik, Suhrkamp. Frankfurt/M. 1989. s. 138-188.