148 Filozofia sztuki czy teoria estetyczna
„teraźniejszość” można przeżyć i doświadczyć: o piękno. A skoro w estetyce Baudelaire'a łączy się ono ściśle z kategoriami „nieskończoności" i „grozy”, to zapośred-niczenie historiozoficzne staje się anachronizmem. Dlatego myli się Jau/5 krytykując Ernsta Roberta Curtiusa za powoływanie się na pismo Peri hypsous (O wzniosłości) Pseudo-Longinosa31: Niewątpliwie imaginacja wzniosłości, w tym piśmie po raz pierszy rozpatrzone teoretycznie, rzuca światło na modernę, a świadectwem tego jest właśnie Baudelaire’owskie wyobrażenie nowoczesnego piękna. Niedostrzeganie tego jest nieuchronną konsekwencją historiozoficznego schematu postępu, pod którego wpływem pozostają JaufJ i Ha-bermas. U Jaufia zaciera się subtelna różnica między, z jednej strony, romanlycyzmem Młodych Niemiec i Stendhala jako tym. co aktualne i nietranscendowane aktualne32 oraz, z drugiej strony, romantycyzmem Bau-delaire’a podskórnie (hintergriindig) doświadczającym tego. co aktualne, i przechodzi w czysto historyczne ustopniowanie formacji już właściwie identycznej: typowy deficyt estetyczny historii literatury trwający od Gendnusa.
To. że rozwijany tutaj pogląd na teorię estetyczną jest szczególnie niesympatyczny Habermasowi, wynika już z jego wczesnej krytyki Schellingiańskiej filozofii tożsamości, tzn. „zniesienia czasowości"33. Ale przekonująca krytyka antyhistoiycznego myślenia Schellinga, a także wyprowadzona teraz, zorientowana na Schillera, Hegla, Marksa i młodoheglistów, historyczna argumentacja w obliczu wyobrażonego piękna Baudela-ire’owskiego popada w tajemną teleologiczną sytuację nazywaną przez szachistów' zugzwangiem: Sądzi, że potrafi spreparować Baudelaire'a jako świadka koronnego w sprawie materialistyczno-histoiycznego uzasadnie-
31 H. R. JauJi. Historia literatury... (cyt. wyżej, przypis 6). s. 10.
33 Tamże. s. 36.
33 J. Habcrmas. Das Absolute and die Ceschichte. (cyt. wyżej, przypis 15). s. 196.
nia sztuki i zmienić w budulec (Baustein) w obrębie krytyki po-Nietzscheańskiej „teorii estetycznej", gdzie to piękno dąży wręcz do burzenia takiego optymizmu. Ha-bermas czyta Baudelaire'a oczami okaleczonymi przez Hegla, a powinien by czytać go właśnie oczami Nietzschego! Takiej możliwości jednak Habermas nigdy nie miał, ponieważ uważa on Nietzschego za właściwego winowajcę. który projekt moderny popchnął w złym kierunku, tzn. zastąpił filozofię historii i uniwersalistyczną filozofię sztuki teorią estetyczną.
U. O tym, czy można się w Teorii Estetycznej obyć bez metafizycznego odniesienia
W omawianych scenariuszach rozpoczętej już w roku 1924 pytaniem J. A. Richarda o specyficzny aspekt „stanu estetycznego” i dotąd wyraźnie nie zakończonej debaty między „teorią estetyczną” i „filozofią sztuki”, między Schellingiem i Schleglem, ujawnił się dylemat teoretyzowania tego. co estetyczne, poniżej poziomu uniwersalnego odniesienia. Nie sądzę, aby obecnie posunięto się dużo dalej; problem jest znany od lat dwudziestych, zmieniają się tylko kategorie jego ujmowania, zależnie od języka dominującego właśnie trendu naukowego: symbolistyczne pojęcie „wieloznaczności” Clean-tha Brooksa ustępuje miejsca lingwistycznemu pojęciu „metonimii” (Paul de Man). Wszechobecnym motywem odniesienia od 1800 roku okazała się historia, którą wbrew postępującej estetyzacji dyskursu poczytywano za jego właściwą treść — niezależnie od tego, czym mogłoby być samo to, co estetyczne: przeciwko Gocthemu elegijna refleksja, przeciwko Friedrichowi Schlcglowi te-leologiczna struktura, przeciwko Baudelaire’owi emfa-tyczna teraźniejszość. Nowy amerykański historyzm argumentuje podobnie przeciwko szkole dekonstrukcji. W interpretacjach wywodzących się z filozofii sztuki lub historii zawsze wybierano tę redukcjonistyczną metodę: Różnorodność form estetycznych oraz ich nie-