144 Filoy.ojici sztuki czy teoria estetyczna
pojęcia moderny u Baudelaire’a! Byłaby to wprawdzie główna, ale jednak wewnętrzna kwestia sporna literaturoznawstwa, gdyby JauJ5 swoją teorią moderny, opracowaną na przykładzie Schlegla i Baudclaire’a, nie wywarł tak istotnego wpływu na tę właśnie filozoficzną teorię moderny, w obrębie której podjęto strategicznie zamierzoną próbę skwitowania roszczeń „teorii estetycznej", jaką naszkicowaliśmy na przykładzie Friedricha Schlegla, w imię argumentu uniwersalistycz-nego: Chodzi o książkę Jurgena Habermasa Filozoficzny dyskurs nowoczesności (1985). Wprawdzie Ha-bcrmas uwzględnił odejście Schlegla od filozofii historii, ale konceptualizując swój projekt nowoczesności o nim zapomniał1, mimo że w swej pracy o Schellingu, solidaryzując się z polemiką Carla Schmitta z romantyzmem, podkreślał przenikliwie właśnie Schleglowską redukcję do „momentu"2. Ograniczę się do najbardziej spornego jądra Baudelaire'owskiej teorii nowoczesności oraz do jej JauJSowskiej bądź Habermasowskiej wersji. Sedno Baudclaire'owskiego rozumienia moderny, do którego słusznie odwołuje się Habermas, stanowi teza: „Nowoczesność jest przemijająca, ulotna, przypadkowa, to tylko połowa sztuki: druga połowa jest wieczna i niezmienna. Każdy z dawnych malarzy miał sw'oją nowoczesność: większość pięknych portretów, które zachowały się z przeszłości, namalowano w strojach z epoki”3.
Do czego zmierza ta definicja Baudelaire’a? Najwyraźniej do tego, by ratować wieczność, tę, by tak rzec, tradycyjną istotę wszelkiej sztuki, której pierwszoplanową cechą jest „ulotność". Baudelaire ma na uwadze epifanię piękna w warunkach nowoczesnej współczesności. Tę intencję cytowanego zdania dobitnie wyjaśnia zdanie wprowadzające, które to „coś”, co chciałbym określić jako modernę, opisuje następująco: „G. chciałby wydobyć z mody wszystko, co poetycznego zawiera w momencie historycznym, ukazać element wieczny w tym, co przemijające" '7. „To co przemijające” jest więc niezbędne jako funkcja tego czegoś „wiecznego”! Ale pozostaje funkcją! Ten czysto funkcjonalny charakter tego, co „przemijające", zostaje jasno wyrażony w dwóch miejscach: w pierwszym rozdziale, gdzie jako „moment względny” w znaczeniu „epoki", „mody", „moralności”, „namiętności” stanowi „niezmienny element" piękna, przy czym dopiero ono pozwala się cieszyć tym, co „wieczne"4 5, oraz w rozdziale czwartym, wyjaśniającym, że temu. co w pięknie wieczne, pozbawienie elementu „przemijalności” groziłoby „po-padnięciem w próżnię piękna równie abstrakcyjnego i nieokreślonego"6. W eseju Baudelaire'a chodzi najwyraźniej o uzasadnienie emfatycznego pojęcia piękna nie na podstawie dedukcji z antycznych wzorów, ale na podstawie konkretnego momentu współczesności. Nie oznacza to, by tutaj pojawiał się gdzieś jakiś teoremat współczesności lub implicite obejmowanej przyszłości. Chodzi o to, aby w modernie osiągnąć „tajemnicze piękno”, które uważano za swoiste dla antyku7. Baudelaire sądzi, że odkrył tę tajemnicę w dwoistości biegunowo przeciwstawnych elementów, tzn. w jakimś prawie funkcjonalnie działających elementów sztuki, któiych nieogranionym paradygmatem pozostaje „to, co wieczne". JauJ3 obrócił ten stan rzeczy w jego własne przeciwieństwo, a Habermas idzie jego śladami: „L'Źternel zajmuje tu miejsce, które w dawniejszej tradycji przypadało starożytności albo klasyczności: po-
u Jurgen Habcrinas. Filozoficzny dyskurs nowoczesności, tłum. Małgorzata Lukaslcwicz. Univcrsitas. Kraków 2000. s. 110.
J. Habermas. Dos Absolule und die Geschichle. Von der Zwiespdltigkeit in Scliellings Denken. (Diss.) Bonn 1954, s. 196 n.
Charles Baudelaire. O sztuce. Szkice knjtyczne. tłum. Joanna Guze. Ossolineum. Wrocław 1961. s. 203. Icytat zmodyfikowany; niemieckie _Modernitót~ przetłumaczone w cytowanym wydaniu jako .współczesność" ujmuję jako „nowoczesność" — K.KJ.
Tamże.
Tamże. s. 194 n.
Tamże, s. 204.
Tamże.