Część II - Rozdział III. W stronę chrześcijańskiego życia 159
chwiejność mogą przybierać różnorodne formy. Na przykład człowiek może zbyt dużo czasu spędzać w świecie własnej wyobraźni. To zaś, może świadczyć o braku równowagi w pragnieniu ukierunkowania się na to, co nieskończone. Może też zatracić się w zamiłowaniu do spraw doczesnych; tak bardzo wtapia się w tłum, że traci swą integralność i nie jest prawdziwie sobą. W tym przypadku jest to brak równowagi w chęci ukierunkowania się na to, co skończone. W ten sam sposób człowiek może nie dostrzegać samego siebie takim, jakim naprawdę jest, orientując się na to, co albo konieczne, albo możliwe. Jeśli jest fatalistą, jeśli sądzi, że •wszystko jest narzucone, nic nie ma znaczenia lub jest zbyt trywialne - to właśnie jest rozpacz. Jest to dysproporcja tkwiąca wewnątrz jaźni, ponieważ własne ja posiada realne możliwości1. Zatem jeśli człowiek sądzi, że nic nie jest dlań możliwe, ponownie jest „rozchwiany”, a ów brak równowagi jest cechą rozpaczy.
Rozpacz można także rozpatrywać z punktu widzenia ludzkiej świadomości. Tak jak zostało to przedstawione w Albo-albo. Jeśli człowiek jest nieświadomy tego, że posiada jaźń, to jest on także całkowicie nieświadomy jakichkolwiek wewnętrznych dysproporcji, a jedną z nich jest rozpacz, rozpacz na poziomie estetycznym. Wprawdzie może on być także świadomym własnej rozpaczy, dysproporcji znajdującej się wewnątrz struktury tworzącej jego własne ja, lecz pomimo to wciąż trwać w rozpaczy. Kierkegaard rozróżnia kilka rodzajów rozpaczy, które ujawniają się w tej perspektywie. Otóż istnieje rozpacz wywołana słabością. Człowiek rozpacza, bowiem nie chce być tym, kim jest. Wreszcie rozpacz wywołana buntem, w której człowiek desperacko pragnie stać się samym sobą.
Tego rodzaju dysproporcje mają swoje psychologiczne odpowiedniki. Odczuwa się je jako udrękę, jako dręczący ból. Rozpacz można także odczuwać jako gorącą zachętę, zimną gorączkę, rozwijający się nowotwór, „który nieustannie drąży coraz głębiej i głębiej, w bezsilnym sam o-zniszczeniu”. Stwierdzenie, że jest to udręka, która się nigdy nie kończy, która jest „na śmierć”, lecz nigdy nie jest samą śmiercią, wskazuje, że w człowieku istnieje coś, co trwa wieki; jest to oznaka godności człowieka oraz wskazówka mówiąca o jego bardziej zaawansowanych stadiach, o głębi jego grzechu. Ten uczuciowy element rozpaczy nie jest jednak niezbędną częścią jej istnienia.
To czy człowiek odczuwa rozpacz nie jest istotne, bowiem tkwi on w rozpaczy wciąż tak samo2.
Wszystkie przedstawione powyżej rodzaje rozpaczy można scharakteryzować w obrębie definicji ludzkiej jaźni, lecz rozpacz jawi się w nowych proporcjach, gdy świadomość własnego ja, jest postrzegana przed Bogiem. Otóż wtedy jawi się ona jako grzech. W Chorobie na śmierć Kierkegaard napisał:
1 Tamże, ss. 203 i im.
Sickness unto Death, s. 111.