innego rodzaju, choćby symbolu, ściślej zaś użycia danego znaku jako symbolu. Już wspomnieliśmy, że zawiera ono domieszki, np. domieszkę ikoniczności. To że zawiera ową domieszkę, niekoniecznie jednak skłania nas do zakwalifikowania takiego użycia jako ikonicż-nego. Wszak o słowach „węgiel” czy „smoła”, wydrukowanych na czarno, nie myślimy jako o podobiznach — pod względem koloru — węgla i smoły, lecz jako o ich znakach umownych, konwencjonalnych, uważanych za symbole, mianowicie symbole językowe. Tyra bardziej jeśli wyraz „śnieg” wydrukujemy na czarno, mało kto posłuży się nim — ze względu na kolor danego egzemplarza słowa „śnieg” — jako znakiem ikonicznym węgla czy smoły. Nie powie, że słowo „śnieg”, ponieważ samo jest czarnego koloru, przeto przestało odnosić się do śniegu, a zaczęło do czarnych przedmiotów. Ale mógłby tak powiedzieć. Pod warunkiem wszelako, że zostanie w tym wypadku ustanowiona i zaakceptowana odpowiednia konwencja jako podstawa takiego ikonicznego użycia owego napisu, to jest, gdy umówimy się np. te: wszystkie słowa w danym tekście zostają pozbawione swego zwykłego znaczenia; przestają też oznaczać to, cq normalnie oznaczają; zamiast tego każdy napis wydrukowany na zielono odnosić się będzie do zielonych przedmiotów, a wydrukowany na czerwono — do czerwonych: Na ogół jednak takich konwencji nie ustanawiamy ani nie akceptujemy.
Przykładem połączenia elementów symbolicznych z ikonicznymi w obrębie jednego i tego samego użycia danego znaku jest chociażby onomatopeja, czyli wyraz naśladujący swym brzmieniem to, do czego się na mocy konwencji odnosi. Oto rzeczowniki „tętent” czy „szelest” jako umowne symbole oznaczają odpowiednie zdarzenia, a jako znaki ikoniczne stanowią podobizny dźwiękowe owych zdarzeń. Że zaś użycie każdego słowa wyraża też pewne przeżycia mpwiącego i wywołuje pewną reakcję słuchacza, przeto do elementów symbolicznych oraz dkonicznych dołączają się elementy oznakowe, wskaźnikowe, objawowe i sygnalizacyjne. I to jest sytuacja normalna. „Czystych” użyć nie ma.
Zdarza się niekiedy, że amalgamat tworzą: użycie symboliczne w jednym znaczeniu przymiotnika „symboliczny” z użyciem symbolicznym w innym znaczeniu tegoż przymiotnika. Przykładu dostarcza urzędowy list z Kuby, otrzymany kiedyś przez autora tych uwag. Maszynopis, pochodzący od tamtejszego wydawnictwa, kończył się zamiast zwyczajowej formułki grzecznościowej słowem „Revolucionar-mente” — „po rewolucyjnemu”, tekst zaś wydrukowany został czerwonym kolorem. Można więc sądzić, że kolor pisma nie był przypadkowy, lecz symboliczny; wszak czerwień jest symbolem rewolucji. Symbolem opartym na metaforze. Z drugiej zaś strony, słowa i zdania tekstu były symbolami w innym sensie: znakami językowymi, opartymi na konwencji. Tak oto powstało użycie symboliczno-symboliczne. Ale także i w tym wypadku dołączyły się inne elementy. Tekst był przecież oznaką tego, co przeżywał jego nadawca, zarazem zaś sygnalizował odbiorcy, że oczekuje się od niego sformułowania opinii, a więc pewnego zachowania.
Powtórzmy zatem: nie ma „czystych”, jednorodnych użyć znaków. Wszelkie ich użycia są w opisanym sensie mieszane. Dotyczy to również naturalności i konwencjonalności. Nie ma użyć czysto naturalnych ani czysto konwencjonalnych. Każde jest naturalno-konwen-Cjonalne.
Jeśli się tedy mówi o pewnym użyciu, że
183