82 2. Teoretyczno-metodologiczne problemy badań nad dyskursem
Takie rozumienie dyskursu pozwala Foucaultowi utożsamiać go z władzą, którą uznaje za uniwersalne zjawisko społeczne. Tak więc, mimo że dyskursy składają się ze znaków, ich działanie polega na czymś więcej niż na oznaczaniu tymi znakami rzeczy1. Foucault nie próbuje dociec, co dany dyskurs wyraża, nie usiłuje dotrzeć do jakiegoś ukrytego sensu, interesują go wyłącznie bezosobowe „praktyki dyskursywne", którym jednostki są podporządkowane bez swej wiedzy i woli2.
Skoro język narzuca ludziom jakąś definicję prawdy i fałszu, dobra i zła, normalności i patologii, musi tkwić w nim przemoc.
Dominujący dyskurs narzuca takie „imperializujące sposoby poznawania", które wytwarzają odpowiadającą jej zwolennikom „kulturę reprezentacji" (świata społecznego) oraz związane z nią poczucie sensu życia (na przykład w każdym społeczeństwie trwa nieustanna walka o kształt poczucia szczęścia, sukcesu życiowego, samorealizacji, wolności; jest ono definiowane w trakcie dyskursywnej walki, której rezultatem jest przyjęcie przez ludzi - jako „normalnego” - określonego zakresu znaczeniowego tych pojęć)3.
Każdy system językowy jest przemocą, gdyż w samym doborze znaków i znaczeń zawiera się pewne wartościowanie, które jest ludziom narzucane.
Istnienie jednego dyskursu jest jednocześnie odmową zgody na istnienie innych dyskursów, które zostają zepchnięte na margines i w ten sposób nie zagrażają dyskursowi panującemu. Przy czym dominacja panującego dyskursu nie wynika z jakichś jego szczególnych właściwości, lecz z faktu stowarzyszenia go z siłą.
Dyskurs - pisze Marek Arpad Kowalski - staje się rodzajem konwencji podporządkowującej sobie jednostki, a nawet i całe grupy. Obowiązująca konwencja bywa narzucana przemocą myślową, prowadzi do uproszczeń i uogólnień (aczkolwiek formalnie przestrzega reguł)4.
Inaczej mówiąc, dla Foucaulta język jest narzędziem wywierania wpływu na ludzi, instrumentem przemocy symbolicznej.
Język [...] nie jest neutralnym reprezentantem świata, lecz czynnikiem go konstytuującym, a zarazem określającym kategorie myślenia i sposoby percepcji rzeczywistości5.
Przy czym ważne jest zarówno to, o czym i jak się mówi, jak i to, o czym się nie mówi albo mówi tak, że dana sprawa zostaje uznana za nieważną. Dzięki stosowaniu strategii nazywanej techniką sepizacji6 można sprawić, że dany punkt widzenia zostanie uznany za nieważny. Referując teorię Foucaulta, Jerzy Szacki ujmuje te kwestię następująco:
Samo istnienie jakiegoś dyskursu jest w istocie odmową zgody na istnienie innych dyskursów. Ich całkowita likwidacja nie jest wprawdzie nigdy możliwa, ale z reguły zostają one zepchnięte na margines czy w podziemie, skąd stawiają beznadziejny opór dyskursowi panującemu7.
Także nawiązujący do Foucaulta Zbyszko Melosik pisze, że
[...] dyskursywna walka o znaczenia (i narzucanie ich jako obowiązujących) jest związana z dążeniem do uprawomocnienia w społeczeństwie określonych „wersji rzeczywistości", kosztem wersji alternatywnych. Takie uprawomocnienie stanowi „operację zamykania”: chroni jedne interpretacje, a inne - za pomocą sankcji społecznej - marginalizuje i zmusza do milczenia. W ten sposób ustanawia się meta-narracje, poprzez które społeczeństwo żyje - przy czym alternatywne „wersje rzeczywistości” są represjonowane8 9.
W teorii Foucaulta władza zajmuje centralne miejsce - jest uznawana za podstawowe i uniwersalne zjawisko, które istnieje zawsze i w każdym społeczeństwie. Foucault pojmuje ją jednak zupełnie inaczej niż tradycyjne teorie polityczne. Po pierwsze - zdaniem Foucaulta - władza nie jest zlokalizowana w jakimś ośrodku, nie jest przypisana jakiejś grupie czy klasie. „Jest ona w istocie wszędzie: wszyscy ją jakoś sprawują i wszyscy jej podlegają
Po drugie, głównym mechanizmem tak pojętej władzy są praktyki komunikacyjne, przez które następuje zniewolenie jednostek. Oznacza to, że uczestnicy dyskursu mogą go wykorzystywać do manipulacji rzeczywistością, w celu kreowania świata najbardziej dla siebie pożądanego, że przez dyskurs narzucane są ludziom znaczenia.
Kiedy mowa o władzy, chodzi więc bardziej o kulturę niż instytucje stricte polityczne. Z tego zresztą powodu Foucault nie obiecywał sobie wiele po zmianach, na jakie zwykli liczyć inni krytycy dominacji; po prostu nie wierzył w możliwość emancypacji, nie dostrzegając sil, które mogłyby ją w istniejących warunkach spowodować, ponieważ wszyscy poddani są temu samemu reżimowi panującej „prawdy”, takiemu samemu nadzorowi, takiej samej kontroli, takiemu samemu treningowi czy tresurze10.
M. Foucault, Archeologia wiedzy, tłum. A. Siemek, Warszawa 1977, s. 76.
J. Szacki, Historia myśli..., dz. cyt., s. 906.
Z. Melosik, Postmodernistyczne kontrowersje..., dz. cyt., s. 48.
M.A. Kowalski, Dyskurs kolonialny w Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 2010, s. 23.
M. Foucault, Archeologia wiedzy, dz. cyt., s. 13.
Termin ten pochodzi od skrótu SEP - somebody (someone) else's problem - sprawa, którą uważamy za cudzy problem.
J. Szacki, Historia myśli..., dz. cyt., s. 907.
Z. Melosik, Poststrukturalizm jako teoria życia społecznego (możliwości i kontrowersje), „Kultura Współczesna" 1997, nr 1, s. 57.
]. Szacki, Historia myśli..., dz. cyt., s. 908.
Tamże.