były całkiem inne, niż można by przypuszczać. Celem Griaule’a było w pewnym stopniu podważenie kompleksu wyższości kultury europejskiej, zniesienie hierarchii i przygotowanie gruntu pod takie pojmowanie świata, aby afrykańska maska nie była traktowana jak prymitywne dziwactwo, lecz jako w pełni dojrzały środek wyrazu, który można oceniać tak samo i z taką samą powagą jak dzieło sztuki europejskiej. To szlachetne cele, które do pewnego stopnia znalazły swoje miejsce w sposobie naszego patrzenia na inne kultury. Podejrzewam jednak, że dzisiaj odbieramy te słowa zupełnie inaczej i że owa „potworność” piękna jest obecnie rozumiana jako anomalia stojąca w swoistej opozycji do masowej produkcji i nowinek, które funkcjonują jako wartości same w sobie. Zwłaszcza w dizajnie, który zdaje się szukać dla siebie miejsca jako najbardziej ze wszystkich dziedzin sztuki związany z chwilą obecną (ze wszystkimi wadami i zaletami, które za tym *dą), a unikanie aktualnych trendów i masowej produkcji oznacza tworzenie przedmiotu na gra-nicy groteski.
Dlatego rzadko się mówi o pięknie w dizajnie, a jednocześnie wszyscy mamy wrażenie, że nie możemy całkowicie pomijać tego słowa, zaczęło więc ono oznaczać mglistą przyjemność odczuwaną na widok wyjątkowo harmonijnych proporcji lub niekonwencjonalnych rozwiązań. Trzeba przyznać, że to szczególnie beznamiętny rodzaj piękna, ale jednak piękno. Takie podejście poważnie ogranicza nasze rozumienie tego, do czego zdolne jest piękno i jakie formy może przybierać Podczas tłumaczenia wywiadu z projektantem
Piotrem Kuchcińskim, natknąłem się na następującą odpowiedź na pytanie o to, czy w Polsce docenia się dizajn:
„Ikea odegrała i nadal odgrywa znaczącą rolę w edukacji wzorniczej naszego społeczeństwa. Ekspozycje tej firmy są najlepszą szkołą dobrego dizajnu, potrafią przełamać w klientach opory i niezrozumienie. Otwierają oczy na prawdziwą wartość rzeczy dobrze zaprojektowanych i ich realny wpływ na nasze życie. Dowodem tego są weekendowe wizyty całych rodzin, które przychodzą tam nie po to tylko, żeby kupować, ale żeby znaleźć się w innym świecie, poczuć się lepszymi, by poszukać inspiracji do myślenia inaczej. Widać, że przebywanie w dobrze zaprojektowanych przestrzeniach sprawia im radość, przebudowuje myślenie, rozwija wrażliwość”2.
Obawiam się, że w tej wypowiedzi zawiera się kwintesencja tego, co w roku 2013 pozostało po filozofii Patera - nikt się już nie łudzi, że łyżeczka przybliża nas do Caravaggia, ale owszem, zachęca rodziny do wyjścia z domu i spędzenia dnia w czyśćcowych labiryntach Ikei, gdzie mogą się oddawać iluzji pobytu w „innym świecie”. Innymi słowy, piękno tutaj się kończy, dizajn jedynie uwrażliwia przeciętnego człowieka na kolejny kontakt z dizajnem i nic więcej. A łyżeczka, niestety, pozostaje tylko łyżeczką.
(łumaczenie Dornio Dziewońska
1. Cyt. za: J. OifTard, Kłopoty z kołtun/, Warszawa 200O, s. 1-47;
uryg. lite Prcdieament o/Ciiłture, Cambridge iv8tt, s. iji.
2. C. KrejJjch, l). Lisik. Kew Pulisth Design: Uncut. Warsaw jol 3
{pozycja w przygotowaniuJ.