158 CZASU KONSTRUKCJE W LITERATURZE POUKJEJ
dzic można choćby na przykładzie Sitowia Tuwima (z tomu Słowa we krwi). Wiersz ten posiada część narracyjno-opisową („Wonna mięta nad wodą pachniała”) przedstawioną z dystansu przeszłości oraz część wyznaniową („Nie wiedziałem wtedy, że te zioła | Będą w wierszach słowami po latach”) stanowiącą „wyznanie z przeszłości”. Punkt odniesienia czasowego dla obu tych typologicznie różnych fragmentów lirycznych tworzy obecna sytuacja liryczna widoczna w apelu: „Boże dobry moich lat chłopięcych”. Również liryk
0 właściwościach uogólnienia może mieć przeszłościowy charakter widoczny na tle teraźniejszej sytuacji. W zwrotce J. Kasprowicza: „Przestałem się wadzić z Bogiem — | Serdeczne to były zwady: f Zrodziła je ludzka niedola, J Na którą już nie ma rady” (Księga ubogich, XI) — odnotowany jest zarówno moment współczesny, jak
1 doznanie minione (wyznanie z przeszłości), a rezultatem konfrontacji jest pewna filozoficzna refleksja.
O omawianych przykładach mówić można jako o „liryce wspomnieniowej”, w której nacisk położony został na elementach przypominanych, np. na pokazaniu takiej wizji świata, jaka rysowała się ongiś. W ściślejszym jednak znaczeniu liryką wspomnieniową nazywać by należało utwory wydobywające przede wszystkim drugą stronę relacji czasowej, a więc sam akt wspominania. Przykładem niech będzie tu wiersz Tuwima Nad Cezarem (z tomu Słowa we krwi), inc. „Szkoło, szkoło, gdy cię wspominam, | Tęsknota w serce się wgryza”.
Nie zmierzając do pełnej klasyfikacji liryki z uwagi na dystans sytuacji lirycznej i przedmiotu przedstawionego w utworze, wymienimy tylko pewne wiersze, w których w relacji do „teraz” pojawiają się wyznania dotyczące doznań przyszłych, opowiadania o przyszłych wydarzeniach czy uogólnienia dotyczące przyszłości. Tak więc wiersz Babcia M. Pawlikowskiej (z tomu Wachlarz), inc. „Za lat pięćdziesiąt siądzie przy fortepianie” — prezentuje na tle obecnej sytuacji przyszłe odczucia podmiotu lirycznego, utwór zaś Wiosna B. Ostrowskiej (z tomu Wiersze ostatnie) we fragmencie trzecim, inc. „Rozdamy dzieciom ciastka, wróblom okruszyny” — mówi o przyszłych czynnościach na tle sytuacji lirycznej zarysowanej w pierwszym fragmencie cyklu.
Omawiane utwory jako dotyczące przyszłości nazwać by można „liryką marzenia”, przedmiotem ich jednak są głównie pewne zjawiska przyszłe, a nie sama sytuacja zwrotu ku przyszłości. Prawdopodobnie jednak właśnie utworom skupionym dokoła takiej sytuacji należałoby przypisywać tę nazwę. Przykładem może być tu wiersz L. Staffa Pierwsza przechadzka (z tomu Martwa pogoda), inc. „Będziemy znowu mieszkać w swoim domu”.
Również poezje, którym przypisuje się charakter ponadczasowości lub bezczasowości rozpatrywane być mogą ze względu na liryczną sytuację wyjściową. Wiersz Staffa Chleb (z tom Ścieżki polne), inc. „Wiecznie tak samo jeszcze jtf za czasów Piasta", przynosi narrację o pewnym rozciągniętym w bezkres procesie, prowadzoną z pozycji lirycznego „teraz”, ukazanego w wersie zawartym w końcowej strofie: „Wychodzą wnet pożywne, razowe bochenki”. Analogicznie, wiem Gałczyńskiego „Co się łzą oświeciło...” (z cyklu III w poemacie Niobe) dostarcza lirycznego uogólnienia dotyczącego gawiska pozaczasowege, ale czyni to ze stanowiska „teraz” zasygnalizowanego zwrotem „Za pagórkiem cicha woda”.
Sprawy dystansu czasowego w liryce nie mogły tu być rozważane w sposób historyczny, z wydobyciem jakiegoś przełomu w ich traktowaniu. Pewną rolę gra tu wzmiankowany już fakt mieszania gatunków liryki XX-wiecznęj. W tekstach niejednorodnych genologicznie (w ogólnych ramach liryki) splatają się różne ujęcia czasu, przyjęcie zatem jakiegoś schematu rozwojowego cza-sowości liryki XX-wiecznej nakazywałoby albo sztucznie naginać bardzo wiele tekstów od owego schematu, albo rezygnować z jakiejkolwiek kwalifikacji ich czasowej struktury. Wydaje się jednak, że świadome uznawanie problemów czasu jako ważnych dla liryki pojawiło się u nas poczynając od lat dwudziestych i wiązało się z wzorami form epickich, zwłaszcza z powieścią Prousta. Wyrazicielem tezy. że poezja winna ukazywać czas, a więc procesy, a nie „pejzaże”, był, zwłaszcza w swych późniejszych wypowiedziach teoretycznych (Integralizm w czasie, 1937; Czas poetycki, 1939), J. Brzękowski, rzecznik ważnej teoretycznie opinii, że słowo mówione jest usytuowane czasowo, a słowo pisane — przestrzennie.
Są pewne strony struktury czasowej liryki, które przedstawiają się w sposób wyraźnie odmienny w poezji lat dwudziestych, czyli okresu Awangardy Krakowskiej (i w latach późniejszych), aniżeli w okresie wcześniejszym. Sprawom tym można tu poświęcić parę szkicowych uwag Na pierwszy I plan wysuwa się kwestia ciągłości czasowej świata przedstawionego, którą trudno uważać a aktualną dla poezji tradycyjnej, a która — jakkolwiek nie nazywana wyraźnie — stała się problemem spornym we wczesnej poezji awangardowej w Polsce. Zarysowują się dwa stanowiska teoria —► „układu rozkwitania” realizowani i w wierszach T. Peipera oraz teoria (a raczej głównie praktyka) metafory stosowana przez J. Przy I bosia. Zasada „układu rozkwitania” obowiązują*; ca w Kwiecie ulicy (z tomu Żywe linie) zdaje się urzeczywistniać Bergsonowskie postulaty bioto* gicznego trwania: każda faza utworu zawiera w sobie fazy wcześniejsze i dodaje do nich eto menty nowe. Odrzucając tę zasadę, Przyboś po*