3f CZASU KONSTRUKCJE W LITERATURZE POLSKIEJ 153
3f CZASU KONSTRUKCJE W LITERATURZE POLSKIEJ 153
%
aniii:
m
tew
tojl
woy
poi
m
m
i OM roow w
tekst wypowiedziany, bądź jako dziennik lub pamiętnik. „Otwartość” polega tu na swoistym braku w takiej wypowiedzi „projektu”, na nie-mieszczeniu się jej w schemacie fabularnym i na trudności w przewidywaniu jej zakończenia. Wiąże się to z brakiem w narratorskim tekście antycypacji, retrospektyw i wskazówek chronolo-gizujących. Powstające na takim tle zjawisko „otwartości czasowej” występuje w różnych stopniach. W powieści W. Myśliwskiego Kamień na kamieniu narracja jest pozbawiona antycypacji i zdechronologizowana, jednak temat biograficzny i społeczna określoność bohatera utworu ograniczają czasową „otwartość”. Schematów czasowych rozumianych jako przewidywania określonych zdarzeń brak natomiast w powieściach L. Buczkowskiego. Poczynając od Czarnego potoku narracja tego autora rozwija się — np. w Pierwszej świetności, w Urodzie na czasie - w kierunku przyszłości pustej, nieokreślonej, przy czym trudno nazwać ją zdechronologizowa-ną, jako że nie istnieje na ogół możliwość odniesienia zdarzeń tych powieści do jakiegoś układu czasowego. Narracja Buczkowskiego grawituje ku klasycznemu strumieniowi świadomości: jest mową pierwszoosobową, ale bezpodmiotową, w której nie istnieje żadne przeciwstawienie płaszczyzny komunikowania płaszczyźnie świata przedstawionego. Natomiast na pograniczu „powieści czasu otwartego” znajdują się takie utwory, jak Semik współczesny Konwickiego i Góry md czarnym morzem W. Macha. W pierwszej wydarzenia toczą się w sposób nieprzewidywalny i relacjonowane są z punktu widzenia narratora znającego zawsze jedynie swoje „teraz”, niemniej są one jakby przejrzyste, nieustannie bowiem nakładają się na tok wypadków dawno minionych, ujętych paralelnie. W powieści Macha jej czasowa „otwartość” ograniczona została przez narra-torską świadomość realizującą się w zabiegach autotematycznych.
Podsumowując: niepodobna wiązać istoty „powieści czasu otwartego” z jawnością lub niejaw-nością narratora, ani też z chronologizującym lub zdechronołogizowanym porządkiem zdarzeń. Można za jej wyznacznik uważać jedynie brak aktywności podmiotu relacjonującego w kierunku jakichkolwiek uschematyzowań powieściowych zdarzeń oraz w kierunku określania ich chronologii lub zasad dechronologizacji.
Ul. Strukturę czasową dramatu traktuje się tu wyłącznie jako zjawisko odrębne względem budowy czasu w opartym na tekście dramatycznym przedstawieniu teatralnym. Czas dramatu ujmujemy zatem jako realizowany tylko w lekturze, bez brania pod uwagę możliwości jego teatralnego odbioru, czyli bez uwzględniania tego systemu środków, który wnosi teatr, a który często nie jest nawet sygnalizowany w didaskaliach, jakkolwiek zdarzają się utwory dramatyczne o szeroko rozwiniętej warstwie instrukcji inscenizacyjnych. Można twierdzić, że czas w dramacie jako w tekście literackim jest jedynie czasem pozornym i czasem przedstawiającym, podczas gdy czas w dramacie jako realizacji teatralnej, czas spektaklu jest czasem „prawdziwym” i przedstawianym.
Aby opisać konstrukcję czasu w dramacie polskim XX w., odwołać się trzeba do kontekstu dramatu epoki wcześniejszej, tj. pozytywizmu. W okresie tym dramat nie stanowił silnej strony literatury polskiej; stosunkowo najgodniejsze uwagi osiągnięcia przynosi wtedy komedia, reprezentowana przez M. Bałuckiego, J. Bliziń-skiego i innych. Można powiedzieć, że struktura czasowa tego typu utworów dramatycznych jest w równym stopniu skonwencjonalizowana jak czasowość powieści klasycznej. Dramat tej epoki rozgrywa się na ogół w czasie jednorodnym i jakby nie uwarunkowanym kulturowo. Obowiązuje chronologiczny układ zdarzeń oraz regularna wymiana faz czasowo ciągłych, wypełnionych wypadkami i wypowiedziami, oraz faz pustych, umieszczonych zazwyczaj między aktami. Jeśli zaś akcja dramatu rozwija się wielostrumienio-wo, to poszczególne strumienie są wyraziście wobec siebie zrelatywizowane, lecz nigdy nie są wprowadzane równocześnie „na scenę”, ale ukazywane w kolejnych fragmentach utworu.
Omawiając dramat polski XX w. pominiemy na ogół utwory respektujące takie jedynie reguły struktury czasowej, a sięgniemy głównie do utworów, które je przełamują. Przełamywanie zaś owo odbywa się w pewnym stopniu w nawiązaniu do innej zupełnie tradycji, do spuścizny dramaturgii romantycznej. Sygnalizując tu tylko ten obszerny problem, warto zwrócić uwagę na konsekwencje wynikające dla struktury czasowej dramatu romantycznego z podstawowych cech jego czysto literackiej poetyki. Do cech tych należą: struktura epizodyczno-fragmentaryczna, w wysokim stopniu niespójna; mieszanie światów
0 różnym statusie ontologicznym — dziedziny realności oraz kręgów fantastyki i snu; przesycanie sfery dramatyczności elementami epickości
1 liryki; wprowadzanie „na scenę”, kolejno lub równolegle, postaci przebywających we własnych, odrębnych czasach; próby sytuowania w obrębie jednej sceny zdarzeń symultanicznych; pojawianie się „teatru w teatrze”. Prawdziwą skarbnicą tak urozmaiconych technik dramatycznych, warunkujących swoiste struktury czasowe, są Mickiewiczowskie Dziady, ale wiele wniosły tu również niektóre dramaty Słowackiego, np. Kordian i Fantazy, oraz Norwida, np. Za kulisami. Mówiąc o relacjach dramatu XX-wiecznego i romantycznego liczyć się trzeba z faktem, że ten ostatni przez długi czas mógł oddziaływać jedynie na płaszczyźnie czysto literackiej oraz w zakresie