toszewicza, Karola Szajnochy16 i innych badaczy, słowem — dziesiątki książek, artykułów, a ponadto zapoczątkowane wtedy po raz pierwszy na większą skalę edycje kronik i innych źródeł z odpowiednimi komentarzami. Zmierzały one do jednego: choćby częściowego odsłonięcia prapoczątków narodu polskiego, poznania jego pierwiastkowej tożsamości. Wyniki sensu stricto naukowe nie mogły być oczywiście jednoznacznie przekonujące i sprowadzały się niemal wyłącznie do rozmaitych domysłów, czemu zresztą trudno się dziwić, skoro brakowało dostatecznej podstawy źródłowej i wydoskonalonych metod krytyki historycznej. Ale to jest mniej istotne. Ważniejszy znacznie był cel nadrzędny owych wysiłków, to znaczy ugruntowanie w świadomości narodowej przekonania, że w centrum Europy byliśmy od prawieków, że tu jest spuścizna po praprzodkach Polaków, wzbogacana w ciągu kolejnych epok i stuleci aż po wiek XIX, i chociaż chwilowo znalazła się ta spuścizna pod panowaniem zaborców, starających się ją na wszelkie sposoby unicestwić i uznać za niebyłą, to przecież jest i wcześniej czy później musi powrócić do prawowitych właścicieli. Prapoczątki owego dziedzictwa, chociaż konkretnie nie znane i zagubione w mroku dziejów, zasługują jednak na szczególną pamięć. „Gdy wodę pijem, źródło uwieńczajmy!” —jakby powiedział Krasicki, z tym wszakże zastrzeżeniem, że nie żartobliwie, lecz poważnie.
Z dobrze znanych względów cenzuralnych w okresie porozbioro-wym takiego celu nie formułowano dostatecznie jasno, ale rysuje się on niedwuznacznie i w utworach literackich, i w większości prac historycznych z tego kręgu tematycznego. Pytanie zatem o sens tak częstego w literaturze sięgania po tematy czerpane z dziejów bajecznych było w latach międzypowstaniowych szczególnie aktualne i domagało się wręcz jednoznacznej odpowiedzi. Dał ją właśnie we wspomnianym artykule Zygmunt Krasiński w możliwie najprostszej formie: w jednym celnym zdaniu.
“ M. in.: W .A. Maciejowski, Pierwotne dzieje Polski i Litwy Warszawa 1846; tenie, Polska aż do Ipołowy XVII w. pod wzglądem obyczajów i zwyczajów, t. I-1V, Warszawa—Petersburg 1842; A. Bielowski, Rzut oka na dotychczasową pierwotną polską historią, „Biblioteka Warszawska" 1851, t. 1-m i odb. Warszawa 1853; J. Bartoszewicz, Historia pierwotna Polski, t. I-IV. Z rękopisu wyd. K. Bartoszewicz, Kraków 1878-79 jako t. III-VI Dziel’, K. Szajnocha, Lechicki początek Polski, Szkic historyczny, Lwów 1858.
Mówiąc o Popielu zwrócił uwagę na powiązanie w Balladynie czasów przedhistorycznych ze współczesnością i stwierdził dobitnie, że korzenie polskości tkwią w podglebiu owych
czasów pierwiastkowych, których nikt nie schwytał i nie uwiecznił pod ściśle odrąbaną formą, kiedy przelatywały, a z których wiemy jednak, żeśmy wyszli, my i wszystko nasze, i to, co nam życiem, i to, co nam śmiercią, i to, co nam chlubą, i to, co nam kałem, i to, co wielkością, i to, co nam próżnym blichtrem jestw.
Oto pierwsze kapitalne stwierdzenie i supersyntetyczna odpowiedź na postawione wyżej pytanie o celowość zwrotu pokolenia romantyków do przedhistorycznej epoki dziejów narodowych. Mniejsza o ewentualną ścisłość tak hiperbolicznego przecież uogólnienia. To sprawa drugorzędna. Zauważmy natomiast, że akcentowanie wzajemnego powiązania teraźniejszości i przeszłości zgodne było z duchem historiozofii romantycznej. Henryk Kamieński na przykład w artykule ogłoszonym w 1844 r. pt. Kilka słów o filozofii historii przekonywał, że „w historii rzeczą główną i żywotną jest widok teraźniejszości” 17.
Wróćmy jednak do artykułu Krasińskiego, w którym czytamy, że „w Balladynie dwa światy: pierwotny, słowiański, i dzisiejszy, krytyczny [...] plączą się i spajają nieustannie”18.
To zaś połączenie dwu tak odległych od siebie epok, współczesnej i Popielowej sprzed „dziesięciu wieków” musi być niezgodne z naturalnym porządkiem, i „ta sprzeczność — jak powiada Krasiński — wyradza się w ironią” 19, która jest kluczem do właściwej interpretacji i rozumienia tego dzieła. Nie chodzi tu jednak o „zwykłą” ironię, ujawniającą się w poszczególnych wersach, zdaniach czy nawet fragmentach utworu, opartą na całkowitej sprzeczności między dosłownym a faktycznym i zgodnym z intencją autora znaczeniem
10 Pierwodruk podpisany gwiazdką w „Tygodniku Literackim” 1841, nr 21-23, 1.175-176,180-182, 191-192. Korzystamy tu z przedruku w: Sądy współczesnych o twórczości Słowackiego (1826-1862). Zebrali i oprać. B. Zakrzewski, K. Pecold, A. Ciemno-czołowski, Wrocław—Warszawa—Kraków 1963, s. 132-141. Cyt. zdanie na s. 137.
łT Zob. przedruk tego artykułu w: 700 łat myśli polskiej. Filozofia i myśl społeczna w latach 1831-1864. Oprać. A. Walicki, A. Sikora, J. Garewicz, Warszawa 1977, s. 405. Pierwodruk anonimowo w „Roku” 1844, z. 3.
18 Z. Krasiński, Kilka stów ...» [w:] Sądy współczesnych ..., jw., s. 137. łł Tamże, s. 137.
171