I oto musimy się zmierzyć 2 nic lida wymaganiem, nader groźnym dli naszej wownęii/łicj równowagi, a mianowicie, musimy jakoS porozumieć się z tysiącem upiorów przwtód, które Zadań, aby |o Żywić
Mówiąc bowiem o nich, Ze tg p I ę k n e, dajemy Im prawo żywienia się naszym wnętrzem Nie ma słowa dumniejszego, bardziej niebezpiecznego. Słowo (o* bowiązu|e najgłębiej.
Nauczyliśmy się tak mówić o wszystkich tworach natury, poczynając od delikatnie sklepionej, róZowo ustej muszli aż po przejmującą lękiem swoją wspaniało kią Drogę Mleczną
I nauczyliśmy się tak mówić o tworach drugiej na-rury-sztuki
Kiedy wymawiamy 10 słowo, stwierdzamy, że dzae k> sztuki cod w nas poruszyło w raki sposób, w jaki tylko to, co podobne, może poruszyć podobne.
I kiedy nasze wargi pod wpływem czarodziejskiego zaklęcia wciąż muszą powtarzać to słowo, uczestniczymy w niezmierzonym królestwie sztuki 7. taką mocą, jak gdyby tkwiły w nas tysiące dusz, które poruszają się w akcie rozkoszy estetycznej, ale tu znów uchylę się od opisu tych ruchów, musiałbym bowiem przebiec całą skalę terminów z zakresu psychologii i historii filozofii;
Bądźmy jednak spokojni: owo wymaganie, które stawia przed nami świai piękna, owa demoniczna nią dza wydobywania z nas całych Światów uczucia jest tak ogromna tytko dlatego, że tak niezmierzone jot w nas to. co pragnęłoby je zaspokoić to skupiona w nas moc tajemniczego łańcucha przodków, piętrzące się, jedna nad drugą, warstwy nagromadzonej ponadindywidual-ncj pamięci.
Ufam, że te kilka luźnych zdali, 1 mott tarze) da przekonania, z jaką je wypowiedziałem, zdoła, inol p^' stm), obudzić w wu ów nastrój dobrej woli czy też z |ó
ry jak gdyby pow»«(y ertułuim względem tych dłid snukl. ktC.ro rwcm bcdurmy ORli|da£
.Sztuki bowiem — powiada Goethe — nie mołiu ogiunuć ani zrozumieć be> entuzjazmu. Kto podejdzie do niej bez zdumienia I podziwu, ten nie zdoła dotrzeć do >«-j .sanktuarium. Sama głowa nie obejmie dzieła sztuki. mo/e to uczyniC tylko w towar/yatwle serca”
BwnM /.../ iAnsftracJ** ivchati,>ti am At JO Mat 1902im Uttuw des riną/en tandorv«(ik> loai •zonę lako druk prywatny w Wiedniu w roku ł»2. a poprawnej polak le| puownl nazwlaka goapodaru niej Jego staraniem W pierwszym wydaniu katąZkowj .imiennie ogłoszonym tomie Hugo von Holmanm B+nthrurtg der spharrn. Berlin 1951. tytuł pierwotny no inna |ok«» nerajz Ansprache im łfause einet Ku>
Sers. Pierwodruk był opatrzony nader trafnie dubraa toczeniem z Kcataa .Thcre dwell a gendc lom o a Lord waa he of csadei latr and Hioog* (.Tu mic ubi nie urodzony imloinik wszelkich sztuk: byt panem pięknych • warownych”). Obszerny życiorys Karoli ronakiceo (IM8-1955) pBn Romana Taborakiego sic w Polskim Słowniku Bwgrafkznym. Tam również, grafu, wymieniono kilka prac poiwięcnnych |ego oraz. |~‘— druk oddzielny, opis domu. w którym M thal przemawiał Palats LanckomńsJa, jaajuingasse 1903
Dom ów. w stylu mobamlmwy m. tuz przy Belwdere, a raczej przy uniwersyteckim ogrodzie botanicznym, który tołcgci się w (ego obrębię, został maszczony podczas drugiej wojny .« watowej. Nazwa ulicy, do dziś utrzymana, pochodzi od nazwiska Mikołaja Józefa Jacegum (1794-1817). który był dy-irklorrm ogrodu.
Szkic należy do bardzo nielicznych Świadectw acwtąz. ków Hofaumuihab ze sprawami polskimi i Polakami, choć w wiclonai o do azj monarchii hahshu rakiej pochodzenie Lanc korowskiego. wielce zasłożonego tka kultury polakiej w Gall cji. nic miało takiego znaczenia. HofnunnMhal utrzymywał z LanckoroAsklm bliższą nujnimk. jego nazwisko pojawia sic na przykład kilkakrotnie w korespondencji poety z zapały-
III