114 Jan Danecki
(np. poddaństwo chłopów) czy też na bezwzględnym uzależnieniu ludzi formalnie wolnych drogą przymusu ekonomicznego i/lub politycznego. Bez eliminowania tych strukturalnych źródeł niesprawiedliwości społecznej niemożliwe jest skuteczne przeciwdziałanie deprywacji i zapewnienie każdemu członkowi społeczeństwa szans nieskrępowanego rozwoju osobistego.
Trzeci z wielkich nurtów refleksji nad istotą i korzeniami kwestii społecznych. reprezentowany zwłaszcza przez chrześcijańską naukę społeczną, niejako odwraca ten tok rozumowania. Uważa się mianowicie, że dochodzenie do sprawiedliwych stosunków społecznych jest niemożliwe bez moralnego doskonalenia jednostek. „Grzeszne struktury — czytamy w encyklice Solicitudo Rei Socialis — zakorzenione są w grzechu osobistym*’. Są one rezultatem wyzwalania się ciemnych stron natury człowieka: a następuje to wskutek przyzwoleń na łamanie w życiu zbiorowym przyrodzonych człowiekowi praw i poniżanie godności osoby ludzkiej.
Każdy z tych trzech — najogólniej tu zarysowanych — nurtów myślenia ma współcześnie zarówno zwolenników, jak i przeciwników. W ślad za wielorakim rozumieniem źródeł kwestii społecznych muszą iść oczywiście różnice poglądów na dobór środków, mających prowadzić do ich rozwiązywania. Naturalną tego konsekwencją jest też duża rozbieżność poglądów na rolę polityki społecznej.
Niemniej fakty są niepodważalne, a są nimi: narastanie zasięgu kwestii społecznych, powstawanie nowych ich rodzajów na skalę globu. Toteż stawienie im czoła zaczyna być traktowane jako wyzwanie, górujące nad istniejącymi różnicami stanowisk. Wraz z tym coraz szerzej toruje sobie drogę przekonanie, że wysiłki hamujące ten napór i próbujące zdejmować z życia współczesnych pokoleń blokady, uniemożliwiające im zaspokajanie podstawowych potrzeb, powinny być podejmowane równocześnie z wielu stron.
Pośród środków mogących zmniejszać, a nawet eliminować określoną kwestię w tym czy innym środowisku i najpowszechniej stosowanym jest nadal polepszanie bytu jednych ludzi kosztem innych, poprawa warunków życia we własnym regionie kosztem ich pogarszania w innych regionach, polepszanie bytu obywateli jednego kraju kosztem
•niewolenia i grabieży innego kraju. Metoda taka stosowana była od prawieków. Temu służyły podboje. Temu służy! kolonializm, którego odleełym już plonem są dzisiejsze tragedie ludzi na kontynentach Połu-
$ wiat współczesny napełniony jest goryczą wobec często nierozpląty-walnych węzłów wzajemnych pretensji hi story czno-rcwindykacyjnydl między społecznościami, a zarazem — wskutek rozwoju cywilizacji — stal się systemem naczyń połączonych. Obok kwestii społecznych — które są swoiste dla poszczególnych społeczności lokalnych, narodowych, państwowych narosły i narastają kwestie o wymiarze światowym (niedożywienie, bezrobocie, brak dachu nad głową, patologie społeczne).
Narasta poczucie coraz większego rozziewu między poziomem dokonań i możliwości cywilizacyjnych a poziomem możliwości samospeł-niania własnego życia, czego coraz większe rzesze ludzi w ten czy inny sposób są pozbawione.
Kwestią największej wagi — wspólną całej ludności świata — jest wzrastające prawdopodobieństwo samozagłady. Papież Jan Paweł II mówił w 1993 roku:
W ostatnich latach [... ] udało się zażegnać, przynajmniej w znacznej mierze, niebezpieczeństwo „zagłady nuklearnej”. W tym samym jednak okresie inne zagrożenia o charakterze planetarnym osiągnęły poziom skrajnie niebezpieczny, co każe się obawiać „zagłady ekologicznej”, będącej skutkiem lekkomyślnego niszczenia najważniejszych zasobów środowiska naturalnego i coraz liczniejszych i bardziej podstępnych ataków na życie ludzkie. Niepohamowany pęd nielicznej grupy uprzywilejowanych do przywłaszczenia sobie dóbr Ziemi i do ich eksploatacji staje się przyczyną nowego rodzaju zimnej wojny, tym razem między Północą i Południem planety, między krajami wysoko uprzemysłowionymi a ubogimi; musi ona niepokoić tych, którym leżą na sercu losy świata. Na niebie ludzkości znów gromadzą się ciemne chmury. JL'Osservatore Romano”, nr 7, 1993.
Te konteksty sytuacji globalnej wywierają, rzecz jasna, przemożny wpływ na życie i szanse rozwoju zwłaszcza tych społeczeństw, które nie tylko nie należą do zamożnych i nadających ton biegowi zdarzeń, ale borykać się muszą jednocześnie i z niemałym i własnymi, narastającymi kwestiami społecznymi, i z naporem różnostronnych, czasem trudno rozpoznawalnych w swoich intencjach oddziaływań z zewnątrz. Słowem, polityka społeczna, chcąc dodatnio oddziaływać na losy mieszkańców swojego kraju, nie może zamykać swojego widnokręgu do poszczególnych, oddzielnie ujmowanych spraw.