45
Pomiędzy śmiercią a świętością. O naturze fenomenu w rozumieniu Maxa Schelera...
zoficznego uwolnienia, 1) czystych treści istotowych od przypadkowych modi istnienia (warunek intuicji czystej „istoty") oraz 2) aktu poznawczego od faktycznego uwikłania w witalne „gospodarstwo" psychofizycznego organizmu”1.
Scheler odmówił nauce obiektywności, gdyż ta skażona jest w jego mniemaniu chęcią egocentrycznej dominacji. Nauka poprzez fragmentaryczność ukazywanego świata nie daje wiedzy pełnej i niezależnej, lecz w dalszym ciągu zrelatywizowa-ną. Wiedza naukowa chce zdaniem Schelera panowania, a nie poznawania. Wiedzę najpełniejszą umożliwia miłość, która nie uzurpuje sobie niczego poza oglądem, którego konsekwencją staje się czyn. „Miłość (...) niszczy znajdujące się w człowieku źródło bytowego zrelatywizowania [związanego z] wszelkim bytem otoczenia”2 3. Ten etap bezinteresownego oglądu i wypływającego z niego czynu ustanawia nową podmiotowość osoby i jest charakterystyczny dla filozofa.
Filozof w rozumieniu Schelera, nie przestając być ciałem fizycznym (Korper) ani ciałem psychofizycznym (Leib), ani też jaźnią (Ich, Selbst), przestaje jednak bezkrytycznie czerpać swe motywacje z tych sfer egzystencji, stając się w ten sposób osobą (Persony. Osoba jest poprzez akt miłości skorelowana ze świętością pojmowaną jako najpełniejsza sfera rzeczywistości, dana emocjonalnie i określana przez Schelera nieco skrótowo jako wartość. (W istocie chodzi tu o najbardziej źródłowe emocjonalne doświadczenie świata ufundowane na przeżyciu niezapośredniczonego istnienia poza wszelkimi odniesieniami). To, co w wieku młodzieńczym i dojrzałym miało zostać osiągnięte drogą duchowych ćwiczeń i konsekwentnej postawy moralnej nacechowanej pokorą i życzliwością wobec świata, u schyłku życia stało się darem wieku dojrzałego, w naturalny sposób wyzwalającego człowieka od witalnego zrelatywizowania.
Punktem wyjścia dla Schelerowskich rozważań nad śmiercią jest doświadczenie indywidualnego procesu życia, rozumianego jako proces urzeczywistniania możliwości, jako kinesis życia. W tym arystotelesowskim paradygmacie świata jako natury obowiązuje:, Jłie to, co martwe jest »pierwszorzędowcx< i w sposób pozytywny »dane«, i »życie« dochodziłoby do tego, jako to, co amechaniczne - reszta tego, co się w sposób mechaniczny nie da pomyśleć - lecz życie: »martwe« jest dla niego tym, co się w doświadczeniu nie da utrzymać jako życie”4.
Tamże, s. 287.
“Tamże.
Zob. J. Brejdak, Fenomenologia, etyka wartości, polityka, w: Polityka i etyka w ujęciu filozoficznym i systemowoteoretycznym. J. Brejdak, W. Stegmaier, I. Ziemiński (red.). Szczecin 2003, s. 86.
M. Scheler, Schrifien aus dem Nachlass, Bd III, Bonn 1987 b, s. 269-270 Zob. także: „1. -Martwy-jest psychogenetycznie:
a) czystym indukcyjnym pojęciem doświadczenia. Nie ma prawdziwej istoty tego, co martwe.
b) pojęciem negatywnym
2. Życie [nie] jest
a) pojęciem doświadczenia w sensie doświadczenia indukcyjnego, lecz jest ono pierwszorzę-dowo daną formą strukturalną wszystkiego możliwie spostrzegalnego.
b) jest pozytywnym pojęciem opartym na prafenomenie". (Nachlass, Bd III, s. 269-270) - Porównaj również: „Istnieje idea tego, co żywe, poprzedzające wszystkie przypadkowe, ziemskie organizmy, prafe-nomen stanowiący istołowo-prawną ramę dla tego, co przypadkowe, empiryczne, rzeczywiście żyjące, idea ta nie pochodzi ani ze spostrzeżenia, ani z indukcyjnego porównania i jest niezależna od kwantum naszego doświadczenia (...) nie istnieje empiryczny skok pomiędzy tym co żyje, a tym co martwe’' (Nachlass, Bd III, s. 266).